17.

1.6K 116 121
                                    

W kolejnym tygodniu miał się odbyć jeden z ostatnich meczy jesiennych. Kończyła się faza grupowa rozgrywek, a chłopaki bez problemu wygrali wszystkie mecze w swojej grupie. Ćwierćfinały, półfinały i sam wielki finał miały się odbyć dopiero na wiosnę, więc czekało nas teraz pare miesięcy względnego spokoju.

Tego dnia razem z dziewczynami założyłyśmy nasze „drużynowe" koszulki. Atmosfera była spokojna, a chłopcy pewni zwycięstwa. Zresztą, nawet gdyby przegrali, to mieli w zapasie dość punktów, żeby z grupy wyjść. W całym turnieju stracili tylko jedną bramkę i był to samobój Michała, który przez przypadek kopnął piłkę w niczego się nie spodziewającego Krzyśka. Przez tę sytuację chłopaki nie gadali ze sobą dwa dni. Ale wszyscy byli raczej pewni wygranej i nikt nie wiedział jaka tragedia musiałaby się wydarzyć, żeby zadziało się inaczej.

Po szkole udaliśmy się na boisko, ale było już na tyle zimno, że my byłyśmy ubrane w płaszcze. Szkoda, że nie było widać naszych koszulek, bo muszę przyznać, że fajnie wyglądałyśmy, nosząc wszystkie jednakowe koszulki. Poszłam sama na trybuny i usiadłam grzecznie na plastikowym krzesełku. Jagoda i Wera poszły jeszcze na papierosa, a Dora, Kaja i Zuza właśnie wchodziły za ręce z chłopakami na boisko. Pochyliłam się do przodu i oparłam łokcie na kolanach, a twarz na dłoniach. Tadeusz obrócił się w moją stronę i pomachał mi, więc ja uśmiechnęłam się szeroko i odmachałam. Obserwowałam jak wchodzą na boisko. Pożegnali się z dziewczynami, a te ruszyły w moją stronę. Nagle od szkoły wybiegła Helena i podbiegła do Zuzy. Złapała ją za ramię i odciągnęła na bok. Kaja i Dora podeszły do mnie i usiadły obok.

Od incydentu nad Wisłą miałam wrażenie, że Kaja lekko straciła do mnie zaufanie. Reszta dziewczyn zachowywała się w miarę normalnie, nie odbiegając od normy, ale Kaja nie była chyba już w stosunku do mnie taka ufna. Zagryzłam wargi i starałam się na nią nie patrzeć, co było dość łatwe, bo skupiłam się na Heli i Zuzi.

Blondynki stały koło siebie i chyba się kłóciły. Zuza wyrzuciła z irytacją ręce w górę, a Hela zaplotła ramiona na piersi i zmierzyła młodszą dziewczynę wzrokiem. Wiedziałam, że się przyjaźniły, ale nie miałam pojęcia ani jak się poznały, ani jak właściwie wyglądała ich relacja.

- Co wy takie ciche? - zapytała znienacka Wera, siadając koło mnie. Jagoda usiadła koło Kai, która z uwagą wgapiała się w swój telefon.

- Czekam na drop butów - oznajmiła dziewczyna. Dora natomiast nie odrywała wzroku od boiska.

- Założyłam się z Frankiem, że Andrzej się dzisiaj wypierdoli - poinformowała. Spojrzałam na nią i ściągnęłam brwi, ale ona wzruszyła jedynie ramionami.

- A ty? - szturchnęła mnie Wera.

- Jak myślisz, kłócą się? - zapytałam, przenosząc wzrok na Helę i Zuzę.

- Bardzo możliwe - odpowiedziała dziewczyna.

- Nie no, Kaja, one są obrzydliwe - jęknęła Jagoda, patrząc w ekran telefonu Kai.

- Cicho bądź - warknęła blondynka.

- Jak się poznały? - zapytałam znów Weroniki.

- Jak my byłyśmy w pierwszej klasie, a dziewczyny w drugiej, to poznały się na meczu. Nawet nie wiem jak, Hela po prostu siadła koło Zuzy i zaczęły gadać. Wiesz, Zuza może i wydaje się taka super otwarta, ale Heli to ona się bała. W końcu to dziewczyna Janka, tego Janka, bramkarza Internaziomali.

Pokiwałam głową. Dziewczyny wciąż zawzięcie dyskutowały, ale po chwili Zuza krzyknęła coś i obróciła się na pięcie. Ruszyła w naszym kierunku, a Hela poszła w stronę szkoły.

W bawełnianych sweterkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz