pov. Bosak
Gdy dojechaliśmy do szpitala przez okno zobaczyłem że wynoszą Biedronia na noszach. Nie mogłem iść i im pomóc bo drzwi na przednim siedzeniu były zablokowane. Dojadłem tosta i spytałem kierowcę czy mnie wypuści. Odpowiedź brzmiała: chyba śnisz.
Wkurzyłem się, nie powiem. Założyłem rękę na rękę i obserwowałem jak wjeżdzamy do garażu. Byłem odrobinę przerażony tym co robią z Robertem. Odrobinę bardzo.
W końcu niemiły kierowca mnie wypuścił. Biegiem z pustym talerzem w ręku podążyłem do drzwi. Recepcjonistka kazała mi poczekać, ponieważ Robercik był dopiero naprawiany (użyła innego słowa, ale zapomniałem). Stwierdziłem że lepiej dla mnie będzie jeśli zaczekam a nie wyrwę się by sprawdzić co z nim.
∆∆∆
pov. Biedroń
Obudziłem się z kroplówką obok. Powoli otworzyłem oczy i zobaczyłem Krzysia wiszącego nade mną. Ahh jaki on śliczny. Chciałbym go widzieć nade mną na codzień. Albo pode mną.
-OBUDZIŁ SIĘ, ON ŻYJE! - krzyknął przy okazji oblewając się herbatą.
-Nigdy bym cię nie opuścił - powiedziałem, po czym przyciągnąłem go do siebie na szpitalne łóżko i przytuliłem. To było wszytko czego pragnąłem.
CZYTASZ
365 Dni | Biedroń×Bosak (I Nie Tylko)
Fanfiction(niedokończone!!! po prostu mam brak motywacji) Opowieść ta zacna opowiada o miłości wielu polityków i nie tylko. Dzieją się tu różne dziwne rzeczy, ludzie są porywani i zmuszani do oglądania Dudy liżącego się z Agatą. Niektórzy nie są zamężni jak...