25. Nowe życie

73 11 12
                                    


Dorcas przebudziła się ze snu, który momentalnie zapomniała. Rozkojarzona, dozejrzała się po pomieszczeniu, nie rozpoznając swojej sypialni. Dopiero po chwili, w miarę jak słabe słońce zaczęło wpadać do środka przypomniała sobie, gdzie dokładnie się znajduje.

Od miesiąca mieszkała razem z Regulusem w kamienicy, którą podarowali im państwo Black jako wcześniejszy prezent ślubny. Apartament nie był duży ale Regulus zadbał o to, by mieli osobne sypialni i by nikt poza Stworek, jego skrzętnie domowy, o tym się nie dowiedział, za co Dorcas była mu niewymownie wdzięczna.

Początki wspólnego mieszkania nie były łatwe; wpadanie na siebie w niezręcznych momentach, w niekompletnych ubraniach lub gdy po prostu nie miało się ochoty widzieć drugiej osoby, było problematyczne mimo iż znali się najlepiej na świecie. Na szczęście z każdym kolejnym dniem dogadywali się coraz lepiej i Dorcas czuła się swobodniej, przynajmniej w kamienicy.

Wciąż była pod obserwacją ojca, przez co przestała w ogóle wychodzić z mieszkania. Czasem Regulusowi udawało się namówić ją na krótkie wyjście i wtedy chociaż na chwilę zapominała o tym, co się działo. Spacerując pod rękę ulicami Londynu, sprawiali wrażenie zakochanej pary i Dorcas chłonęła każdy szczegół tego przedstawienia.

Zgodnie z wolą ojca nie pracowała i całe dnie spędzała snując się po apartamencie. Odnowiła kontakt z Narcyzą - już nie Black, a Malfoy - dzięki czemu nie nudziła się aż tak bardzo. Ale mimo to czuła się okropnie; miała wrażenie, że więdnie, podobnie jak paskudne kwiaty które rosły przed domem.

Na domiar złego dziś wieczorem miała odbyć się kolacja zaręczynowa, więc nim Dorcas się obejrzała, ona i Regulus siedzieli pośrodku stołu jak nowożeńcy. Na przeciwko nich usiadła Walburga, Rémy i Eleonora, a pan Selwyn i pan Black u szczytów stołu.

Rozmawiali głównie rodzice; Dorcas, Regulus i Rémy przytakiwali co jakiś czas, dłubiąc potulnie w swoich talerzach. Nikt nie chciał ryzykować i się nie wychylał; póki milczeli, nie było ryzyka, że powiedzą coś nie tak. Dzięki temu Dorcas zdążyła policzyć już wszystkie elementy kryształowego żyrandola zawieszonego nad stołem, a i tak była to lepsza rozrywka niż słuchanie wywodów ojca.

— Doskonale — zagrzmiał Orion Black, choć Dorcas nie miała pojęcia o czym mowa. — Wznieśmy więc toast! — Odsunął krzesło, wstając i zmuszając tym samym pozostałych do ruszenia się. — Za nasze rodziny!

Dorcas spojrzała pytająco na Regulusa, który nieznacznie wzruszył ramionami i uniósł kieliszek z szampanem. Dziewczyna zauważyła, że tego wieczoru polało się już sporo tego alkoholu i rodzice byli w wyśmienitym nastroju.

— No synu — zagaił nagle pan Selwyn — nie pocałujesz swojej narzeczonej?

Było to bardzo słabe zagranie i ojciec Dorcas z pewnością doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Zakłopotany Regulus spojrzał na nią, szukając wsparcia. Wiedziała, że musi przejąć inicjatywę. Upiła jeszcze łyk wina, otarła usta serwetką nie zostawiając śladu szminki  i zbliżyła się do Regulusa. Uśmiechnęła się i cmoknęła go przeciągle w usta. Kątem oka widziała, jak Rémy krzywi się, Walburga ociera łzę, a rodzice uśmiechają się pod nosem.

Widząc zawiedzione spojrzenie Rémy'ego uświadomiła sobie, że przez cały dzień ani razu nie pomyślała o Thomasie.

***

Regulus siedział przy szklaneczce whisky, nie mogąc przestać myśleć o krótkim pocałunku z Dorcas. Był przekonany, że jego zwykle blade policzki wciąż były intensywnie czerwone. Podobnie jak uszy.

Zastanawiał się, czy Dorcas poczuła cokolwiek, czy to tylko jego serce i żołądek wywinęły salto. I czy ona to zauważyła? Bał się, że będzie na niego zła, lub będzie go obecność za sytuacje w jakiej się znaleźli. On sam wciąż miał wrażenie, że to wszystko, to jego wina. Łudził się, że gdyby nie zaproponował jej tych zaręczyn, byłaby wolna. Nawet jeżeli oznaczałoby to, że Thomas Meadowes zająłby jego miejsce. W końcu już raz się z tym pogodził.

Ambiwalencja | Czasy HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz