Minął tydzień od tamtej akcji z Zayn'em. Nasza relacja dosyć się poprawiła, lecz nie mogę patrzeć na niego tak samo jak przed sytuacją w mojej łazience. Całe te siedem dni spędziłam u niego w domu. Nie pozwalał mi z niego wychodzić, bo twierdził „że od niego ucieknę". Większej głupoty nigdy nie słyszałam. Ale to nieważne.
Każdy dzień spędzaliśmy tak samo. Siedzieliśmy przed telewizorem, jedząc śmieciowe jedzenie później rozmawiając ,a na koniec zawsze kończyliśmy, zasypiając w swoich ramionach. Sophie często lądowała, a to w przedszkolu, a to u ciotek ,więc mieliśmy czas dla siebie.
Wczoraj jednak Malik musiał gdzieś wyjechać, a ja zostałam sama z małą. Kocham przesiadywać z tym małym stworzeniem. Jest przeurocza i przezabawna.
Gdy pałaszowałyśmy obiad, który zrobiłam, czyli makaron z sosem i warzywami (który swoją drogą był przepyszny) Sophie próbując się napić – oblała się
-O nie tylko nie moja sukienka! - zaczęła
-Spokojnie Soph, zaraz wszystko załatwimy. Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się do niej, czując, jak pąsowieję – Gdzie macie ręcznik papierowy? - spytałam
-Nie wiem, ale wiem za to gdzie tata trzyma ciasteczka – potarła złowieszczo dłonie i zaśmiała się diabelsko, uciekając do swojego pokoju.
-Ej, ale czekaj! Trzeba cię przebrać!
Zayn wrócił następnego dnia, za to ja od razu musiałam wracać do mieszkania. Razem z Louisem byliśmy umówieni w moim rodzinnym mieście na kilka dni. Nie chcę tam jechać, ale fakt, iż niebieskooki szatyn tam będzie mnie pocieszał. Zawsze przy mnie był, zawsze stawiał mnie na pierwszym miejscu.
Przytuliłam Sophie tak mocno jak mogłam i ucałowałam ją w czoło na pożegnanie. Już miałam wychodzić gdy usłyszałam chrząknięcie.
-Ekhem – odezwał się mulat – A co ze mną?
-Faktycznie zapomniałam, do zobaczenia Panie Malik. - uścisnęłam jego dłońmi, warcząc z irytacją.
-Sophie, słońce chyba leci twoja bajka. Zaraz przyjdę. - jak na zawołanie mała wybiegła do salonu a Zayn szybko z niej przeniósł wzrok na mnie. Po chwili jednak gwałtownym ruchem przyciągnął mnie do siebie i zaśmiał się zadziornie – Do zobaczenia Pani Hamilton. - gdy skończył, wbił się gwałtownie w moje usta. Ponosi mnie irracjonalne uczucie, którego nie mogę opisać. Niepewnie, jednak oddałam pocałunek, przyciągając go do siebie tak jakbym chciała go więcej.
Trwałoby to jeszcze dłużej, gdyby nie głos małej istotki dobiegający z pokoju obok
-Tato przestań się migdalić z Miley, musi jechać do domu do Louisa, a przez Ciebie, już jest spóźniona!
-Właśnie Zayn, Sophie ma rację. Cześć. - z uśmiechem wyrwałam się z jego uścisku i opuściłam posesję.
Przed domem czekała na mnie taksówka do, której wsiadłam i chwilę później znalazłam się, już w swoim mieszkaniu gdzie zastałam przytulających się Lou i Harry'ego
-Będę za tobą tęsknił Harreh. - mruknął szatyn
-Ja za tobą też Loueh. - pociągnął nosem wyższy i zmierzwił włosy niebieskookiego. W oczach Louis'a zauważyłam nieproszone łzy. Chłopak jest wrażliwy, jednak my wracamy za kilka dni, więc nie powinien, aż tak dramatyzować.
-Nie chce przeszkadzać, ale wiecie, że my wracamy za kilka dni? Nie przeprowadzamy się. - zaśmiałam się, na co się od siebie odsunęli.
CZYTASZ
||Just Protect My Daughter|| Zayn Malik~Zakończone
RomansaW życiu nadchodzi pewien moment, W którym zastanawiasz się na czym stoisz. Czy to co robisz jest dobre i idzie w odpowiednim kierunku. Czy to co uważałeś za złe, takie jest. Czy to co próbujesz ochronić faktycznie tej ochrony potrzebuje. Jedyne cze...