Rozdział 19✔

306 36 2
                                    

Platforma dziewięć i trzy czwarte była pełna ludzi. Od czasu do czasu było słychać pohukiwania niezadowolonych sów i miauczenie kotów, ponad podekscytowanymi wesoło paplającymi uczniami, upomnieniami rodziców wobec złego zachowania ich dzieci i łzawiącymi pożegnaniami rodzin rozdzielających się na nadchodzący rok szkolny. Jak zwykle, scena była hałaśliwa i chaotyczna.

Kiedy jednak na peronie pojawił się Harry Potter, głośny tłum ogarnęła cisza. Wszyscy zamarli, wpatrując się w młodego człowieka, który doprowadził do upadku najniebezpieczniejszego czarodzieja wszechczasów, kiedy podszedł do Hermiony i Weasley'ów.

- Powinienem był założyć pelerynę niewidkę. - mruknął Harry do Hermiony.

- Nie możesz się pod nią ukrywać do końca życia. - odpowiedziała, chociaż rozumiała urok takich sytuacji jak ta. - Po prostu nie przejmuj się nimi.

- Łatwiej powiedzieć niż zrobić.

Hermionie też nie podobała się cała uwaga, którą ona otrzymywała. Ona i Ron również zyskali trochę sławy, będąc najlepszymi przyjaciółmi Harry'ego i częścią "Złotego Tria", które pokonało Voldemorta. Prorok Codzienny przedstawił ją jako bohaterkę, opisując ją jako "mądrą i pełną współczucia dziewczynę urodzoną w mugolach, której odwaga okazała się nieoceniona dla Harry'ego Pottera w jego pełnej prób i trudności podróży, mającej na celi pokonać Lorda Voldemorta."

Na szczęście ci na peronie przynajmniej udawali, że zajmują się swoimi sprawami i nie patrzą, jak Harry i pozostali żegnali się przy Hogwarts Express.

- Ten rok będzie tak dziwny bez was dwojga. - powiedziała Hermiona Harry'emu i Ronowi, przytulając każdego z nich wyjątkowo długo. - Będę bardzo za wami tęsknić.

- Przestań, Hermiono. - powiedział Ron, poklepując ją niezgrabnie po plecach. - Do zobaczenia wkrótce.

- Dopiero na Boże Narodzenie, a to za prawie cztery miesiące.

- Odwiedzimy cię wcześniej. - obiecał Harry. - Nawet jeśli będziemy musieli zakraść się do zamku, żeby się z tobą zobaczyć. Mówiąc o skradaniu się. - dodał cicho, żeby jej rodzice nie usłyszeli. - Myślę, że powinnaś to mieć.

Wyciągnął z kieszeni Mapę Huncwotów.

- Och, Harry, nie zamierzam się skradać. A tak przy okazji, ty też nie powinieneś.

- Proszę, Hermiono. - powiedział, trzymając podając jej mapę.  - Na wszelki wypadek, gdybyś jej potrzebowała.

- Dobrze. - zgodziła się, biorąc mapę po lekkim wahaniu. - Tak na wszelki wypadek.

Harry się uśmiechnął. Hermiona jednak robiła wszystko, co w jej mocy żeby się nie rozpłakać, kiedy przyglądała się swoim dwóm najlepszym przyjaciołom, swoim braciom.

- Powodzenia w szkoleniu na aurora. - powiedziała. - I dbajcie o siebie, dobrze?

- Ty również.

- Więc do zobaczenia wkrótce?

- My też będziemy za tobą tęsknić, Hermiono. - odpowiedział Ron.

Uściskała ich po raz kolejny, zanim zwróciła się do rodziców.

- Czy on tu jest? - zapytała ją Pani Granger, rozglądając się po peronie. - Chciałabym go poznać.

- Czy jest tu kto? - Pan Granger chciał wiedzieć o kogo chodzi.

- Tylko przyjaciel Hermiony, kochanie.

- Nie, mamo, nie ma go tu.

Matka spojrzała na nią ze współczuciem.

Bądź po cichu narysowany | RemioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz