5 grudnia
Wczoraj wpadł mi pomysł na nazwę tego mojego „wyzwania", hah.
#5dzieńWritemas
✩
Nareszcie nadszedł grudzień, a wraz z nim śnieg, który opadł na trawy błoni. Święta zbliżały się coraz bardziej, więc równocześnie podekscytowanie Cynthii z dnia na dzień rosło. To miały być pierwsze święta w Hogwarcie... Wyzbyła się już wszystkich przykrych myśli, że w tym roku nie spędzi ich w towarzystwie rodziców, gdyż zdążyła już się zapoznać z tymi pozytywnymi aspektami.
Święta w Hogwarcie przecież musiały być magiczne!
Kiedy jednego sobotniego poranka się obudziła i zorientowała, że na zewnątrz spadł pierwszy śnieżny puch, od razu chwyciła swój płaszcz, czapkę, szalik i rękawiczki, aby natychmiast rzucić się w stronę błoni.
Nie dbała o to, że była niezwykle wczesna godzina na takie spacery, a jednocześnie temperatura była bardzo niska, przez co już po chwili zaczęła drżeć. To nie było ważne.
Z ekscytacją wskoczyła na śnieg, zagłębiając się w nim aż po kostki. Poprawiła przy tym czapkę, która opadła jej na oczy i żwawym krokiem ruszyła przez błonia. Śnieg był oświetlony przez nieśmiałe promienie słońca i nieskazitelnie biały, bez żadnych ludzkich śladów (gdzieniegdzie Cynthia dostrzegała małe ścieżki zwierzęcych łapek).
Nagie gałęzie drzew Zakazanego Lasu poruszyły się delikatnie w harmonijnym tańcu, a miejscami można było na nich dostrzec cienki szal wykonany ze śniegu.
Zauroczona zimową wizualizacją Cynthia rozglądała się wokół siebie, co chwilę obracając się i szczerząc zęby jak głupia. Uwielbiała zimę! Uwielbiała śnieg! Uwielbiała święta!
Przez ciągłe obroty w pewnej chwili potknęła się o własne nogi i runęła twarzą na ziemię. Na szczęście śnieg zamortyzował upadek, więc jedyne, co zrobiła, to się roześmiała ze swojej nieuwagi i usiadła, strzepnąwszy ze swojej twarzy puch.
— Cynthia! — usłyszała gdzieś za sobą głos. — Nic ci się nie stało?
Odwróciła się, aby dostrzec biegnącego w jej stronę Neville'a, który tak bardzo się śpieszył, że w pewnej chwili on również potknął się o własne nogi i runął plackiem na ziemię, lecz zaraz się podniósł i powrócił do swojego biegu, jakby nigdy nic.
Rozbawiona tym widowiskiem Cynthia parsknęła tak wielkim śmiechem, że nie mogła się uspokoić przez następne kilka minut.
— Neville! Co ty tutaj robisz o tej porze? — zapytała, wciąż chichocząc.
Zasapany chłopak złapał się za bok i wziął kilka głębszych oddechów, aby się uspokoić.
— O to samo... mogę... zapytać... ciebie — wysapał.
— Śnieg spadł! — odparła oczywistym tonem i wstała, otrzepawszy swój płaszcz i spodnie. — Musiałam wyjść się przejść!
— No tak... — wymamrotał. — Wszystko dobrze? Przewróciłaś się...
— Ty też — zauważyła.
— Ja... no... Ale to nieważne — powiedział i spłonął z zawstydzenia rumieńcem, spuszczając wzrok na swoje buty.
Policzki Cynthii również przybrały lekko zaróżowioną barwę, lecz po chwili się otrząsnęła i chwyciła Neville'a za dłoń, ciągnąc go za sobą. Zaskoczony tym nagłym ruchem Gryfon niemalże ponownie się przewrócił, ale w ostatecznym momencie zdołał złapać równowagę.

CZYTASZ
Świąteczne pierniczki • Neville Longbottom ✔
FanfictionW świetle powrotu Lorda Voldemorta Harry Potter zakłada Gwardię Dumbledore'a i zaczyna nauczać sztuki obrony przed czarną magią. Radosna i kochająca święta Cynthia natychmiast dołącza do tego grona, gdzie bliżej zapoznaje się z wiecznie niezdarnym i...