Dwudziesty trzeci pierniczek

285 34 163
                                    

23 grudnia

#23dzieńWritemas


Z uwagi na to, że Cynthia nie miała okazji porozmawiać o Neville'u i tym, co czuła, z Luną, skorzystała z okazji spotkania z Ginny Weasley po zajęciach porannych i obiedzie. 

Wyszły razem z Wielkiej Sali i udały się na spokojną przechadzkę po zaśnieżonych błoniach. Śniegu zaczynało już stopniowo ubywać, srogie wiatry zmieniły się w subtelne powiewy, a gęsty, sypiący śnieg w promienie słońca. 

Cynthia nie wiedziała nawet, od czego zacząć całe swoje wyznanie. Sama już była w tym wszystkim pogubiona. Naprawdę nie wiedziała już, co zrobić. Gdyby przynajmniej znała swoje własne uczucia... Tymczasem to, co się działo teraz wokół niej, było takie nowe!

Spojrzała na Ginny, która cierpliwie czekała, przyglądając się resztkom śniegu na nagich gałęziach drzew, który z tej odległości wyglądał jak zimowy szal. 

— Ginny, ja nie wiem już, co robić... — wypaliła na jednym wdechu Cynthia. — Dziwnie stało się pomiędzy mną a Neville'em. Niby jest normalnie, a jednak dziwnie. Mam wrażenie, że coś nie gra. Myślisz, że... Że przestał mnie lubić? 

— Co?! — nie dowierzała Ginny. — Więc o to się martwisz?! Myślałam, że chodzi o coś innego i o tym chcesz pogadać!

Cynthia wytrzeszczyła oczy i się zatrzymała. 

— No... Ja już nie wiem! — zawołała zrozpaczona i rozłożyła ręce. — To dlaczego jest tak dziwnie? 

Ginny westchnęła cicho i powoli podeszła do przyjaciółki, kładąc jej ręce na ramiona.

— Cynthia — rozpoczęła pompatycznym tonem. — Uważam, że podoba ci się Neville.

— Co?! — Teraz to Cynthia nie dowierzała w słowa przyjaciółki. 

— Spójrz na to z innej perspektywy — nalegała Ginny. — Spędzasz z nim tyle czasu i ewidentnie inaczej się zaczęłaś zachowywać. Jesteś bez przerwy uśmiechnięta, zadumana, ciągle na niego patrzysz, gdziekolwiek się znajdujemy. Wystarczy, że Neville pojawi się na horyzoncie, a ty od razu wszystko rzucasz i do niego biegniesz. A teraz, dodatkowo, sama mi mówisz, że czujesz się przy nim dziwnie. Bo zaczęłaś coś do niego czuć, Cynthia! 

Tymczasem Cynthia milczała jak zaklęta.

— I Neville zdecydowanie też coś do ciebie czuje — kontynuowała niezrażona tym Ginny z dziarskim uśmiechem. — Ale... Neville to Neville... On nigdy nie zrobi pierwszego kroku. Cały czas go wspierasz w tym trudnym okresie. Jako obserwatorka z boku widzę to wszystko dokładniej. To, jak się oboje przy sobie zmieniliście, jak na siebie patrzycie, w jaki sposób o sobie mówicie. Od dawna. Nie chciałam ci tego mówić, bo co by to dało? Sama musiałaś sobie uświadomić, że coś się zmieniło, inaczej tylko bym namieszała ci w głowie. 

W dalszym ciągu milczała, jedynie wpatrując się w oczy Ginny, która teraz oczekiwała na jakąś odpowiedź. Ale co miała jej odpowiedzieć?

To, że miała absolutną rację?

Dopiero teraz Cynthia zaczęła dopuszczać możliwość, że mógł jej się podobać Neville. Wcześniej nawet nie śmiała o tym pomyśleć. Tyle że co powinna z tym faktem zrobić? 

Spojrzała z rozpaczą na Ginny, a ta natychmiast zrozumiała — mocno ją przytuliła. Tego teraz Cynthia potrzebowała najbardziej. Jeszcze kilka miesięcy temu jeszcze nigdy nie przypuszczałaby, że pierwszy raz się... zakocha. 

— Wszystko się ułoży, jeśli tylko porozmawiacie — zapewniła Ginny. — Powiedz mu to, Neville musi wiedzieć.

— Jak? — wyszeptała przejęta Cynthia. 

— Najlepiej prosto z mostu! — rzuciła żywo Ginny. — Cześć, Neville, kocham cię! 

Cynthia roześmiała się na te słowa, ale już po chwili w jej oczach nagromadziły się łzy. I to nie ze śmiechu.

— Merlinie! Co się dzieje? — zapytała przestraszona Ginny i odsunęła się kawałek od Cynthii. 

— A co, jeśli Neville nie czuje tego samego? — wyszeptała i schowała twarz w dłoniach. — O Boże, tak się boję! Ja już nie wiem... nic nie wiem... Niech ta cała miłość sobie pójdzie! Nie chcę jej!

— Głupoty gadasz — stwierdziła Ginny, kiedy przejęta Cynthia uklękła na śniegu. Zrobiła to samo i złapała dziewczynę za dłoń. — To normalne, że jesteś teraz tym wszystkim przejęta, to emocje. Potrzebujesz czasu, aby uporać się z...

— Skąd w ogóle pewność, że to miłość? — przerwała Gryfonce Cynthia, która z podenerwowaniem starła łzy z oczu swoją rękawiczką. — Może to tylko głupie zauroczenie, które minie za tydzień czy dwa. 

— Czy to ma znaczenie tak naprawdę? — Ginny zrobiła powątpiewającą minę. — Nawet jeśli, to nie jest nic złego. Czy nie warto spróbować? 

— Kto to mówi? — żachnęła się Cynthia. — A co z tobą i Harrym?

Na policzkach Ginny wystąpił rumieniec. 

— Harry mi się już nie podoba — odparła lekko. — Rozmawiałam o nim z Hermioną, ona mi uświadomiła, że nie ma sensu bez przerwy na niego czekać. Muszę żyć własnym życiem.

— Widzę, jak patrzysz z nienawiścią na Cho — wymamrotała Cynthia — odkąd zaczęli ze sobą chodzić.

— To... Co to w ogóle za parszywa zmiana tematu? — wypaliła Ginny i szturchnęła Cynthię w ramię. — Nie mówimy o mnie Harrym, to już przeszłość, dobrze? Jak dobrze zauważyłaś, teraz ma Cho. Ja się czuję z tym świetnie. — Gryfonka z dumą uniosła głowę, na co Cynthia posłała przyjaciółce znudzone spojrzenie.

Wtedy wzrok Cynthii padł na kulę śniegu, która znajdowała się za plecami Ginny i bordowym materiał, który z niej wystawał. 

Wstała powoli i ruszyła w jego stronę. Uklękła przed kulą nieco roztopionego już śniegu, zanurzyła w niej dłoń, a już po chwili trzymała czapkę z logiem lwa. Czapkę Neville'a. Tę samą, co parę tygodni tematu założył na głowę bałwana. Uśmiechnęła się z rozbawieniem, że wciąż jej nie zabrał. Cóż, w końcu pozyskał nową na Boże Narodzenie. 

Odwróciła się do Ginny, która stała tuż za jej plecami.

— Jeżeli to nie jest znak — zaczęła Gryfonka — to ja już nie wiem, co nim jest.

Usta Cynthii rozciągnęły się w nikłym uśmiechu, kiedy pogładziła delikatnie czapkę.

— Chyba... masz rację — stwierdziła pośpiesznie.

Poczuła w sobie nagły przepływ adrenaliny, kiedy stała na nogach jak z waty z nagłą świadomością tego, co czuje i chce zrobić. Zrobiła kilka pierwszych kroków w stronę zamku, już chciała się rzucić do biegu, kiedy zatrzymała ją jeszcze Ginny.

— O! Zaczekaj jeszcze! — poprosiła i wcisnęła Cynthii coś do dłoni. — Piernik na drogę! Nie pytaj, skąd mam, bo mnie zabijesz.

— Czy ty mnie okradłaś...? — zapytała spod zmrużonych oczu.

— Och, nieważne! Teraz masz coś istotniejszego na głowie! — zawołała oczywistym tonem i zaczęła z siłą popychać Cynthię w stronę zamku. — Biegnij! 

— Dobra! Biegnę! — wypaliła Cynthia i rzuciła się szaleńczym biegiem do zamku, choć sama jeszcze nie wiedziała, co zrobi, kiedy spotka się twarzą w twarz z Neville'em.

W tamtej chwili jednak adrenalina przejęła kontrolę nad ciałem Puchonki, a nogi same ją niosły do Neville'a, który jeszcze się niczego nie spodziewał. 

Ale czy mógł się kiedykolwiek spodziewać, że pewna drobna, wesoła i uwielbiająca świąteczne pierniczki Puchonka zawróci mu w głowie?


1 dzień do świąt

I can't! To już jutro! Koniec Writemas! 😭

Świąteczne pierniczki • Neville Longbottom ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz