-Gdzie jest Stan? - spytał po kilku minutach Zayn.
-Um, nie wiem. - odpowiedziałam.
-Może do niego zadzwoń. - zaproponował Nate.
-Dobry pomysł.
Wstałam i poszłam do swojego pokoju. Zadzowniłam do Stana, ale on nie odebrał. Spróbowałam jeszcze kilka razy, ale na marne. Westchnęłam myśląc nad wyjaśnieniem dla reszty. Wróciłam do salonu, gdzie Niall i Louis rzucali się orzeszkami. Przewróciłam na to oczami śmiejąc się cicho pod nosem i usiadłam na swoim miejscu.
-I co z nim? - spytał Louis.
-Nie odbiera. - westchnęłam.
-Cóż, zacznijmy bez niego. - wzruszył ramionami Niall.
-Okej.
Każdy składał sobie życzenia, gdy w tle leciała jakaś kolęda.
-Więc, Amelio... - zaczęła Paula. - Nie wiem co zaszło pomiędzy tobą a Harrym. Ale życzę Ci szczęścia z Stanem, choć kibicowałam tobie i Harry'emu.
-Nie wyszło. - stwierdziłam.
-Cóż, ale abyście mogli normalnie rozmawiać z Harrym, zdrowia, powodzenia ze Stanem, spełnienia marzeń, nawet tych najskrytszych o których nikt nie wie. - uśmiechnęła się.
Składała mi dalej życzenia, a ja prawie się popłakałam. W końcu usiedliśmy już na kanapie i zaczęliśmy jeść słuchając kolęd i rozmawiając o naszych planach na całe święta i wspominając dużo rzeczy.
-To było piękne! - zaśmiał się Zayn.
-A pamiętacie jak pojechaliśmy na wycieczkę w góry? - spytał Louis. - Było wspaniale.
-Tak, fajnie się zjeżdżało. - przyznał Niall.
-Wtedy jeszcze Harry i Amelia byli razem. - zauważył Liam.
-Było, minęło. - westchnęłam.
Nastała cisza.
Słychać było tylko kolędę, która cicho grała. Wszyscy patrzeli na mnie, gdy ja skupiłam swój wzrok na swoje beżowe paznokcie.
-Kiedy prezenty? - zajęczał Niall.
-Otwieramy? - spytał Zayn.
-Jeżeli chcecie. - wzruszył ramionami Nate.
-Kto chce pierwszy ot... - zaczął Zayn.
-Ja! - krzyknął Niall podnosząc dłoń.
-Okej, okej. - zaśmiał się Zayn.
-Kto będzie świętym Mikołajem? - spytała Natalie.
-Ja chcę! - zgłosił się Louis podchodząc do choinki i kucając przy niej. Wyszukał prezentów podpisanych imieniem Nialla i odstawił je na bok. - Ho, Ho, Ho! Czy byłeś grzeczny Niallku? - spytał Louis zabawnym głosem.
-Tak, dawaj te prezenty. - warknął w jego stronę.
-Oj, nie młodzieńcze. Nie tym tonem do Świętego Mikołaja. - zagroził mu palcem.
-Boże. - jęknął Niall.
-Nie wzywaj imienia Pana Boga nadamermno. - pouczył go.
-Ty robisz to cały czas, gdy pieprzysz Eleanor. - prychnął blondyn.
-Uh, udław się tymi prezentami tłuściochu. - burknął w jego stronę Louis. Podał mu osiem prezentów. Pierwszy otworzył od Zayna, a oczy mu się zaświeciły gdy zauważył w pudełku świnkę skarbonkę, a w środku dwie stówy.
CZYTASZ
sex without feelings/hs
RomanceTO DRUGA CZĘŚĆ "layout" "-Może w tamtym roku byłam głupia i naiwna. - powiedziałam, mając na myśli poprzedni sylwester, gdzie pieprzyliśmy się w salonie w Londynie u Nialla. - Ale w tym roku, już nie. Ściągnęłam jego koszulę, nie fatygując się odpi...