Dorcas przyglądała się, jak jej brat z radością buszuje w torbie ze słodyczami. Nie wręczyła mu ich od razu tego samego dnia, bo spotkanie z matką, a także dwukrotne spotkanie z Thomasem sprawiło, że wolała nie zbliżać się do Gryfonów, a dokładniej do jednego z nich.— Nie jesz miętowych? — zdziwiła się, gdy Rémy odłożył paczkę na bok.
— Nie, to dla Gigi — wyjaśnił z pełną buzią.
Dorcas zmrużyła oczy.
— Tak właściwe, to dlaczego tak bardzo chcesz zostać w zamku na święta? —spytała, rozpakowując jedną z miętowych czekoladek. — Mogę? Nigdy ich nie jadłam.
Rémy pokiwał głową.
— Bo Gigi zostaje — powiedział, po czym się zawahał i dodał: — Wiesz, że ich rodzice nie żyją i muszą mieszkać w sierocińcu?
Dorcas miała wrażenie, że Rémy wylał na nią kubeł lodowatej wody. Faktem było, że z trudnością przełknęła czekoladkę i spojrzała zszokowana na brata.
— Nie wiedziałam — przyznała, wciąż trawiąc tę informację. — To straszne.
— Zaprosiłbym ich do nas na święta — zaczął Rémy — ale to pewnie niemożliwe, prawda?
Dorcas spojrzała na niego przepraszająco.
— Jakie ty masz dobre serce — jęknęła, przytulając go gwałtownie. — Po kim ty to masz?
Rémy objął ją na kilka sekund. Dorcas przypomniało się, gdy był młodszy i zawsze gdy nie mógł zasnąć, przychodził do jej pokoju.
— Dobra, wystarczy — powiedział, po czym wyrwał się z jej objęć i wręczył jej kawałek pergaminu z jąkąś listą.
— Co to?
— Chciałbym żebyś kupiła to dla Gigi na święta — wyjaśnił. — I coś dla Tommy'ego ale nie mam pomysłu.
— Dla Tommy'ego? — zaśmiała się.
— Może miotłę? — odparł niczym niezrażony Rémy.
— Nie możesz kupić mu miotły, bo i tak jej nie przyjmie — powiedziała.
— Dlaczego? — jęknął. — To może chociaż nowe ochraniacze?
— Złożę zamówienie – obiecała. — Jesteś niemożliwy — dodała, czochrając mu włosy. — Idę na obiad, trzymaj się.
Przy stole siedziało już kilka osób z jej roku: Regulus Black, pogrążony w rozmowie z Alexandrem Greengrassem i Adonisem Nottem; Alecto Carrow sprzeczająca się o gazetę z Demelezą Burke, a także Severus Snape, jak zwykle trzymający się na uboczu.
Snape był niewątpliwie ciekawą postacią. Z tego, co wiedziała Dorcas był półkrwi, chód nie dawał po sobie tego poznać. Pochodził z niezbyt zamożnej rodziny, co z kolei była w stanie ocenić po jego ubraniach. Wiecznie przetłuszczone włosy i długi haczykowaty nos także nie przysparzały mu popularności, a mimo to, w Slytherinie cieszył się pewnym szacunkiem.
Dorcas miała podejrzenia skąd się to brało. Severus wiedział o czarnej magii więcej, niż którykolwiek z uczniów na przestrzeni sześciu lat. Zyskał tym sobie sympatię starszych roczników i przychylność rówieśników, gdy ci pierwsi opuścili już szkolne mury. Dorcas nie rozmawiała z nim zbyt często i choć zwykle rywalizowali ze sobą na Eliksirach, to ich stosunku były w miarę poprawne. Zresztą, nigdy nie odważyłaby się mu zaszkodzić, w obawie, że otrułby ją w trakcie posiłku.
Dorcas skrzywiła się, gdy jej miejsce po prawej stronie Regulusa zajęła Enora Ollivander.
Podeszła powoli, przekonana, że dziewczyna się odsunie, zamiast tego przysiadła się jeszcze bliżej Regulusa, robiąc Dorcas miejsce koło siebie.
CZYTASZ
Ambiwalencja | Czasy Huncwotów
FanfictionPamiętaj także o tym, że kochałam, i że to miłość skazała mnie na śmierć.* Świat Dorcas Selwyn staje na głowie, gdy jej młodszy brat rozpoczyna naukę w Hogwarcie. Dodatkowo, jej drogi krzyżują się z uczniem mugolskiego pochodzenia, co dla Ślizgonki...