W kolejny weekend padł pomysł wspólnego wyjścia do klubu. Nie wydawało mi się, że jest to dobry pomysł, ale Zuzia uparła się, że musimy iść do tego klubu. Przed spotkaliśmy się u Mateusza, bo oni też z nami szli.
Każda z nas wyglądała dzisiaj jak milion dolarów. Dawno nie widziałam, żebyśmy były tak ładnie ubrane i tak pewne siebie, jak tego wieczoru. Pola, Maja i Hela robiły sobie zdjęcia w lustrze, Jagoda i Wera wyszły na papierosa, Kaja z Michałem, Matim, Adim i Jankiem poszli zajarać, a Zuzia piła kolejnego szota z Tadeuszem, Andrzejem i Dorotą.
— Na co my czekamy? — zapytałam.
— Na Krzyśka — odparła Zuzia i podeszła do mnie.
— Myślicie, że przyjdzie z Agatą? — zapytał Andrzej.
— Niech spróbuje — odparła Dora, a ja uśmiechnęłam się.
Na szczęście Krzysiek przyszedł sam i już niedługo potem mogliśmy ruszyć do klubu. Wybraliśmy jeden z tych najgorętszych w mieście, takich gdzie zawsze był tłum i grała dobra muzyka. Mateusz od razu zobaczył jakiś znajomych i ruszył do nich razem z Polą. Hela, Maja, Adi i Janek poszli z nimi. Jagoda i Weronika poszły na parkiet.
— Nienawidzę klubów — jęknął Michał.
— Weź nie pierdol — odparła Kaja i pociągnęła go do tańczenia. Zaraz za nimi podążyli Dorota i Andrzej. Zerknęłam na Tadeusza i na Zuzię.
— Idziesz z nami? — zapytałam blondynki, a ta parsknęła śmiechem.
— Oszalałaś?! Idę na podbój!
I weszła w tłum. Zerknęłam na Tadeusza, a ten wzruszył ramionami.
— Ja czekam na Agatę — odparł Krzysiek. Uniosłam brwi do góry i prychnęłam. Czyli jednak.
— Dobra, to my idziemy się bawić — rzuciłam i chwyciłam za rękę Tadeusza. Pociągnęłam go na parkiet i zaczęłam się bawić. Chłopak zaśmiał się i objął mnie.
— Nie lubię klubów — przyznał. Zaśmiałam się.
— Ja też nie przepadam!
Prychnął śmiechem. Chwycił mnie są rękę i obrócił, a ja wpadłam w jego ramiona. Gdzieś mignęła mi Zuzia, która przechodziła przez parkiet. Oparłam ręce o ramiona Tadeusza i zaczęłam bujać się razem z nim do muzyki. Uśmiechnęłam się do chłopaka, a on posłał mi błagalne spojrzenie i przybliżył się do mnie.
— Błagam, nienawidzę tak tańczyć.
— Na trzeźwo nienawidzisz — zauważyłam, a on kiwnął głową. Parsknęłam śmiechem.
— Ej, co to za pogaduchy! — krzyknął Mateusz, zatrzymując się koło nas.
— Tadeusz by się napił — powiedziałam z uśmiechem. Mateusz poklepał chłopaka po ramieniu.
— Świetnie się składa, bo mój ziomek ma lożę i właśnie zamawiamy wódkę. Szukam was po całym klubie, Dorota, Andrzej, Michał i Kaja już tam są. Widzieliście Jagodę i Werę?
— Nie — powiedziałam. Mateusz wyprostował się i rozejrzał po klubie.
— Dobra, zaraz je znajdę. A Krzyśka i Zuzę?
— Zuza poszła szukać towarzystwa na wieczór, a Krzysiek czekał na Agatę.
Mateusz skrzywił się.
— Agata i Agata. Niech mu będzie. Idźcie do loży, a ja zaraz postaram się znaleźć chociaż Jagodę i Weronikę.
Tadeusz chwycił mnie mocno za rękę. Znalezienie naszych przyjaciół nie było trudne, bo głośne rozmowy dziewczyn były słyszalne na prawie cały klub. Znajomymi Mateusza okazało się być paru chłopaków z drużyny, którzy uśmiechali się do nas. Nie zapamiętałam ich imion, chociaż byłam pewna, że gdzieś już ich widziałam.
Mateusz przyszedł do nas z Jagodą i Weroniką, które uśmiechały się szeroko. Rozlał wódkę i wszyscy wypiliśmy po szocie. Zaczęły się rozmowy, a ponieważ ja i Tadeusz wylądowaliśmy koło Poli i Mateusza, byliśmy zmuszeni słuchać dudniącego głosu chłopaka, który donośnie opowiadał nam o wszystkim, na co tylko wpadł.
— Będę grał teraz w drużynie studenckiej w piłkę — oznajmił. Uniosłam brwi do góry.
— Serio?
— No, uznali że wyniki Internaziomali w piłkę w liceum jednak były imponujące, a moje wyniki na wfie w tamtym roku wystarczające, żebym dostał się do Chillwagonu.
— Do czego? — zapytał Tadeusz, unosząc brwi do góry.
— Do Chillwagonu, drużyny z mojej uczelni — wyjaśnił chłopak. — Komu szota?!
Wymieniłam spojrzenia z Polą.
— Nie zwracajcie na to uwagi, ma kompleks, że dostał się tam dopiero w tym roku, mimo tego, że są już tam chłopcy w moim wieku — powiedziała cicho dziewczyna. Uśmiechnęłam się krzywo.
— Idziemy tańczyć?! — zapytała Wera. Chęć wyraziły Jagoda, Kaja, Hela, Maja i Pola i wszystkie ruszyły na parkiet.
— Nie idziesz, Milcia?! — zapytała Jagoda. Pokręciłam głową.
— Zaraz przyjdę — zapewniłam.
— A ty? — zapytała Wera Doroty. Ta przytuliła się do Andrzeja.
— My zaraz pójdziemy się bawić — oznajmiła. Weronika wykręciła oczami, ale poszła z dziewczynami na parkiet. Dorota zaczęła rozmawiać cicho z Andrzejem, a on po chwili pokiwał głową, chwycił ją za rękę i wstali.
— Idziemy zapalić — powiedział Andrzej i odeszli. Chłopaki w loży rozłożyli się i zaczęli rozmawiać, a ja spojrzałam na Tadeusza i przygryzłam usta.
— Martwię się o Zuzię — oznajmiłam. Chłopak westchnął.
— Chcesz jej poszukać?
— Tak — przyznałam. Tadeusz chwycił mnie za rękę i wstaliśmy.
— Zaraz wrócimy — powiedział chłopak.
— Tylko się zabezpieczajcie! — zawołał za nami, nieźle już pijany, Janek. Uniosłam brew do góry, a Tadeusz wystawił w ich stronę środkowy palec i ruszyliśmy w klub.
Okazało się, że znalezienie Zuzi wcale nie jest prostym zadaniem. Było tu mnóstwo ludzi, człowiek stał na człowieku, a blondynek było tu chyba najwiecej. Mocniej ścisnęłam rękę Tadeusza, przeciskając się między ludźmi. Dziewczyny tańczyły na środku parkietu, w sporym kółeczku. W palarni zauważyłam Dorotę i Andrzeja. Podeszliśmy do baru. I najpierw zauważyłam Krzyśka, który stał z Agatą. Dziewczyna opierała się o bar przed nim i jeździła ręką po jego karku, opowiadając mu coś zawzięcie. Ale chłopak nie patrzył na nią. Patrzył ponad jej ramieniem.
Patrzył na Zuzię, która właśnie całowała się z jakimś typem, którego pierwszy raz na oczy widziałam. Typ był w miarę wysoki, ciemnowłosy i miał na sobie czarną bluzę, co było chyba średnim rozwiązaniem jak na klub. Spojrzałam na Tadeusza, a on uniósł wysoko brwi w górę.
— O kurwa — rzucił tylko. Przepchnęłam się do baru i oparłam o kontuar obok Zuzy i tego chłopaka. Nie przejęli się mną zbytnio.
— Zuzia — powiedziałam. Dopiero wtedy dziewczyna oderwała się od chłopaka i posłała mi uśmiech.
— Co tam? — zapytała. Spojrzałam wymownie na chłopaka. — Milena, słuchaj to jest... — zawiesiła głos i skrzywiła się delikatnie.
— Janek — powiedział chłopak, a Zuzia zaśmiała się.
— No właśnie, Janek.
— Mhm — mruknęłam. — Mam na ciebie oko — powiedziałam do blondynki, a ona parsknęła śmiechem.
— Nie ty jedna — dorzucił Tadeusz. Zuzia spojrzała w bok i skrzyżowała spojrzenie z Krzyśkiem. Posłała mu uśmiech, a potem spojrzała znów na Janka.
— Dobra, widzimy się później, cześć — rzuciła i chwyciła Janka za rękę. Odeszła z chłopakiem, a ja spojrzałam na Tadeusza.
— Boże — westchnęłam tylko, a on zaśmiał się.
— Chodź, trzeba się jeszcze napić — oznajmił i chwycił mnie za rękę. Ruszyliśmy przed siebie, żeby jeszcze więcej się napić i móc zacząć się porządnie bawić.
CZYTASZ
W bawełnianych sweterkach
FanficMilena drugą klasę liceum zaczynała z prawdziwym strachem. Nagła zmiana szkoły, miasta, odcięcie od przyjaciół i zupełnie nowy start, którego dziewczyna nie do końca chciała. Nawet nie do końca, a zupełnie nie chciała. Na jej drodze stanęły jednak o...