Rodział 3✔

534 49 24
                                    

Po spędzeniu większości popołudnia w Skrzydle Szpitalnym i długiej rozmowie z Dumbledore'em na temat jej sytuacji, Hermiona przekonała go, że jest gotowa do wyjścia i rozpoczęcia nauki jako przeniesiony uczeń. Nie chciała już dłużej siedzieć bezczynnie. Następnego ranka chciała iść na zajęcia i zacząć odrabiać lekcje.

Jak zawsze, postrzegała szkołę jako mile widziane odwrócenie uwagi od problemów osobistych, z którymi się borykała. Szkoła była jej strefą komfortu, miejscem, w którym z łatwością mogła znaleźć odpowiedzi na trudne pytania. Życie poza klasą było dla niej trudniejsze - szczególnie, gdy ktoś został w niewyjaśniony sposób przeniesiony 20 lat - a Hermiona była chętna do zachowania pozorów normalności, o których wiedziała, że zapewnią jej prace domowe.

Wczesnym wieczorem Dumbledore przedstawił ją profesor McGonagall, która następnie zajęła się jej osadzeniem w Hogwarcie. Hermiona była zachwycona, widząc młodszą wersję swojej nauczycielki Transmutacji. Jej ciemne włosy były jak zwykle związane w ciasny kok, ale jej surowa mina złagodniała, gdy powitała nową uczennicę.

- Witamy w Hogwarcie, panno Wilkins. - powiedział McGonagall, uśmiechając się do niej.

Hermiona musiała sobie przypomnieć, że jest teraz panną Wilkins. Dumbledore uważał, że to rozsądne, by nie używać jej prawdziwego imienia, więc będzie Jean Wilkins na czas jej pobytu tutaj w przeszłości. Przyjmowanie tego pseudonimu było tylko jednym ze środków ostrożności, które podejmowali w celu ochrony znanej jej przyszłości przed zmianą z powodu jej podróży w czasie.

- Dziękuję. - powiedziała Hermiona jako Jean. - Wspaniale jest tu być, pani profesor.

- Będziesz w pokoju Naczelnej Prefetkt z Lily Evans. Pokażę ci drogę.

Hermiona nie mogła w to uwierzyć. Miała być w pokoju z Lily, matką Harry'ego!

Poszła za swoją profesor do wielkiego, wspaniałego obrazu przedstawiającego Hogwart podczas ognistego zachodu słońca. McGonagall stuknęła różdżką w ciemność namalowanego zamku i pojawiły się przed nimi drzwi. Przeszły przez nie. Po drugiej stronie był przestronny salon.

Na fotelu siedziała piękna rudowłosa, zielonooka dziewczyna, która zerwała się na równe nogi przy ich wejściu. Podeszła do Hermiony z przyjaznym uśmiechem i wyciągnęła rękę.

- Witaj, Jean! Witaj w Hogwarcie. Jestem Lily Evans.

To było jeszcze dziwniejsze, niż widzieć Dumbledore'a żywego. Hermiona nigdy nie znała żywej Lily. Zawsze była tylko imieniem i symbolem miłości i odwagi. Widzenie teraz jej, ściskającej jej dłoń, to było dziwne. Czuła poczucie winy. Oto ona, współlokatorka Lily, kiedy jej najlepszy przyjaciel Harry nigdy nie miał szansy jej poznać, jego własnej matki.

- Miło cię poznać. - powiedziała Hermiona, bardziej szczerze niż kiedykolwiek wcześniej.

- Panna Evans oprowadzi cię po okolicy i zabierze do Wielkiej Sali na kolację. - powiedziała jej McGonagall. - Zobaczymy się jutro rano, żeby omówić plan lekcji.

- Tak, pani profesor.

McGonagall życzyła im dobrej nocy i poszła w swoim kierunku.

- Jean, pozwól, że pokażę ci nasz pokój. Dodali dla ciebie łóżko i komodę, a wszystkie twoje rzeczy dotarły. - powiedziała Lily z entuzjazmem.

Sypialnia była większa niż się spodziewała Hermiona. Była wystarczająco wygodna dla dwóch osób i byłaby całkiem pojemna dla jednej osoby. Nowe rzeczy Hermiony - różdżka, ubrania, mundurek szkolny, przybory szkolne - były po drugiej stronie pokoju.

- Przez te drzwi mamy tam ładną, dużą wannę. Jest fantastyczna. Spodoba ci się.

Hermiona była pod wrażeniem.

Bądź po cichu narysowany | RemioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz