26. Narcyza Malfoy

61 12 12
                                    


Syriusz był niesamowicie dumny ze swojego własnego mieszkania. Na jego zakup pozwoliła mu niemała fortuna pozostawiona przez jedynego (obok Andromedy), przyzwoitego człowieka z jego rodziny.

Spadek po wuju Alphardzie tak go zaskoczył, że nie zdążył przygotować rodziców Jamesa na swoją wyprowadzkę; mimo to wspierali go jak tylko mogli. Mieszkanie, które pomógł znaleźć mu pan Potter, składało się z kilku pomieszczeń; salonu, kuchni, gabinetu chwilowo przerobionego na pokój Thomasa, dwóch sypialni i niewielkiego tarasu z widokiem na dachy Londynu. Tam też większość czasu stał latający motor Syriusza, obłożony zaklęciami uniemożliwiającymi zobaczenie go lub ukradnięcie.

Póki co mieszkała z nimi jeszcze mała Gigi, czekając na wrzesień i powrót do Hogwartu. Thomas z pomocą pana Potter bez problemu uzyskał opiekę nad nią opiekę, dzięki czemu nie musiała wracać na wakacje do sierocińca.

Remus chwilowo wrócił do rodziców, ale czasem wpadał odwiedzić ich, lub Potterów, którzy wprowadzili się do Doliny Godryka i szykowali się do ślubu. Syriusz nie był zwolennikiem takiego pośpiechu ale starał się ich wspierać. Oczywiście miał być świadkiem Jamesa.

Po pewnym czasie nawet Emmelina zaczęła do nich zaglądać. Choć uparcie twierdziła, że nie ma żalu do Thomasa i wszystko co było między nimi minęło, Syriusz nie mógł nie zauważyć jej tęsknych spojrzeń w kierunku Meadowesa.

Dorosłe życie było dobre, a dopiero co się rozpoczęło. Tylko Thomas, mimo bliskości Gigi i dostania się na staż w Gringottcie nie był sobą. Oczywiście było to spowodowane rozstaniem z Dorcas i Syriusz nie miał co do tego żadnych wątpliwości.

Długo bił się z myślami, czy w ogóle poruszać ten temat, ale w końcu nie mógł już dłużej patrzeć na rozpacz przyjaciela. I choć wiedział, że wkrótce może tego bardzo żałować, postanowił coś zrobić.

— Jest jedna osoba, która mogłaby ci pomóc — powiedział niechętnie Syriusz, kiedy pewnego słonecznego popołudnia popijali piwo na tarasie. — Moja kuzynka, Narcyza Black... teraz w sumie już Malfoy.

Zapadła cisza. Nawet sam Londyn zdawał się na chwilę zamilknąć. Thomas spojrzał na niego z nieukrywanym zdziwieniem.

— Mówisz poważnie?

— Nie zaszkodzi spróbować.

— Myślisz, że się zgodzi?

— Z nich wszystkich ona jest najnormalniejsza. — Wzruszył ramionami. — Gdyby miała trochę silniejszy charakter uciekłaby jak Andromeda... Przyjaźniła się z Dorcas. Zakładam, że w obecnej sytuacji — urwał, nie chcąc wspominać o ślubie, kóry z pewnością był już w planach — zapewne odnowiły znajomość.

— Jak ją znajdziemy? — Thomas ożywił się, odkładając piwo i nawet nie zauważając, że piana zaczęła uciekać przez szyjkę butelki.

Syriusz dopił resztkę swojego piwa i spojrzał na panoramę Londynu.

— Kiedyś spędzała każde niedzielne popołudnie w parku niedaleko Opactwa — odparł i głośno westchnął — pójdę tam z tobą.

Oczy Thomasa rozszerzyły się niebezpiecznie. Syriusz przez moment pożałował podarowania mu nadziei. Nie do końca ufał Narcyzie i wszystko mogło się skończyć źle, choć dla Thomasa i teraz nie było najlepiej. Im dłużej Syriusz o tym myślał, tym był pewien, że gorzej być nie może.

Ambiwalencja | Czasy HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz