Remus przechadzał się po klasie we wtorek rano, obserwując jak jego uczniowie, ćwiczą odbijanie niewerbalnych zaklęć. Przynajmniej takie było zadanie w teorii. Jednak wielu jego uczniów nie było w stanie ćwiczyć tej ważnej umiejętności, ponieważ ich partnerzy mieli trudności z niewerbalnym oszołomieniem ich. Ci, którzy jeszcze nie opanowali umiejętności niewerbalnych zaklęć, wykrzywiali twarze w wielkiej koncentracji i mocno zaciskali usta, by oprzeć się pokusie wypowiedzenia zaklęcia na głos. Niektórzy z nich sfrustrowani ukradkiem wyszeptywali zaklęcie pod nosem.
W innych okolicznościach Remus mógłby być rozbawiony niektórymi komicznymi próbami, których był świadkiem i śmiesznymi minami, które robili jego uczniowie w wysiłku. Ale w tej chwili był zbyt rozproszony przez pewną niepokojącą sprawę.
Hermiona wyglądała na nagle zdenerwowaną, kiedy zatrzymał się obok niej, by popatrzeć na jej praktykę, a rzucone przez nią zaklęcie w jakiś sposób zakończyło się całkowitym ominięciem jej partnerki, Ginny, i uderzyło w portret za rudowłosą. Portret zachybotał niebezpiecznie i spadł z ściany, uderzając w tył głowy Ginny.
- O mój Boże! - wykrzyknęła Hermiona, przykładając swoje dłonie do ust. - Tak mi przykro, Ginny!
- Czy wszystko w porządku? - zapytał z niepokojem Remus Weasley'ówny.
- Nic mi nie jest, profesorze. - odpowiedziała, pocierając głowę, ale wygląda na zaskakująco rozbawioną. - Co to było? - zapytała Hermionę.
- Ja... nie wiem. - powiedziała Hermiona, jej twarz była różowa, a jej oczy unikały jego. - Po prostu... przepraszam. Jesteś pewna, że wszystko w porządku?
- Tak, nie martw się o to.
Machnięciem różdżki, Remus odesłał portret na swoje miejsce, a następnie poprosił Hermionę, by spróbowała jeszcze raz. - Pamiętaj, żeby się skupić i zachować płynny i precyzyjny ruch różdżką.
Zrobiła to i tym razem z powodzeniem wykonała zaklęcie, choć trochę niepewnie, co ułatwiło Ginny odparcie jej niewerbalnego, za pomocą wymawianego zaklęcia.
- Dobra robota, Ginny, ale pracujemy nad zaklęciami niewerbalnymi. - przypomniał jej Remus z lekkim uśmiechem.
Uśmiechnęła się.
- Przepraszam, profesorze. Pracuję nad tym.
- To było o wiele lepsze. - dodał do Hermiony, ale wiedział równie dobrze, jak ona, że jest zdolna do o wiele lepszego niż to.
Już wcześniej widział jak rzucała zaklęcia niewerbalne, nie tylko w klasie, ale odważnie i błyskotliwie w prawdziwych bitwach, w prawdziwych sytuacjach życiowych lub śmiertelnych. Jej jedynym problemem w tej chwili były nerwy. Ale dlaczego była taka zdenerwowana?
Idąc do pobliskiej pary uczniów, usłyszał, jak Ginny pyta:
- Co z tobą, Hermiono? Jeszcze minutę temu radziłaś sobie świetnie.
Remus nie usłyszał odpowiedzi Prefekt Naczelnej, ale mimo to był zaniepokojony tym.
Kiedy po zajęciach był sam w pokoju, Remus siedział przy biurku, obracając różdżkę w dłoni, myśląc o Hermionie i kłopotliwym położeniu, w którym się teraz znalazł. Właściwie, to była kłopotliwa sytuacja, na którą sam się głupio zapisał. Przed przyjęciem posady doskonale wiedział, że zostanie profesorem w Hogwarcie w tym konkretnym roku będzie oznaczało zderzenie się z taką sytuacją. Mimo, że wiedział o tej sytuacji od dłuższego czasu przed podjęciem pracy, to nadal zdecydował się na powrót i mała część niego żałowała tej decyzji za każdym razem, gdy obserwował Hermionę podczas lekcji. Nie był pewien, czy będzie w stanie odpowiednio poradzić sobie z tym problemem, który miał przed sobą. Nie był pewien, jak zakończy się tegoroczna walka: czy nie uda mu się lub czy uda mu się zawrócić swoich uczniów na właściwe tory?
CZYTASZ
Bądź po cichu narysowany | Remione
FanficRemus wybiera kwiat dla Hermiony, prosty akt, który roznieca potężną magię i zmusza parę do zmierzenia się ze swoimi uczuciami do siebie. Czy uczennica i profesor oprą się swojej miłości z powodu przyzwoitości i osobistych lęków, czy też dadzą się p...