2.22

1.1K 85 66
                                    

W pierwszym tygodniu ferii razem z Tadeuszem obchodziliśmy rocznicę bycia razem. Niesamowite było dla mnie to, że to już rok odkąd on był moim chłopakiem. Zaplanowaliśmy cały dzień tylko we dwoje, bez nikogo więcej. Rzadko zdarzało się, żebyśmy spędzali dzień tylko we dwoje, razem, bez naszych przyjaciół czy kogokolwiek innego.

Tadeusz przyjechał po mnie do domu. Zeszłam po schodach i otworzyłam mu drzwi, a on stał na zewnątrz z wielkim bukietem róż. Zaśmiałam się.

— Dzień dobry — powiedziałam. Chłopak wręczył mi bukiet.

— Dzień dobry, kocham cię.

— Kocham cię — odparłam i odchyliłam kwiatki, żeby móc się z nim pocałować.

— Wstaw to gdzieś do wazonu i idziemy — oznajmił. Uśmiechnęłam się i poszłam z kwiatkami do środka, a on w tym czasie zdjął czapkę i zaczął poprawiać grzywkę w lustrze.

— Przestań, świetnie wyglądasz — zaśmiałam się, podchodząc do niego. Wspięłam się na palce i pocałowałam go w policzek, a potem założyłam buty, płaszcz i przewiesiłam torebkę przez ramię. Chłopak poprawił mi szalik i uśmiechnął się szeroko, a ja odpowiedziałam mu tym samym.

— Idziemy? — zapytał. Pokiwałam głową, a on chwycił mnie za rękę. Ruszyliśmy w stronę przystanku autobusowego.

— Gdzie jedziemy? — zapytałam.

— Na spacer — odparł. Chwyciłam go drugą ręką za ramię i przytuliłam do niego.

— Ufam ci bezgranicznie — oznajmiłam, zadzierając głowę do góry. Uśmiechnął się i mocniej ścisnął moje palce.

W autobusie siedliśmy obok siebie, ja od okna, żeby oglądać ulice. Chłopak trzymał mnie wciąż za rękę i razem ze mną patrzył przez okno.

Kiedy wysiedliśmy na zewnątrz od razu zorientowałam się, gdzie idziemy. Nasz park, ten w którym rok temu się pocałowaliśmy, wyglądał dokładnie tak, jak zawsze. Dla mnie- najpiękniej. Szliśmy cicho w stronę tego mostku, na którym chłopak pierwszy raz mnie pocałował. Uniosłam wzrok na chłopka i uśmiechnęłam się szeroko, a on spojrzał na mnie i odpowiedział mi tym samym. Podeszliśmy w to samo miejsce, gdzie staliśmy rok temu. Puściłam dłoń chłopaka i oparłam się o barierkę. Chłopak stanął obok mnie i zacisnął dłonie na metalu.

— Mam coś dla ciebie — oznajmił. Zaciekawiona spojrzałam na niego.

— Co takiego?

Chłopak wyciągnął z kieszeni małą kłódkę i podał mi ją. Wzięłam ją do ręki i dokładnie się przyjrzałam. Była pozłacana i był na niej delikatny grawer, przedstawiający płatek śniegu. Uniosłam głowę do góry i spojrzałam pytająco na chłopaka.

— Czemu tak? — zapytałam, a on uśmiechnął się.

— Uznałem, że litery będą zbyt oczywiste. Poza tym, płatek śniegu jest uniwersalny i może wiele oznaczać. A mi bardzo kojarzy się z nami, bo zima chyba ciągle nam towarzyszy. W zimie się zeszliśmy, w ziemie poznałem twój sekret.

Pokiwałam głową.

— Ja w zimie uświadomiłam sobie, że cię kocham — oznajmiłam. — Wtedy, na lodowisku. Siedzieliśmy potem na ławeczkach i ja pomyślałam sobie, że cię kocham i wiedziałam, że to jest prawda.

Chłopak wyjął z kieszeni mały kluczyk i uniósł go między palcami.

— Wiem, że to nie są oświadczyny, ale ja nie czuję się jeszcze gotowy, żeby ci się oświadczyć. Jesteś miłością mojego życia, zdaję sobie z tego sprawę, ale wiem, że jesteśmy za młodzi na tak poważne kroki.

Uśmiechnęłam się.

— A Andrzej i Dora jakoś nie są za młodzi, co?

Chłopak parsknął.

— Andrzej i Dora to jest jakiś absolutnie wyższy poziom bycia w związku — zauważył.

— Racja w sumie — przyznałam.

— Wracając... — Chłopak podrapał się po głowie. — Kojarzysz jak w Stanach jest taki zwyczaj dawania promise ring, jeszcze przed oświadczynami?

Pokiwałam głową.

— Tak, kojarzę.

— Możesz to traktować jako formę takiej obietnicy, że ci się oświadczę — oznajmił, a ja poczułam jak moje serce bije mocniej. W oczach zebrały mi się łzy i wspięłam się na palce, żeby go pocałować. Chwyciłam go mocno za kurtkę, a on objął mnie i pocałował.

— Będę cię trzymać za słowo z tymi oświadczynami — oznajmiłam, odsuwając się od niego. Zaśmiał się.

— Przyczepiamy? — zapytał, a ja ochoczo pokiwałam głową.

Chłopak zawiesił kłódkę na moście i zamknął ją. Odebrałam od niego kluczyk i obróciłam się tyłem do tego, co było normalnie stawem. Rzuciłam za siebie klucz, a potem zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się.

— Nie masz już wyjścia — powiedziałam.

— Zupełnie mi to nie przeszkadza — odparł i nachylił się do mnie. Pocałował mnie, kładąc ręce z dwóch stron mojego ciała, a ja zaplotłam ręce na jego karku.

— Gdzie teraz? — zapytałam cicho, kiedy już się od siebie odsunęliśmy.

— Na obiad — oznajmił i objął mnie mocno. — I ja stawiam.

Zaśmiałam się i pokiwałam głową. Chłopak zabrał mnie do małej knajpki, w której nigdy wcześniej nie byłam, ale on twierdził, że jest to świetne miejsce i zdecydowanie się nie zawiodę. Zajęliśmy stolik przy oknie.

— Też coś dla ciebie mam — oznajmiłam, a on uśmiechnął się i uniósł brwi do góry.

— Tak?

— Tak — odparłam i wyciągnęłam z torebki pendrive. — Tu — powiedziałam, unosząc go do góry. — Jest całe mnóstwo bardzo ważnych dla nas rzeczy. I to wszystko jest dla ciebie, żebyś nigdy o mnie nie zapomniał. Żebyś zawsze wiedział, że mnie kochałeś.

Chłopak westchnął cicho. Położyłam pendrive na jego dłoni i zacisnęłam jego palce dookoła niego. Chłopak uniósł dłoń do góry i uśmiechnął się, widząc małe serduszko, które narysowałam na urządzeniu.

— Dziękuję — powiedział, a ja uśmiechnęłam się krzywo.

— Podziękujesz, jak zobaczysz co tam jest.

Podniósł brew do góry.

— A co tam jest?

Prychnęłam śmiechem.

— Parę zdjęć, filmików, cała playlista z muzyką... No i sporo więcej, ale już ci nie powiem co.

Chłopak zaśmiał się i schował urządzenie do kieszeni. Wysunął rękę i chwycił mnie za dłoń.

— Kocham cię bardzo, bardzo mocno — oznajmił.

— Wiem, Tadeusz — odpowiedziałam. — A ty musisz wiedzieć, że ja kocham cię równie mocno i nigdy nie zrobię czegoś, co cię zrani.

Chłopak mocno ścisnął moją dłoń.

Kelnerka przyniosła nam jedzenie, jak się okazało bardzo smaczne, a potem poszliśmy jeszcze na spacer. Spacerowaliśmy tak, nawet nie wiedząc gdzie, idąc przed siebie, rozmawiając cicho i skradając sobie pocałunki.

W pewnym momencie, chyba gdzieś na Powiślu, z nieba zaczął sypać śnieg. Zaśmialiśmy się i jeszcze trochę spacerowaliśmy, pozwalając żeby płatki topiły nam się na włosach i ubraniach, a potem pojechaliśmy do Tadeusza, żeby nie zmoknąć.

Kiedy patrzyłam w jego oczy, kiedy widziałam, jak się uśmiecha, kiedy mnie dotykał i kiedy mnie całował, czułam jak bardzo go kocham i jak bardzo nie chcę go nigdy stracić. On był najważniejszą osobą w moim życiu.

A co najpiękniejsze, wiedziałam, że ja też jestem najważniejszą w jego życiu.

W bawełnianych sweterkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz