Latifa siedzi na mojej pierdolonej sofie, w moim pierdolonym salonie i wygląda jak pierdolona dziwka. Nie mogę uwierzyć w to co widzę, mam ochotę walnąć głową o ścianę i jeszcze raz spojrzeć w jej stronę. Jej czarna skórzana spódniczka jest tak zajebiście krótka, że kiedy siadam na przeciwko widzę jej czerwona majtki. Krótki złoty top ledwo zasłania jej cycki, ściska w dłoniach rąbki dżinsowej katany żeby trochę się zakryć.
-Co ty kurwa ze sobą zrobiłaś? - szepczę kładąc łokcie na kolana, zasłaniam usta dłońmi i patrzę na jej prawie nagie ciało nie mogąc uwierzyć w to co widzę. Latifa zawsze była ułożona, grzeczna i pełna pokory, gardziła takimi kobietami, a teraz sama się nią stała, a ja muszę wiedzieć dlaczego. Mam przed oczami moment kiedy spotykam ją w burdelu, kurwa mać, wiedziałem, że ją znam pomimo tej pieprzonej peruki. -Zdejmij ją. - warczę, a ona od razu wykonuje moje polecenie kładąc sobie to gówno na kolanach, nie pośpieszam jej chce dać jej tyle czasu na zebranie się w sobie ile potrzebuje. Mój telefon dzwoni, nie patrzę nawet kogo imię wyświetla się na ekranie po prostu go wyciszam ciągle patrząc się na kobietę przede mną.
-Nie miałam się gdzie podziać Zayn, zostałam sama, on nie chciał mnie z powrotem, a ja nie miałam niczego. - jej tłumaczenie jest gówno warte, nie potrafię tego zrozumieć, mogła przyjść do mnie bo kurwa mimo wszystko bym jej pomógł. Ja nie potrafiłbym jej kazać spierdalać, kiedy poprosiłaby o pomoc. -Wtedy kiedy powiedziałeś, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego było dla mnie jasnym przekazem, że mam po prostu odejść na zawsze. Teraz też bym się tu nie pojawiła gdyby nie twój przyjaciel. - dodaje, a ja marszczę brwi bo jednego nie mogę pojąć, dlatego zadaje jej kolejne pytanie.
-Co z twoim ojcem i matką? Nie przyjęli cię? - opuszcza głowę w dół i zaczyna bawić się sztucznymi kudłami.
-Powiedzieli, że zhańbiłam naszą rodzinę. Mam więcej nie pojawić się w progu domu, powiedzieli, że mnie nienawidzą. - ostatnie słowa mówi ciszej, ściska mnie w żołądku widząc jak cierpi i jak trudno jej to wszystko mówić, ale nie ma wyjścia, musi powiedzieć mi wszystko. -Dowiedzieli się też o naszej wspólnej nocy, nie wiem skąd, ale to tylko dolało goryczy. - dodaje, a ja uciekam wspomnieniami do tamtego poranka kiedy, Ava się o wszystkim dowiedziała. -Tak strasznie mi wstyd... - chowa twarz w dłonie, a ja mam ochotę podejść i ją przytulić, jednak bije się z myślami. Ava będzie wściekła kiedy dowie się, że widziałem się z Latifą, ale kurwa mać, nie mogę jej tak zostawić. Nie tylko ze wzglądu na naszą przeszłość, ale na to jak kurwa skończyła, to ją zniszczy do kości. Kiedy słyszę jak szlocha instynktownie wstaje, siadam obok i przytulam do siebie, czuję ciepło kiedy mnie obejmuje i wracają miłe wspomnienia. Słyszę jak mój telefon znów dzwoni, ale mam to gdzieś, nie mam teraz czasu na użeranie się z kimkolwiek. Muszę pomyśleć jak jej pomóc, ona mnie potrzebuje, a ja czuję, że jestem jej to winny.
-Cśśiii, wszystko się ułoży, obiecuję ci. - szepczę głaszcząc ją po głowie podczas kiedy ona brudzi moją koszulkę swoim makijażem. Zaczynam czuć wyrzuty sumienia, niepotrzebnie jej to powiedziałem, niepotrzebnie kazałem jej nigdy nie wracać, gdyby nie moje słowa nie musiałaby się pieprzyć za kasę. Jestem jej winny pomoc. -Mam wolny pokój, zostaniesz u mnie ile potrzebujesz, pomogę znaleźć ci pracę i doprowadzić się do porządku. Poszukam jakiegoś małego mieszkania dla ciebie, żebyś miała coś własnego czego nikt ci nie zabierze. - mówię, a ona coraz bardziej szlocha w moje ciało, emocje nią targają, znam ją na tyle dobrze, że wiem, że musi się wypłakać. Oczyścić wszystko co było w niej do tej pory. Kołyszę się z nią na boki, nie wiem jak długo, ale mam wrażenie, że trwa to cały pierdolony dzień, a kiedy zasypia w moich ramionach biorę ją na ręce i zanoszę do jednego z pokoi gościnnych, kładą na łóżku i otulam kołdrą. Włączam małą lampkę na stoliku nocnym bo dobrze pamiętam jak boi się ciemności, wychodząc zostawiam lekko uchylone drzwi i schodzę na dół. Widzę kilka nieodebranych połączeń, ale pierwsze jakie wykonuje jest do Harrego, mówię jakie ma kupić ubrania dla Latify i dodaje, że cena nie ma znaczenia byle by było to coś na co zasługuje, nic dziwkarskiego. Trochę się kurwa, boję, że nie podoła temu zadaniu bo pomimo, że dla mnie wydaje się banalne dla niego mało dziwkarskie ubrania mogą być mniej znane. Kiedy patrzę na spis połączeń widzę pięć nieodebranych telefonów od Avy, szybko wykręcam do niej i czekam aż odbierze. Chodzę tam i z powrotem bo całym salonie, zaczynam się denerwować kiedy pierdolony sygnał drażni moje uszy, chcę usłyszeć jej anielski głos, i kurwa zaczynam kląć na siebie za nieodebranie telefonu kiedy dzwoniła.
-Halo? - oddycham z ulgą kiedy odbiera, opadam ciężko na kanapę i pytam co było tak ważne, że dzwoniła kilka razy. -Ja, miałam kłopoty...to znaczny nie całkiem, Nick przyszedł pod moje mieszkanie i chcia... - serce zaczyna mi walić, jeśli coś jej zrobił odjebie mu pierdoloną zaćpaną głowę, przysięgam na Allaha. Przerywam jej i mówię tylko, że będę u niej za pięć minut i ma się nie ruszać z miejsca. Chwytam za kluczki od motocykla, bo Harry zabrał mój samochód, zakładam kask i odpalam maszynę, jadę w stronę jej mieszkania najszybciej jak potrafię. Przez całą drogę modlę się w duchu, żeby była cała i zdrowa bo inaczej nie wybaczę sobie tego nigdy, kurwa przez całe swoje pierdolone życie. Parkuję maszynę zaraz przy wejściu, kładę kask na siedzeniu i wbiegam po schodach do jej mieszkania, stojąc przed drzwiami nie pukam tylko ciągnę na klamkę, a ona ustępuje.
-Ava?! - wołam rozglądając się gorączkowo po małej przestrzeni, a kiedy widzę ją jak wychodzi ze sypialni podchodzę ujmując w dłonie jej policzki i mocno całuję wlewając w to wszystkie emocje z ostatniej godziny jakie tkwią we mnie. Serce mi topnieje kiedy oddaje pocałunek i delikatnie, niczym uśnięcie motyla kładzie dłonie na moich, odsuwam się od niej ciężko dysząc.
-Hej, wszystko w porządku tak? - lekko się uśmiecha chcąc dodać mi otuchy, a ja kręcę głową na boki zamykając mocno oczy.
-Nie, kurwa, gdyby coś ci się stało nigdy bym sobie tego nie wybaczył. - szepczę i chcę jej powiedzieć o Latifie i Harrym, ale kurwa, jestem cipą i nie potrafię. Boję się jak zareaguje, wiem jak zajebiście jej nie znosi, wiem, jak bardzo nienawidzi Harrego, i naprawdę chcę, ale nie może mi to przejść przez gardło. -Czego on chciał? - odsuwam się jeszcze trochę, otwieram oczy żeby widzieć jej twarz, wzdycha i otacza się ramionami.
-Chciał pożyczyć trochę pieniędzy, na jedzenie, ale ja wiem, że potrzebował ich na coś innego. - robię oględziny jej ciała, patrzę na każdą odkrytą część jej ciała żeby sprawdzić, że nie zrobił jej krzywdy. -Kiedy powiedziałam, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego zaczął krzyczeć, walić w drzwi, wyzywać mnie, a ja się przestraszyłam i pierwsze o czym pomyślałam to o tobie, ale rozumiem, że byłeś zajęty. - lekko się uśmiecha, a ja czuję się okropnie, że nie jestem w stanie powiedzieć jej prawdy dlatego nic nie mówię, po prostu milczę. Wolę to niż powiedzieć jakiekolwiek durne kłamstwo. -Naprawdę wszystko jest okej, Zayn, przestań się zamartwiać, poszedł sobie. -marszy nagle nos, zbliża twarz do mnie i zaczyna wąchać, a ja modlę się, żeby nie wyczuła perfum Latify. -Dziwnie pachniesz, to twoje nowe perfumy? - odsuwa się dalej niż wcześniej, a ja mam ochotę krzyczeć, że tak właśnie śmierdzi kłamstwo, ale tylko kiwam głową, a Ava proponuje mi gorącą herbatę więc się zgadzam. Wysyłam Harremu szybką wiadomość gdzie jestem i mówię, że ma zająć się Latifą, i zaraz po tym wyłączam telefon bo nie chcę żeby ktoś mi przeszkadzał.
-Znów nie zamknęłaś drzwi na klucz. - upominam ją kiedy wręcza mi kubek parującej herbaty, a ona wywraca oczami i mam wrażenie, że jej pewność siebie wzrosła o trzydzieści osiem procent od kiedy wyznała mi czego pragnie.

CZYTASZ
Darkface2: love me again
FanfictionHistoria Zayna i Ava od początku nie należała do najłatwiejszych. Pełno kłamstw, manipulacji i burzy emocji z którymi nie potrafili sobie oboje poradzić, ale czy teraz kiedy los daje im kolejną szansę będą potrafili ją wykorzystać?