2.27

1K 85 65
                                    

W kolejny weekend padł pomysł wspólnego wyjścia do klubu. Nie wydawało mi się, że jest to dobry pomysł, ale Zuzia uparła się, że musimy iść do tego klubu. Przed spotkaliśmy się u Mateusza, bo oni też z nami szli.

Każda z nas wyglądała dzisiaj jak milion dolarów. Dawno nie widziałam, żebyśmy były tak ładnie ubrane i tak pewne siebie, jak tego wieczoru. Pola, Maja i Hela robiły sobie zdjęcia w lustrze, Jagoda i Wera wyszły na papierosa, Kaja z Michałem, Matim, Adim i Jankiem poszli zajarać, a Zuzia piła kolejnego szota z Tadeuszem, Andrzejem i Dorotą.

— Na co my czekamy? — zapytałam.

— Na Krzyśka — odparła Zuzia i podeszła do mnie.

— Myślicie, że przyjdzie z Agatą? — zapytał Andrzej.

— Niech spróbuje — odparła Dora, a ja uśmiechnęłam się.

Na szczęście Krzysiek przyszedł sam i już niedługo potem mogliśmy ruszyć do klubu. Wybraliśmy jeden z tych najgorętszych w mieście, takich gdzie zawsze był tłum i grała dobra muzyka. Mateusz od razu zobaczył jakiś znajomych i ruszył do nich razem z Polą. Hela, Maja, Adi i Janek poszli z nimi. Jagoda i Weronika poszły na parkiet.

— Nienawidzę klubów — jęknął Michał.

— Weź nie pierdol — odparła Kaja i pociągnęła go do tańczenia. Zaraz za nimi podążyli Dorota i Andrzej. Zerknęłam na Tadeusza i na Zuzię.

— Idziesz z nami? — zapytałam blondynki, a ta parsknęła śmiechem.

— Oszalałaś?! Idę na podbój!

I weszła w tłum. Zerknęłam na Tadeusza, a ten wzruszył ramionami.

— Ja czekam na Agatę — odparł Krzysiek. Uniosłam brwi do góry i prychnęłam. Czyli jednak.

— Dobra, to my idziemy się bawić — rzuciłam i chwyciłam za rękę Tadeusza. Pociągnęłam go na parkiet i zaczęłam się bawić. Chłopak zaśmiał się i objął mnie.

— Nie lubię klubów — przyznał. Zaśmiałam się.

— Ja też nie przepadam!

Prychnął śmiechem. Chwycił mnie są rękę i obrócił, a ja wpadłam w jego ramiona. Gdzieś mignęła mi Zuzia, która przechodziła przez parkiet. Oparłam ręce o ramiona Tadeusza i zaczęłam bujać się razem z nim do muzyki. Uśmiechnęłam się do chłopaka, a on posłał mi błagalne spojrzenie i przybliżył się do mnie.

— Błagam, nienawidzę tak tańczyć.

— Na trzeźwo nienawidzisz — zauważyłam, a on kiwnął głową. Parsknęłam śmiechem.

— Ej, co to za pogaduchy! — krzyknął Mateusz, zatrzymując się koło nas.

— Tadeusz by się napił — powiedziałam z uśmiechem. Mateusz poklepał chłopaka po ramieniu.

— Świetnie się składa, bo mój ziomek ma lożę i właśnie zamawiamy wódkę. Szukam was po całym klubie, Dorota, Andrzej, Michał i Kaja już tam są. Widzieliście Jagodę i Werę?

— Nie — powiedziałam. Mateusz wyprostował się i rozejrzał po klubie.

— Dobra, zaraz je znajdę. A Krzyśka i Zuzę?

— Zuza poszła szukać towarzystwa na wieczór, a Krzysiek czekał na Agatę.

Mateusz skrzywił się.

— Agata i Agata. Niech mu będzie. Idźcie do loży, a ja zaraz postaram się znaleźć chociaż Jagodę i Weronikę.

Tadeusz chwycił mnie mocno za rękę. Znalezienie naszych przyjaciół nie było trudne, bo głośne rozmowy dziewczyn były słyszalne na prawie cały klub. Znajomymi Mateusza okazało się być paru chłopaków z drużyny, którzy uśmiechali się do nas. Nie zapamiętałam ich imion, chociaż byłam pewna, że gdzieś już ich widziałam.

Mateusz przyszedł do nas z Jagodą i Weroniką, które uśmiechały się szeroko. Rozlał wódkę i wszyscy wypiliśmy po szocie. Zaczęły się rozmowy, a ponieważ ja i Tadeusz wylądowaliśmy koło Poli i Mateusza, byliśmy zmuszeni słuchać dudniącego głosu chłopaka, który donośnie opowiadał nam o wszystkim, na co tylko wpadł.

— Będę grał teraz w drużynie studenckiej w piłkę — oznajmił. Uniosłam brwi do góry.

— Serio?

— No, uznali że wyniki Internaziomali w piłkę w liceum jednak były imponujące, a moje wyniki na wfie w tamtym roku wystarczające, żebym dostał się do Chillwagonu.

— Do czego? — zapytał Tadeusz, unosząc brwi do góry.

— Do Chillwagonu, drużyny z mojej uczelni — wyjaśnił chłopak. — Komu szota?!

Wymieniłam spojrzenia z Polą.

— Nie zwracajcie na to uwagi, ma kompleks, że dostał się tam dopiero w tym roku, mimo tego, że są już tam chłopcy w moim wieku — powiedziała cicho dziewczyna. Uśmiechnęłam się krzywo.

— Idziemy tańczyć?! — zapytała Wera. Chęć wyraziły Jagoda, Kaja, Hela, Maja i Pola i wszystkie ruszyły na parkiet.

— Nie idziesz, Milcia?! — zapytała Jagoda. Pokręciłam głową.

— Zaraz przyjdę — zapewniłam.

— A ty? — zapytała Wera Doroty. Ta przytuliła się do Andrzeja.

— My zaraz pójdziemy się bawić — oznajmiła. Weronika wykręciła oczami, ale poszła z dziewczynami na parkiet. Dorota zaczęła rozmawiać cicho z Andrzejem, a on po chwili pokiwał głową, chwycił ją za rękę i wstali.

— Idziemy zapalić — powiedział Andrzej i odeszli. Chłopaki w loży rozłożyli się i zaczęli rozmawiać, a ja spojrzałam na Tadeusza i przygryzłam usta.

— Martwię się o Zuzię — oznajmiłam. Chłopak westchnął.

— Chcesz jej poszukać?

— Tak — przyznałam. Tadeusz chwycił mnie za rękę i wstaliśmy.

— Zaraz wrócimy — powiedział chłopak.

— Tylko się zabezpieczajcie! — zawołał za nami, nieźle już pijany, Janek. Uniosłam brew do góry, a Tadeusz wystawił w ich stronę środkowy palec i ruszyliśmy w klub.

Okazało się, że znalezienie Zuzi wcale nie jest prostym zadaniem. Było tu mnóstwo ludzi, człowiek stał na człowieku, a blondynek było tu chyba najwiecej. Mocniej ścisnęłam rękę Tadeusza, przeciskając się między ludźmi. Dziewczyny tańczyły na środku parkietu, w sporym kółeczku. W palarni zauważyłam Dorotę i Andrzeja. Podeszliśmy do baru. I najpierw zauważyłam Krzyśka, który stał z Agatą. Dziewczyna opierała się o bar przed nim i jeździła ręką po jego karku, opowiadając mu coś zawzięcie. Ale chłopak nie patrzył na nią. Patrzył ponad jej ramieniem.

Patrzył na Zuzię, która właśnie całowała się z jakimś typem, którego pierwszy raz na oczy widziałam. Typ był w miarę wysoki, ciemnowłosy i miał na sobie czarną bluzę, co było chyba średnim rozwiązaniem jak na klub. Spojrzałam na Tadeusza, a on uniósł wysoko brwi w górę.

— O kurwa — rzucił tylko. Przepchnęłam się do baru i oparłam o kontuar obok Zuzy i tego chłopaka. Nie przejęli się mną zbytnio.

— Zuzia — powiedziałam. Dopiero wtedy dziewczyna oderwała się od chłopaka i posłała mi uśmiech.

— Co tam? — zapytała. Spojrzałam wymownie na chłopaka. — Milena, słuchaj to jest... — zawiesiła głos i skrzywiła się delikatnie.

— Janek — powiedział chłopak, a Zuzia zaśmiała się.

— No właśnie, Janek.

— Mhm — mruknęłam. — Mam na ciebie oko — powiedziałam do blondynki, a ona parsknęła śmiechem.

— Nie ty jedna — dorzucił Tadeusz. Zuzia spojrzała w bok i skrzyżowała spojrzenie z Krzyśkiem. Posłała mu uśmiech, a potem spojrzała znów na Janka.

— Dobra, widzimy się później, cześć — rzuciła i chwyciła Janka za rękę. Odeszła z chłopakiem, a ja spojrzałam na Tadeusza.

— Boże — westchnęłam tylko, a on zaśmiał się.

— Chodź, trzeba się jeszcze napić — oznajmił i chwycił mnie za rękę. Ruszyliśmy przed siebie, żeby jeszcze więcej się napić i móc zacząć się porządnie bawić.

W bawełnianych sweterkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz