23. What was so funny?

3.4K 292 7
                                    

Miesiąc. Tyle czasu minęło od zawarcia umowy. I nie żałowałam, jak sądziłam że będę na początku. Było... normalnie. I naprawdę przystopował z wiadomościami do nieznajomej mnie. Pisał, ale bardziej koleżeńsko. Moje ego puchło z dumy.
Niemniej, nic więcej miedzy nami nie zaszło. Gadaliśmy, pisaliśmy do siebie, dalej uczył mnie matmy, która szła mi już całkiem dobrze, a raz nawet poszliśmy do kina. Na komedię. Nic romantycznego, ale kupił mi nachosy. I colę. Więc to była prawie randka. Choć on temu zaprzeczał, mówił, że jestes gentlemanem. Jakbym miała mu uwierzyć. Chciał pokazać, kto tu jest facetem i tyle.

Mój telefon, który był na biurku, zawibrował.

- Cioto! - warknęła przyjaciółka - Twój lowelas wydzwania do mnie od półgodziny! Zrób coś z tym, mam dość bycia pośredniczką. I tak się o tym dowie, czemu nie teraz?
- Bo nie. Bo się boję, że mnie zostawi, a nie chcę, żeby to zrobił, bo... - zacięłam się, mocniej ściskając telefon.
- Bo...? - naciskała na mnie. Uparcie milczałam. - No dalej, Kate, powiedz to.
- Meg. - burknęłam.
- Ja wiem, ty wiesz. Tylko powiedz.
- Zakochałam się w nim, zadowolona?!
- Wybitnie. - w jej głosie usłyszałam, że się szczerzy. - A tak w ogóle, to siebie powinnaś nazwać Mr.Hyde. Ty masz dwie osobowości.
- Nie mam dwóch osobowości!- oburzyłam się - Mam dwie postacie. Zero rozdwojenia jaźni. Zero morderczych instynktów. Czasem przy tobie. Ale nie mam zamiaru rozdzielać tego. Zrobię to jako ja. W sensie zabiję cię.
- Za dużo czytasz. Idź uprawiać seks z Harry. Chłopakiem, w którym jesteś zakochana. - po tym usłyszałam, jak rzuca się na łóżko i zaczyna śmiać. Wieki pózniej wróciła.
- I co było takie zabawne? - zapytałam, zaścielając łóżko.
- Bo wy się tak nie lubiliście. A wtedy ty go polubiłaś w tych wiadomościach. A teraz się zakochałaś, wiedząc już, kim jest.
- Ta, boki zrywać. Będziemy żyć w trojkącie. Ja, on i moje nieodwzajemnione uczucie.
- Och proszę cię. Stara się dla ciebie. Jesteście parą bardziej, niż był z każdą inną dziewczyną.
- Tak. Bo on nigdy nie był w związku.
- A Jen?
- Cytuję: pieprzenie jej na kanapie w moim domu i na tarasie było zajebiste. Ale po którymś razie przestało być ekscytujące. Także wiesz, od tego czasu omijam kanapę szerokim łukiem, Meg. On. Ją. Tam. Pieprzył.
- Przynajmniej się przyznał.
- Ta, teraz wiem, co omi...och, chwila. Dostałam wiadomość. Zaraz oddzwonię.
- Jeżeli to on, to sobie poczekam.

Nie odpowiedziałam. Szybko weszłam w WhatsAppa i sprawdziłam wiadomość.

Mr.Hyde: Chyba coś spieprzyłem.

Ja: Co?

Mr.Hyde: To z Kate. Nie odzywa się do mnie.

Ja: Może jest zajęta.

Mr.Hyde: Zawsze szybko odpisuje. Ma mnie dość.

Ja: Nie panikuj jak baba

Mr.Hyde: Nie panikuję jak baba! Panikuję jak męski w 10000000% zakochany facet.

Omal nie wypuściłam z dłoni telefon. Patrzyłam się w jedno słowo, które migało jak neon. Zakochany?

Ja: Jesteś zakochany?

Mr.Hyde: Tak napisałem?

Ja: Nooo...

Mr.Hyde: O kurwa. Fakt.

Mr.Hyde: No to chyba jestem.

Mr.Hyde: Jestem?

Ja: A ja skąd mam to wiedzieć?!

Mr.Hyde: Mówiłaś, że wiesz wszystko -.-

Ja: I wiem, co czujesz...

Mr.Hyde: No właśnie!

Ja: ...

Ja: Ogarnij się.

Mr.Hyde: Dobra, zakochałem się.

Mr.Hyde: Jak to wyleczyć?

Ja: Wyrwij sobie serce. I postaw koło mózgu.

Mr.Hyde: Ej! Mam mózg. W głowie.

Ja: A już myślałam, że w penisie.

Mr.Hyde: Co cię ugryzło?

Ja: Komar

Mr.Hyde: Sarkazm u ciebie? Jaka nowość.

Ja: Naprawdę mnie ugryzł -.-

Mr.Hyde: O... przykro mi.

Ja: Taa.

Mr.Hyde: Zadzwonię do niej jeszcze raz. I zaproszę na randkę. Dobry pomysł?

Ja: Do boju, kowboju!

Mr.Hyde: Przestań ...

Ja: Dobra ;-;

Mr.Hyde: Do miłego ;*

Ja: Do miłego ;*

Spojrzałam na telefon i jak w transie zrozumiałam, co właśnie napisał. O cholera! Szybko chwyciłam sweter, w przedpokoju włożyłam buty i biegiem ruszyłam do domu przyjaciółki.

Harry miał mnie zaprosić na randkę! O jacie. O był we mnie zakochany! Podwójne o jacie do kwadratu.

******
- No dalej, odbieraj. - krzyczała mi do ucha Meg, skacząc na łóżku. Przewróciłam oczami, choć czułam taką samą ekscytację.

- Halo?
- Kate! Wszystko w porządku?
- Tak. - zaśmiałam się - A co?
- Nie odbierałaś. Martwiłem się.
- Och... nie było powodu. - A moje serce miękło.
- Cóż, ta. Wiesz, może byśmy gdzież wyszli?
- Jasne. A gdzie? W czymś ci pomóc?
- Nie. Znaczy, miałem na myśli randkę.
- Radnkę? - to było tak zabawne. Harry Styles niepewny siebie.
- Tak, sama mówiłaś... Chciałbym pójść z tobą na prawdziwą randkę.
- Po prostu chcesz się całować.
- To też. Tak samo jak ty.
- Cóż... to kiedy wychodzimy?
- Więc zgadzasz się? - zapytał, a ja usłyszałam radość w jego głosie. Moje policzki się zarumieniły.
- Jeśli prosisz...
- Kate. - burknął. - Jutro. Przyjdę o osiemnastej.
- Dobrze. Pa
- Do zobaczenia.

Rozłączyłam się, patrząc jeszcze w ekran. Idę na randkę z Harrym. Idę z nim na randkę!
Podniosłam wzrok na Meg i obie, jednocześnie, zaczęłyśmy piszczeć.

Forsaken page ✉️ H.S. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz