29.

1.5K 111 181
                                    

Bardzo nie chciałam, żeby ferie się kończyły. Przywykłam już do tej rutyny, pięknej, zimowej codzienności, która sprawiała, że codziennie budziłam się z uśmiechem na ustach i tak samo uśmiechnięta zasypiałam. Dlatego, kiedy przyszedł ostatni weekend ferii, było mi niesamowicie przykro. Ten piątek miał być ostatnim dniem czystej, pięknej zabawy na bardzo, bardzo długo.

Umówiliśmy się nad Wisłą, bo chłopaki uznali, że musimy rozpocząć wszystko tam. Mieli kupić wódkę i mieliśmy się spotkać jak zwykle, przy Poniacie i ruszyć na poszukiwania odpowiedniego miejsca do picia. Na miejscu pojawiłam się o czasie i zastałam Zuzę, Krzysia i Michała, którzy czekali już na nas. Reszta przyszła dość szybko.

- Czyli czekamy na Kaję - powiedziała Zuza, wykręcając oczami.

- Właściwie to... Do Kai jakaś kuzynka przyjechała dzisiaj i mają do nas przyjechać niedługo - wyjaśnił Michał. - Jak siądziemy to wyślę jej lokalizację na messengerze.

Ruszyliśmy powoli w poszukiwaniu wolnej przestrzeni.

- W zasadzie to co to za kuzynka? - zapytał Krzysiek, kiedy szliśmy. - Kaja nic nie wspominała, że ktoś przyjedzie.

- Jakaś z Gdańska, nie wiem, sam jej nie znam - wyjaśnił Michał, a mi na moment zabrakło tchu. Zatrzymałam się, wpadając na Tadeusza, który szedł za mną.

- Hej, wszystko w porządku? - zapytał. Wzięłam głęboki oddech, a potem pokiwałam głową.

- Tak, tak właściwie to... Tak, po prostu coś mi się przypomniało - odpowiedziałam szybko. Tadeusz pokiwał głową, a ja w myślach skarciłam się za takie zachowanie. Przecież Gdańsk był duży. Bardzo duży.

- Może tu? - zapytał nagle Andrzej, zatrzymując się.

- Może być - orzekła Zuza i usiedliśmy.

- To czekamy na nie z piciem, czy zaczynamy? - zapytał Krzysiek. Michał zerknął w telefon.

- Kaja mi napisała, że za jakieś dziesięć minut będą, więc w sumie możemy poczekać.

Wszyscy pokiwali głowami.

- Kurwa, szkoda, że już wracamy do szkoły - westchnął Krzysiek. Zuza pokręciła głową.

- Weź, nie dramatyzuj. Niedługo święta!

- Tak, za dwa miesiące - parsknął chłopak. - Rzeczywiście, niedługo.

Wybuchnęliśmy krótkim śmiechem.

- O, idą - rzucił po chwili rozmowy Michał. Zerknęłam w stronę, w którą on patrzył i zamarłam. Wszędzie, ale to absolutnie wszędzie poznałabym osobę, która tak chodzi.

- Michał, jak się nazywa ta kuzynka Kai? - zapytałam słabo. Chłopak obrócił głowę w moją stronę.

- Nie pamiętam jak ma na nazwisko, ale na imię ma Ania. A co? Znacie się?

Serce podeszło mi do gardła. Dziewczyny były coraz bliżej, a ja już nie wiedziałam, czy mam uciekać, czy poddać się, czy modlić się o cud. Kiedy były już serio blisko, niepewnie podniosłam się i na drżących nogach stałam i czekałam na to, aż to wszystko się stanie. A bardziej na to, kiedy się skończy.

Dziewczyna zatrzymała się parę kroków od naszej grupki. Kaja stanęła obok niej i wyszeptała jej coś na ucho, a ta pokiwała głową, a potem szybko nią pokręciła. Patrzyłyśmy chwilę na siebie, a ja nie wiedziałam, czy mam płakać, czy mam zamknąć oczy i czekać na grom.

- Ty... - zaczęła cicho. - Ty dziwko! Ty pierdolona kurwo! - zawołała nagle i rzuciła się w moim kierunku. Instynktownie zamknęłam oczy i zacisnęłam powieki, czekając na atak, ale nic takiego nie nastąpiło.

W bawełnianych sweterkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz