4. Każdy obcy to wróg

117 13 14
                                    


Enora od kilku dni była bardzo zajęta, intensywnie dzieląc się swoimi informacjami z innymi Ślizgonami. Zadbała o to, by wszyscy dowiedzieli się, że Rémy Selwyn przyjaźni się ze szlamami. Nie musiała się specjalnie starać, bo temat był bardzo chodliwy, zresztą nie tylko wśród Ślizgonów.

Wielu podejrzewało, że zrobiła to Dorcas na złość, choć nie była to prawda. W każdym razie nie do końca. Enora nie nie lubiła Dorcas, ale nie przeszkadzało jej to w zazdroszczeniu wszystkiego, co miała Selwyn. Począwszy od nazwiska, poprzez pieniądze rodziców, aż po nawet śmieszne nakrycia głowy, które nosiła. Była też jedna rzecz, a w zasadzie osoba, której Enora pragnęła równie mocno jak całego życia Dorcas – Regulus Black.

Enora podkochiwała się w nim od pierwszej klasy i nie wyglądało na to, by miało się to wkrótce zmienić. Uwielbiała w nim wszystko; ciemne, lekko kręcone włosy, w których miała ochotę zatopić palce i sprawdzić, czy naprawdę są tak miękkie na jakie wyglądają; oczy, które nie miały określonego koloru, raz wydawały się jej stalowoszare, innym razem wręcz czarne; sposób bycia, na który składała się nonszalancja i coś, czego nie potrafiła nazwać. Kiedy większość dziewczyn kochało się w Syriuszu, to Regulus był dla niej chodzącym ideałem. Gdyby tylko udało się jej zwrócić jego uwagę, momentalnie stałaby się kimś, z kim liczyliby się inni.

Enora nigdy nie widziała Regulusa z inną dziewczyną niż Dorcas. Nie wiedziała, czy kogoś ma czy nie, choć była pewna, że Selwyn jest jedynie przyjaciółką. Najczęściej widywała go z nosem w książce, niezależnie czy było to śniadanie, czy spotkanie towarzyskie w Pokoju Wspólnym. Książka towarzyszyła mu nawet w Hogsmead, gdy pomagał Dorcas w zakupach, czy podczas wieczorku u Ślimaka.

Jako wnuczka słynnego wytwórcy różdżek była zapraszana do Klubu Ślimaka, gdzie większość gości stanowili Puryści i kilka przypadkowych osób, w tym Lily Evans. A skoro nawet szlama mogła w nich uczestniczyć, było to nic nieznaczące wyróżnienie. Chodziła tam jedynie, by móc spędzić trochę czasu z Purystami, a więc także po części z Regulusem.

Czuła, że dopiero przynależność do Purystów uczyniłaby ją kimś. Dlatego kiedy tylko dowiedziała się o wydarzeniach na boisku, postanowiła to wykorzystać. Ostatecznie, nie miała zbyt wiele do stracenia, a wszystko do zyskania.

Przez chwilę ludzie byli naprawdę zainteresowani tym, co miała do powiedzenia. Słuchali jej z wypiekami na twarzy, nie dowierzając i dopytując o szczegóły. Od siebie dodała jeszcze historię z Pokątnej, w której Dorcas broniła małej szlamy przed Didierem Mulcibierem. Te dwie historie sprawiły, że przez moment była w centrum zainteresowania i nagle wszyscy znali jej imię.

– To jest ten twój ambitny plan? – spytał drwiącym głosem Severus Snape, gdy skończyła już plotkować z kolejną żądną informacji szóstoklasistką. – Myślisz, że jak upokorzysz Selwyn, co swoją drogą ci się nie uda, to nagle Puryści powitają cię z otwartymi ramionami? Nie bądź naiwna, jesteś półkrwi...

— Nawet ty nie wiesz wszystkiego, Severusie — odparła grzecznie.

Severus Snape, podobnie jak ona aspirował do bycia kimś więcej, ale jego pochodzenie to utrudniało. Dodatkowo był niezbyt atrakcyjny i niezbyt lubiany, co w zasadzie stawiało go w jeszcze gorszej sytuacji niż Enorę.

— Wiem wystarczająco dużo, by wiedzieć jak to się skończy. Nie tylko nie zostaniesz jedną z nich, ale pogrążysz się jeszcze bardziej. Nie dasz rady zniszczyć Selwyn.

Enora spochmurniała i tęsknie zerknęła w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego. Najpewniej Puryści udawali się właśnie na swoje spotkanie, na którym nikt nigdy nie wiedział, co dokładnie się działo. Byli trochę jak Klub Ślimaka, tylko jeszcze bardziej elitarny.

Ambiwalencja | Czasy HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz