5.

2.5K 128 82
                                    

Początek nowego tygodnia dla wszystkich był ciężki. Po tej imprezie przez pół soboty nikt nie mógł się zebrać, żeby wrócić do domu, więc na odrobienie wszystkiego została tylko niedziela. Poniedziałek przyniósł również godzinę wychowawczą, z czego bardzo cieszyła się Zuzia, która chciała wciąż piastować funkcję przewodniczącej klasy.

Pierwszego dnia nowego tygodnia stałam przy mojej szafce i wkładałam do środka podręczniki, kiedy nagle ktoś oparł się o szafkę obok mnie.

- Siema.

Przeniosłam wzrok na Michała, który ziewnął ciężko, opierając głowę o metal.

- Hej - odpowiedziałam. Chłopak ziewnął kolejny raz, przez co i ja ziewnęłam.

- Sory - zaśmiał się. Pokręciłam głową.

- Zmęczony po weekendzie?

- Strasznie - przyznał chłopak. Zamknęłam szafkę i ruszyliśmy razem do klasy.

- Przyjechała w końcu do ciebie wczoraj Kaja?

- No. - Pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko. - Co teraz mamy? - zapytał po chwili. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam.

- Matmę.

Weszliśmy do klasy. W swojej ławce siedziała już Dora i rozmawiała z Weroniką, stojącą obok. O ławkę dziewczyny opierał się Tadeusz.

- Siema, świrusy - rzucił Michał, stając obok nich.

- Siema - odpowiedział Tadeusz i przywitał się z chłopakiem.

- Hej, Milenka. - Dorota uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech. Podeszłam do ławki, gdzie leżały już rzeczy Tadeusza i rozłożyłam obok swoje książki.

- Milena, wzięłaś tę książkę od matmy? - zapytał chłopak.

- Tak - przytaknęłam. Chciałam coś jeszcze dodać, ale przerwał mi hałas. Wszyscy obróciliśmy się w stronę wejścia do klasy. A do sali wpadła Zuza. Z zaplecionymi na piersi rękami i naburmuszoną miną.

- Kochanie... - Za dziewczyną do sali wpadł Krzysiek.

- O nie, nie kochaniuj mi tu! - zawołała dziewczyna i obróciła się do chłopaka. Ten zamarł wpół kroku.

- Nie rozumiem czemu jesteś zła - powiedział powoli. Dziewczyna prychnęła i rzuciła torbę na ławkę.

- Domyśl się! - zawołała.

- Przestań! - warknął chłopak. Podszedł do dziewczyny i położył plecak obok jej torby. - O co ci chodzi?

- Wyjebane masz na to wszystko! - zawołała. Dorota zaśmiała się cicho. Zerknęłam na nią.

- Założę się, że chodzi o te wybory - rzuciła ruda. Wera wstawiła w jej stronę dłoń.

- O piątaka, że najpierw będzie chodziło o samorząd szkolny, a potem uczniowski.

- Dorzucę pięć jak się okaże, że Szczepo odpowiednio długo słuchał o rozmiarze plakatów - dodał Michał. Tymczasem blondynka zacisnęła pięści i stała, patrząc na swojego chłopaka.

- W ogóle mnie nie słuchasz! - wybuchnęła w końcu. - Zupełnie! Ja ci mówię o czymś, co jest dla mnie ważne, a ty wyjebane! Ale jak chcesz! Jak już będę tą przewodniczącą szkoły, to zobaczysz!

Dorota zaśmiała się, a Wera pokręciła głową.

- Boże - westchnął Michał.

- Czasem współczuje Szczepanowi - rzucił Tadeo, zaplatając ręce na piersi.

W bawełnianych sweterkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz