14. Your Romeo

3.3K 283 6
                                    

Po szkole poprosiłam Meg, żeby podwiozła mnie do kawiarni, abym mogła wcześniej ostrzec Jo. I przy okazji kupić pyszną kawę. Sama jeszcze nie miałam prawka, co w niedługim czasie planowałam zmienić. Problemem było to, że kierowca był ze mnie beznadziejny. Po drugim razie, kiedy to egzaminator zbladł nawet nie po pięciu minutach i mnie oblał, stwierdziłam że może powinnam się poduczyć. Nikt jednak nie wyrażał chęci pomocy. To nie motywowało.

- Zaraz wracam. - powiedziałam do Meg, naciskając klamkę. - Wziąć tobie karmelowe latte macchiato?
- Jeszcze się pytasz? - wyszczerzyła się, podkręcając głośność, kiedy w radio puścili Thinking out loud. Zaczęła śpiewać wraz z Edem, a ja przewróciłam oczami i ruszyłam do kawiarni.
Dzwonek nad drzwiami zadzwięczał, informując o przybyciu nowego klienta. Podeszłam do dębowej lady i uśmiechnęłam na widok Jo, która kiwała się w rytm tej samej piosenki, która leciała w aucie Meg.

- Hej, Katie! Co ci podać? - spytała, jak zwykle radosna i pozytywna.
- Hej, Jo. Poproszę o cafe latte i carmel late macchiato. Na wynos. I miałabym do ciebie jeszcze jedną prośbę... - dodałam niepewnie, co zainteresowało Jo.
- No dalej, mała, mów co jest. - zachęciła mnie ciepłym usmiechem, włączając ekspres.
- Być może przyjdzie tu dziś taki jeden chłopak z wiadomością dla mnie. Z tym, że on nie wie, że ja to ja i chcę, żeby tak zostało. - wzięłam głęboki oddech i wypuściłam powietrze - To skomplikowane, ale gdybyś mogła tę wiadomość przetrzymać, byłabym wdzięczna. - dziewczyna zachichotała, kręcąc głową.
- Czyżby był to uroczy chłopak z szopą loków? - zapytała, a ja z zaskoczenia pisnęłam.
- Skąd ty...
- Bo widziałam twoją kartkę i to, jak ją zabiera. Byłam ciekawa, czy napisał i już mam chyba odpowiedz. - ponownie zachichotała, kończąc robić pierwszą kawę i zabierając się za kolejną.
- Ta, napisał. Z tym że ja z nim chodzę do szkoły i jakby... nigdy nie darzyliśmy się sympatią. - Skrzywiłam się, wspominając wydarzenia sprzed lat. Widziałam, jak Jo zaciska usta w cienką linię, aby się nie roześmiać. - Śmiało, nie powstrzymuj się. To faktycznie dość zabawne i ironiczne. - przewróciłam oczami, chwytając kubki z kawą, wcześniej kładąc banknot i mój numer na ladzie. - Reszty nie trzeba.
- Dzięki. - powiedziała, po czym parsknęła śmiechem. - Słuchaj, to urocze. I jak to mówią, cienka linia dzieli miłość od nienawiści.
- Argh, przestań bluźnić! Uh. Tu masz mój numer - wskazałam na karteczkę - jakbyś mogła dać znać czy...
- Jasne. - przerwała mi - Zadzwonię, jak tylko przyjdzie. - skinęłam z uśmiechem wdzięczności i podziękowałam.
- Do zobaczenia, Jo. - pomachałam jej.
- Pa, mała. - zaśmiała się, a ja wyszłam z kawiarni inposzlam do auta Meg.

******

Dochodziła już prawie dwudziesta, a Jo nie dała mi jakiegokolwiek znaku, że Harry przekazał odpowiedz. Było mi smutno, jasne, ale byłam na to przygotowana. Dlatego siedziałam przed telewizorem z lodami na kolanach i oglądałam Miss Agent, pisząc co chwilę z Meggi. Wokół mnie leżały inne słodycze, którymi się objadałam. Rodzice przestali zadawać mi pytania, co się stało, kiedy pół godziny temu zmieniłam się w ludzką fontannę i wymamrotałam, z buzią pełną pianek, że spieprzyłam sprawę.
Mój telefon się podświetlił, więc go podniosłam, pewna że to Meg. Omal się nie zakrztusiłam, widząc imię Jo na końcu wiadomości.

Jo: PRZEPRASZAM! Padł mi telefon. Twój Romeo przyszedł i dał mi odpowiedź. Czekam na ciebie jutro w kawiarni. Jo

Moje serce przyspieszyło, a z barków zdjęto mi jakiś dziwny ciężar. Nie olał mnie, więc istniała nadzieja.

A ja zjadłam tyle słodyczy.

Forsaken page ✉️ H.S. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz