Część druga
Hermiona leżała niespokojnie w ciemności swojej sypialni. Sen znów umykał tej nocy, tak jak ostatnio. Choć tak bardzo, jak chciała, po prostu nie mogła wyłączyć swojego umysłu, nie mogła powstrzymać przepływu swoich myśli, które były skierowane w kierunku Remusa i czasu, który spędziła z nim dwadzieścia lat temu w przeszłości. Wspomnienia, teraz tak boleśnie słodko-gorzkie, chwyciły ją mocno i nie pozwoliły jej odejść.
Ich pierwszy pocałunek pod gwiaździstym nocnym niebem...
Motyle latające w jej brzucha za każdym razem, gdy się do niej uśmiechał...
Ciepło jego uścisku topiące ją pośród kłującęgo zimnego śniegu...
Hermiona nie wiedziała, jak przetrwała ostatnie kilka tygodni bez niego, po tym jak przez ostatnie trzy miesiące ciągle była u jego boku. Tak bardzo tęskniła za Remusem. Tak jak robiła to niezliczoną ilość razy, odkąd wróciła do teraźniejszości, wzięła różę ze stolika nocnego, piękną, magiczną różę, która w jakiś sposób wyglądała tak samo świeżo, zerwana i tak wspaniała, jak tej nocy, gdy Remus zerwał ją z ogrodu Weasley'ów. Jedynym pocieszeniem, jakie miała, był jej zapach, jego zapach. Ale to nie było prawie wystarczające.
Siedzą razem przy kominku, jego palce splatają się z jej...
Godziny, które mijały, kiedy uczyli się razem, i ich stłumiony śmiech w cichej bibliotece, kiedy tylko zboczyli z kursu...
Ich ostatnia wspólna noc w dormitorium chłopców...
Hermiona westchnęła z frustracją i spojrzała na swój budzik, 01:17.
Kilka minut później, pogodziwszy się z tym, że próba oddania się do krainy snów dzisiaj była daremna, Hermiona usiadła w kuchni domu swoich rodziców, bezczynnie zanurzając torebkę herbaty w kubku z gorącą wodą i czytając książkę poezji napisaną przez człowieka o imieniu Rumi.
- Wiedziałam, że wstaniesz.
Hermiona podniosła głowę znad swojej książki. Jej matka stała przy wejściu do kuchni w niebieskim szlafroku i z zmęczonym, ale dobrodusznym uśmiechem.
- Przepraszam, mamo. Nie chciałam cię obudzić.
- Wszystko w porządku, kochanie. - powiedziała pani Granger, ruszając w stronę stołu, by nalać sobie szklankę wody. - Tak jak mówiłam, spodziewałam się, że wstaniesz. Nigdy nie możesz spać w noc przed rozpoczęciem szkoły. Każdego roku widzę cię obudzoną, pijącą herbatę lub gorące kakao i czytającą jeden z twoich nowych podręczników. - usiadła obok swojej córki. - Który to tym razem?
-To nie jest podręcznik szkolny. To zbiór wierszy.
- Mogę rzucić okiem?
Hermiona sączyła herbatę, podczas gdy jej matka czytała wiersz, nad którym zastanawiała się chwilę wcześniej. Wiersz, z którego zostały wzięte 3 słowa które wyryte na naszyjniku, który dał jej Remus. Wkrótce po powrocie do domu rodziców, dzień po urodzinach Harry'ego, Hermiona poszukała informacji o tej frazie i poszła do pobliskiej księgarni, aby kupić dzieło Rumiego.
- Ach. - powiedziała pani Granger, kiedy dotarła do linijki, którą podkreśliła Hermiona. Położyła książkę na stole i uważnie przyjrzała się córę swoimi bystrymi brązowymi oczami. - Kiedy zamierzasz mi o nim powiedzieć?
- O kim?
- O chłopcu, który dał ci ten naszyjnik, który zawsze nosisz i tę różę, którą trzymasz na nocnej szafce. Chłopak, w którym jesteś zakochana.
![](https://img.wattpad.com/cover/214373641-288-k230298.jpg)
CZYTASZ
Bądź po cichu narysowany | Remione
FanfictionRemus wybiera kwiat dla Hermiony, prosty akt, który roznieca potężną magię i zmusza parę do zmierzenia się ze swoimi uczuciami do siebie. Czy uczennica i profesor oprą się swojej miłości z powodu przyzwoitości i osobistych lęków, czy też dadzą się p...