XVI | „jesteś moją żoną"

137 11 8
                                    

1/4

-Nie o opiekę, tylko akt małżeństwa, Panno Malik.

Siedziałam na łóżku w swoim pokoju i starałam się zrozumieć, co wokół mnie się działo. Trzymałam w dłoniach papiery, które kilka tygodni temu podpisałam, zupełnie nie wiedząc, czym są. Byłam pewna, że szłam do pracy jako pieprzona opiekunka, jednak okazało się, że jest zupełnie inaczej. Kilka dni temu, Zayn Malik oznajmił mi, że jestem jego żona. To wszystko było cholernie popieprzone, a ja nic z tego nie rozumiałam.

Nie wiedziałam jak można być tak skończonym kretynem, by zrobić obcej osobie coś takiego. Nie znałam go zbyt dobrze, a on ot, tak postanowił sobie, że zostanę jego żona i to w dodatku nic o tym nie wiedząc.

Mama od zawsze powtarzała mi, że mam czytać to, co podpisuje, ale ja cóż nigdy tego nie robiłam. Teraz miałam tego skutki. Byłam żona kogoś, kto był cholernie jebnięty. Dlaczego tak mówiłam? Otóż dlatego, że Malik był psycholem, który wpakował się do mojego życia, nie dając mi chwili wytchnienia. Pojawiał się w moim mieszkaniu kilka razy dziennie, a ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nie potrafiłam z nim rozmawiać, owszem chciałam wyjaśnień do całej tej sprawy, ale patrzenie na niego sprawiało mi cholerne problemy. Był mężczyzna, którego pragnęła każda laska, mógł mieć każda na skinienie palca, ale nie bo przecież ten pieprzony idiota musiał wybrać akurat mnie.

Nie jestem nikim specjalnym. Jestem kobietą z wieloma problemami, od których staram się uciec, a on jedynie daje mi jeszcze więcej tych problemów. Nie mam czystej duszy i nie będę dobrą matką dla jego dziecka, ja sama wciąż jestem jak dziecko.

Cicho wzdychając spojrzałam jeszcze raz na papiery leżące przede mną i podniosłam się z łóżka. Musiałam się z nim zobaczyć, on musiał mi to wszystko wyjaśnić. Miał chorą obsesję, a ja musiałam wiedzieć, dlaczego i po co było to wszystko.

Podeszłam do szafy, która stała w pokoju i zaczęłam przeglądać wszystkie ubrania, które się w niej znajdowały. Zniesmaczona przekładałam wieszaki i zdecydowanie doszłam do wniosku, że muszę wybrać się na zakupy, ale teraz nie było na to czasu. Zabrałam z pułki jeden z topów I czarne ciasne spodnie, z przetarciami na kolanach. Cały swój strój zabrałam do łazienki, a tam wykonałam kilka czynności, które pomogły mi się odświeżyć. Szybki prysznic, minimalistyczny makijaż i byłam gotowa. Przez chwilę miałam problem z włosami, bo nie chciały się układać, ale ostatecznie związałam je w wysokiego kucyka na czubku głowy i opuściłam swój pokój.

Zabrałam jeszcze tylko swój telefon i zeszła do salonu, w którym siedział Louis z kilkoma kolegami. Spojrzałam w ich stronę i już miałam się odezwać, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Otworzę-Mruknełam cicho, a oczy wszystkich zebranych w salonie spoczęły właśnie na mnie.

To był moment, w którym poczułam się mało swobodnie, dlatego też szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Podeszłam do drewnianej pokrywy i otworzyłam ją.

Przede Mną w całej okazałości stał nie kto inny jak mężczyzna, do którego właśnie miałam zamiar wyjść. Zayn Malik stał z dłońmi w spodniach i musiałam przyznać, że wyglądał idealnie. Jego ciało odziane było w niebieski garnitur, a koszula była rozpięta na dwa guziki od góry. Sama nie wiem kiedy, ale momentalnie zagryzłam wargę przyglądając mu się. Jego włosy były ułożone prawie idealnie, bo kilka kosmyków wychodziło gdzieś na boki. Jego twarz pokrywał delikatny, ale naprawdę bardzo seksowny zarost. Jego oczy były przyjemnie ciepłe, co odrobinę mnie zdziwiło, bo ostatnio za każdym razem są cholernie ciemne i zimne, aż nie chce się w nie patrzeć. Usta natomiast były delikatnie rozchylone, a ja poczułam cholera chęć pocałowania go. Mój oddech był ciężki i dawał mi znać o tym, że Malik działa na mnie w sposób, w który nie powinien. Cóż nie była to moja wina, że lubiłam gości, którzy mieli w sobie coś popierdolonego tak jak właśnie miał on.

||Just Protect My Daughter|| Zayn Malik~Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz