Miłość. Czym jest to uczucie? Kiedy się pojawia? Jak je rozpoznać? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w wielu poradnikach. Każdy z nich niby będzie taki sam, ale znacznie będzie się różnił. Każdy z nas Miłość postrzega inaczej. Jedni mówią, że to głupie zauroczenie, drudzy, że to szczęście, które ciężko jest opisać. Ja znów miłość znam z całkiem innej perspektywy.
Potrafi ona być cholernie bolesna. Sprawia nam przykrość, nie martwiąc się tym, co dalej z nami będzie. Wbija nam nóż w serce, w momencie, gdy jesteśmy naprawdę szczęśliwi.
Zeszłam na dół do salonu, gdzie zauważyłam zbierających się do wyjścia Lou i Harry’ego.
-Gdzie idziecie? - oparłam się o ścianę i zmierzyłam ich wzrokiem od dołu do góry. Byli ubrani dość oficjalnie wiec zgaduje, że wychodzą na jakąś randkę.
-Zabieram Louisa na kolacje do bardzo fajnej restauracji z okazji naszej rocznicy. - uśmiechał się do mnie i objął szatyna ramieniem.
-To już rok!? - zdziwiłam się, ten czas leci zdecydowanie zbyt szybko.
-Tez nie możemy w to uwierzyć. - zaśmiał się niebieskooki.
-No dobrze to ja wam już nie przeszkadzam. Miłej zabawy życzę. - przytuliłam ich jeszcze i zamknęłam za nimi drzwi na klucz.
Poszłam do kuchni i zaczęłam szukać czegoś w szafkach. Po przerzuceniu całego pomieszczenia do góry nogami stwierdziłam, że zdecydowanie jest to dobry czas, aby zrobić zakupy.
Podreptałam do swojego pokoju i ogarnęłam się, aby wyglądać jak człowiek. Mieszkam w Nowym Jorku, nawet nie wiesz, kiedy i wpadniesz na Johny’ego Deep’a w spożywczym.
Złapałam za kluczyki od samochodu i portfel leczy wychodząc stwierdziłam jednak, że przydałoby mi się jednak przejść, wiec odłożyłam je na stolik i wyszłam z domu, wcześniej zamykając drzwi.
Pogoda była wręcz wspaniała na krótki spacer. Słońce przyjemnie ogrzewało skórę, a wiatr lekko rozwiewał moje włosy. W powietrzu czuć było zapach spalin, jednak nie przeszkadzało mi to zbytnio. Kochałam to miasto, tych ludzi i atmosferę, która tu panowała. Każdy się ty spieszy. Zawsze lubiłam zastanawiać się, czy idą tak szybko, bo nie mogą doczekać się powrotu do domu, czy może jednak spiesza się do pracy.
Przekroczyłam próg sklepu i zaczęłam wrzucać potrzebne rzeczy do koszyka. Nie zajęło mi to zbyt długo, znałam ten sklep jak własna kieszeń i nie marnowałam czasu na szukanie produktów z listy. Podeszłam do kasy i wyjęłam wszystko z kosza. Pani kasjerka zdecydowanie się nie spieszyła. Miałam dziś za dobry humor, aby się denerwować o takie drobiazgi. Spakowałam wszystko do torby i ze szczerym uśmiechem na ustach wręczyłam pani pieniądze i podziękowałam. Ona jednak nie zareagowała zbyt optymistycznie i spojrzała się na mnie jakby miała do czynienia z kimś, kto nie do końca jest w pełni zdrowy na umyśle.
Wyszłam ze sklepu i wolnym krokiem ruszyłam w stronę mieszkania. Na ulicach ludzi nie było już tak dużo osób, jak jeszcze chwile temu. Starałam się jednak nie zaprzątać sobie tym głowy. Poprawiłam reklamówkę w rękach i nie rozglądając się dookoła siebie szlam dalej.
Byłam już na swojej ulicy, wiec nie miałam się czym już martwić. Jednak w pewnym momencie się zatrzymałam. Z ciemnej uliczki dochodził cichy szloch. Przez chwile zastanawiałam się, czy podejść aż w końcu bez większego rozmyślania nad tym, podeszłam.-Hej, wszystko ok? - spytałam, odkładając torby i ukucnęłam obok mężczyzny.
-Bardzo boli mnie ręka. - wydusił z siebie.
-Pokaz. - wyciągnęłam swoją dłoń, na której on położył swoją.
-Jak masz na imię? - spytał.
CZYTASZ
||Just Protect My Daughter|| Zayn Malik~Zakończone
RomanceW życiu nadchodzi pewien moment, W którym zastanawiasz się na czym stoisz. Czy to co robisz jest dobre i idzie w odpowiednim kierunku. Czy to co uważałeś za złe, takie jest. Czy to co próbujesz ochronić faktycznie tej ochrony potrzebuje. Jedyne cze...