10 grudnia
#10dzieńWritemas
✩
Podczas jednego z bibliotecznych spotkań Cynthia przypomniała sobie o jednej kwestii, o którą chciała zapytać Neville'a, odkąd przyznał się przed nią, że był wychowywany przez swoją babcię.
Wcześniej jednak nie miała tyle śmiałości. Głupio było o coś takiego zapytać, zwłaszcza, że znali się tak krótko. Teraz jednak, po kilku spotkaniach, choć wciąż było to niezręczne, była w stanie zadać to pytanie.
— Neville — zaczęła powoli, a wzrok chłopaka natychmiast uniósł się znad swojego podręcznika zielarstwa.
— Tak?
— Pamiętasz, jak opowiadałeś mi o swojej babci? — zapytała niepewnie i uważnie przyjrzała się mimice twarzy swojego kolegi, jakby z obawą, że nie powinna poruszać tego tematu, że stąpała po cienkim lodzie.
Nie wydawał się być jednak w żadnym stopniu urażony, więc Cynthia mogła odetchnąć i kontynuować.
— Co się stało z twoimi rodzicami? — wyszeptała.
Twarz Neville'a nieco się spięła, a Cynthia pożałowała, że jednak zadała to pytanie. Może Neville po prostu nie chciał o tym mówić? Może celowo niczego o nich na napomknął? Powinna była zrozumieć tę aluzję. Była na siebie wściekła, że ponownie wprowadziła niezręczną atmosferę.
— Przepraszam, nie powinnam o to pytać — wymigała się szybko i w akcie desperacji chwyciła podręcznik i zaczęła go kartkować, aby tylko zająć czymś ręce.
— Nie przepraszaj — powiedział prędko Neville. — To bardzo... bardzo skomplikowana sprawa...
— Rozumiem, że nie chcesz o tym mówić. — Cynthia uniosła wzrok znad książki, aby spojrzeć na Neville'a.
Wydawał się wahać, jakby z jednej strony faktycznie nie chciał poruszać tego tematu, ale z drugiej strony było coś, co go przekonywało, aby o tym powiedział. Cynthia nie zamierzała naciskać, więc po prostu cierpliwie czekała.
Neville w końcu westchnął i spuścił wzrok na swoje dłonie.
— Nikomu jeszcze o tym nie mówiłem...
— Nie musisz tego robić, naprawdę — oznajmiła pośpiesznie. Nie chciała, aby Neville czuł się do czegoś zmuszony.
— Ale właśnie... właśnie ja chcę komuś o tym powiedzieć. Wiem, że ty to zrozumiesz i nie powiesz nikomu. — Z powrotem uniósł wzrok i spojrzał jej w oczy, szukając w nich potwierdzenia.
Cynthia uśmiechnęła się blado i skinęła głową. Nigdy nie zdradzała cudzych sekretów, a już zwłaszcza tych swoich przyjaciół.
— Moi rodzice w czasie wojny czarodziejów należeli do Zakonu Feniksa, który został stworzony przez Dumbledore'a, aby walczyć przeciwko Sama-Wiesz-Komu — zaczął. — W końcu zostali dorwani przez jego sługusów... Niejaką Bellatriks Lestrange... — urwał, aby przełknąć ślinę. Wbijał wzrok w stół i bawił się swoimi palcami.
Aby dodać otuchy Neville'owi, Cynthia złapała go za dłoń, którą uścisnęła i uśmiechnęła się pokrzepiająco, co zdecydowanie pomogło Gryfonowi.
— Torturowała ich — rzekł ponuro. — Bellatriks Lestrange ich torturowała, ale nawet pomimo tego niczego nie zdradzili. To zaszczyt być ich synem.
Zaległa długa chwila ciszy, która jednak nie była tym razem niezręczna. To była ta chwila, podczas której oboje oddali szacunek rodzicom Neville'a. Cynthia była naprawdę zaskoczona i jednocześnie poczuła wielki respekt do tej dwójki. Sama nie była pewna, czy w obliczu tortur miałaby na tyle odwagi i wytrzymałości, aby o niczym nie pisnąć. Chciałaby w to wierzyć, ale tak naprawdę człowiek nie może być niczego pewien, a już zwłaszcza tego, jak by postąpił w obliczu tak poważnej sytuacji.
CZYTASZ
Świąteczne pierniczki • Neville Longbottom ✔
FanfictionW świetle powrotu Lorda Voldemorta Harry Potter zakłada Gwardię Dumbledore'a i zaczyna nauczać sztuki obrony przed czarną magią. Radosna i kochająca święta Cynthia natychmiast dołącza do tego grona, gdzie bliżej zapoznaje się z wiecznie niezdarnym i...