12.

1.8K 119 123
                                    

Zostałam do tego zmuszona, serio, ostrzegam, nigdy więcej
Ps: jest tu też swego rodzaju zemsta, pozdrawiam

Impreza u Adriana jednak doszła do skutku, więc w sobotę spotkałam się z Zuzą, Krzyśkiem i Dorotą przed domem chłopaka. Zuza paliła papierosa. Uśmiechnęła się, kiedy do nich podeszłam.

- Będzie potężnie - powiedziała, kiedy już się przywitaliśmy. Trudno się było nie domyślić. Dom Adriana nie był z tych największych, ale już z miejsca pod bramą słuchać było głośną muzykę i widać było tłumy ludzi.

- Jazda - rzuciła Dora i popchnęła bramkę. Wszyscy weszliśmy przez bramkę, a potem do domu. W przedpokoju zostawiliśmy kurtki i ruszyliśmy w głąb imprezy. Okej, może miała być ona na początku z okazji zwycięstwa chłopaków, ale przerodziła się w jakąś dziką imprezę. Były tu dosłownie tłumy, głównie osób, których zupełnie nie kojarzyłam. Zaczęliśmy przepychać się przez ludzi.

- Trzeba coś do picia ogarnąć - zaproponował Krzysiek i ruszył do kuchni. Poszłyśmy za nim. Chłopak jak gdyby nic otworzył lodówkę.

- Daj, kochanie. - Zuza przepchnęła się koło niego. Z lodówki wyciągnęła sok i wódkę. - Komuś drinka?

- Ja piwo - poprosiłam. Dziewczyna podała mi puszkę, a sama zajęła się przyrządzaniem drinków dla reszty osób. Obróciłam się i zobaczyłam Weronikę, która stała koło wejścia do kuchni. Zauważyła mnie i pomachała, więc ruszyłam do niej. Obok stała Jagoda.

- Ależ to będzie mocarna impreza - orzekła Wera i upiła łyk piwa.

- Domyślam się - odparłam.

- O tu jesteście! - usłyszałam głos Michała. Pojawił się koło nas z Kają. Oboje byli tak uśmiechnięci, że miałam wrażenie, że blanty z których słynął Mati już dawno poszły w ruch.

- Siema. Gdzie reszta? - zapytała Jagoda. Michał wzruszył ramionami.

- To tu, to tam. Wszędzie znajomi.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale niestety żadnych znajomych nie dostrzegłam. Z kuchni wyszli Zuza, Dora i Krzysiek.

- Czy ktoś widział mojego chłopaka niedołęgę? - zapytała Dora. Wszyscy parsknęliśmy.

- Chyba był z Tadeo na papierosie - odpowiedziała Kaja. Dora pokiwała głową i zaczęła przepychać się przez tłum.

Impreza chyba na dobre się rozpoczęła. Każdy pił i nikt już chyba do końca nie wiedział co. Część gadała, część wciąż się witała. Ktoś nawet tańczył. Ja chodziłam od grupy do grupy, powoli nie wiedząc z kim już się witałam, a z kim jeszcze nie.

- Maja! - usłyszałam nagle koło siebie. Brunetka wyminęła mnie, a za nią zauważyłam Polę i Helę. Ruszyłam za nimi.

- Co jest? - zapytałam, łapiąc blondynkę. Ta tylko pokręciła głową i pociągnęła mnie za sobą na podwórko.

- Musiał to zrobić! - zawołała Maja i wyrzuciła ręce do góry. Stanęła na środku tarasu. - No musiał!

- Maja, tak strasznie mi przykro - zaczęła Pola, ale dziewczyna pokręciła głową.

- Co się stało? - zapytałam znów Heleny.

- Mati zaprosił byłego Majki - odpowiedziała mi i ruszyła do przyjaciółki. Uniosłam wysoko brwi w górę.

- Doskonale wie, że nie chciałam go tu widzieć! - zawołała znów Maja i przykucnęła.

- Skarbie... - zza mnie wyskoczył nagle Adrian. Podbiegł do swojej dziewczyny i kucnął obok niej. Obejrzałam się i zauważyłam Janka, który drapał się po głowie i Matiego, opierającego się o drzwi wejściowe na taras.

- Musiałeś, kurwa?! - zawołała Hela i podeszła do gospodarza.

- Helena, on jest moim przyjacielem. Rozumiem, że Maja nie chciała go oglądać, ale to nie byłoby miłe, gdybyśmy go nie poinformowali o tym.

Helena wyglądała, jakby miała zaraz rzucić się na Mateusza, dlatego Janek chwycił ją za ręce i wprowadził do domu. Ja uznałam, że chyba też wrócę, ale zatrzymał mnie głos Poli.

- Nie, Milena, zostań - poprosiła. - Chcę mieć świadków morderstwa.

- Po chuj on tu jest?! - zawołała Maja, uderzając Adriana w rękę.

- Skarbie, ale możesz się nim nie przejmować? - chłopak próbował uspokoić swoją dziewczynę. Ta nie wyglądała jednak na spokojną.

- Jak zniknie to się przestanę nim przejmować!

- Ale możesz na niego nie zwracać uwagi zawsze - zaoponował Mateusz. Dziewczyny posłały mu morderczy wzrok i to był ten moment, w którym uznałam, że jednak chcę się ewakuować. Weszłam do domu i pokierowałam się do kuchni, żeby odstawić drugą, pustą puszkę po piwie, kiedy ktoś na mnie wpadł.

- Najmocniej prze... O Milena.

Uniosłam wzrok i uśmiechnęłam się do Tadeusza, który stał przede mną i uśmiechał się do mnie szeroko.

- Cześć - przywitałam się.

- Co tam się dzieje? - zapytał, wskazując głową za mnie.

- Były Mai tu jest i obecny Mai też, w końcu to jego dom i jest jakaś drama - odpowiedziałam. Tadeusz pokręcił głową.

- Właśnie widziałem Kubana i zastanawiałem się, co on tu robi.

Odstawiłam puszkę na blat przy wejściu do kuchni.

- Wiesz, gdzie jest łazienka? - zapytałam. Tadeusz pokiwał głową.

- Tak, chodź, zaprowadzę cię.

Ruszyliśmy, przedzierając się przez tłum i w końcu doszliśmy do pomieszczenia, które okazało się być zajęte.

- Kurwa - jęknęłam. - Strasznie chce mi się siku.

- Na górze jakaś powinna być, chodź - powiedział chłopak. Weszliśmy na schody. Na piętrze było bardzo dużo drzwi, a ja spojrzałam na chłopaka z paniką.

- Gdzie teraz?

Podrapał się po głowie.

- Nie wiem. Sprawdźmy.

Otworzyliśmy pierwsze drzwi, za którymi okazało się, że jest pokój rodziców Adiego. Jedna dziewczyna zgonowała na łóżku. W drugim pokoju był jakiś gabinet. Otworzyliśmy kolejne drzwi i zamarliśmy.

- O kurwa - skomentował tylko Tadeusz. Na łóżku leżał Janek, a na nim siedziała zupełnie naga Helena. I chyba...

- Ja pierdole! - krzyknęła nagle dziewczyna, obracając głowę, ale nie przerywając poruszania się na Janku. - Drzwi!

Posłusznie zamknęliśmy drzwi i stanęliśmy w szoku, patrząc na siebie.

- Nie chciałem chyba tego widzieć - powiedział Tadeusz, a ja parsknęłam śmiechem.

- Ja zdecydowanie nie chciałam tego widzieć - odparłam. Chłopak zaśmiał się.

- Powinni jakąś skarpetkę wywiesić, albo...

- Drzwi zamknąć - dokończyłam, na co chłopak zaśmiał się i pokiwał głową.

- Racja. Drzwi zamknąć.

- Szukamy dalej? - zapytałam.

- Tylko może teraz pukajmy - zaproponował Tadeusz, a ja zaśmiałam się i pokiwałam głową.

Szybko znaleźliśmy pomieszczenie, już bez większych problemów. Weszłam do środka i załatwiłam potrzebę, a kiedy wyszłam ze środka, Tadeusz wciąż stał na zewnątrz i patrzył w telefon.

- Już wolne - powiedziałam. Chłopak oderwał wzrok od ekranu i spojrzał na mnie.

- Ale ja czekałem na ciebie.

Uśmiechnęłam się delikatnie.

- A to... Super. Dziękuję.

Tadeusz uśmiechnął się lekko.

- Idziemy?

Pokiwałam głową i ruszyliśmy znów bawić się na imprezie.

W bawełnianych sweterkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz