Rozdział 3

4K 196 77
                                    

Taehyung obudził się przez irytujący dźwięk przy jego głowie. Była godzina 9:30 w sobotę. Nie lubił spać do późna, ponieważ czuł, że marnuje czas. Lubił spędzać dni produktywnie. Po rozciągnięciu się na łóżku oraz paru ziewnięciach w końcu opuścił ciepłe łoże, ścieląc je niedbale.

W głowie układał sobie plan na dziś, jednak po spojrzeniu na swoją komodę, gdzie leżała skórzana smycz, przypomniał sobie o pewnej istotnej rzeczy. Nie był w domu sam.

Jak poparzony wybiegł ze swojej sypialni, zatrzymując się przed sypialnią obok. Przekręcił kluczyk w drzwiach i otworzył je na oścież, wparowując do pokoju mniejszego. Robił to wszystko tak nerwowo, ponieważ bardzo przejmował się samym faktem, że Yoongi przecież nie jadł wczoraj kolacji, a wątpił, że ktokolwiek go nakarmił przed tym, jak zabrali go do niego. Źle też mu było z myślą, że ten siedzi zamknięty w jednym pokoju, on osobiście by oszalał po paru godzinach takiego siedzenia bez żadnej wiedzy, kiedy będzie mógł wyjść.

Pierwsze co, spojrzał na łóżko, gdzie spodziewał się zastać hybrydę, jednak te było puste, a na dodatek ładnie pościelone. Nerwowo rozejrzał się po pokoju i dostrzegł Mina przy regale na książki. Był nadal w piżamie składającej się z przydużych bokserek oraz za dużej, białej bluzki. Dał mu ciuchy, które niegdyś kupił, ale okazały się na niego przymałe, dlatego jedynie zaśmiecały mu jego szafę.

Młodszy, usłyszawszy zgrzyt w zamku, od razu odwrócił głowę w tamtą stronę. Gdy zobaczył Taehyunga, skulił się.

-Przepraszam, Panie... Nie chciałem być wścibski. - skruszył się, zaczynając miętosić skrawek swojej koszulki. Uszy położył po sobie, a ogon skulił między swoje nogi.

Hybryda wyglądała tak niewinnie i bezradnie, że w Taehyung coś miękło, gdy patrzył na nią. Nie potrafił oraz nie chciał być dla niego tyranem. Choć było to do niego niepodobne, to czasem zważał na uczucia innych i to był ten jeden z niewielu przypadków. Nie mógł być ludzki dla ludzi, którzy w większości byli zwykłymi hienami, czyhającymi na czyjeś nieszczęście. W takim towarzystwie się obracał. Jednak nie wyobrażał sobie zniszczyć kogoś do tego stopnia, że bałby się zrobić najmniejszego, samodzielnego ruchu.

-Przecież nic się nie stało... - wymamrotał, marszcząc brwi. - Idź się trochę ogarnąć do łazienki i zejdź na dół do kuchni, to zjemy śniadanie. Dobrze?

Na słowo śniadanie głowa, jak i uszy Yoongiego momentalnie wystartowały w górę. Choć był przyzwyczajony do głodówek, to nie znaczyło, że ich nie odczuwał. Skręcało go już z głodu, ponieważ ostatni raz, gdy miał coś w buzi, było przedwczoraj. Dostał jedynie trochę wody przed wyjazdem do Taehyunga.

-Dobrze, Panie. - przytaknął, starając się ukryć ekscytację spowodowaną możliwością zjedzenia czegoś. Taehyung miał już serdecznie dość tego, jak młodszy do niego się zwracał, jednak zacisnął zęby i po prostu usunął się z pomieszczenia. Udał się od razu do kuchni, gdzie po otworzeniu lodówki westchnął. Nie wiedział, co ciekawego mógł dziś przygotować oraz nie wiedział, co Yoongi w ogóle lubi. Gotował sam, zrezygnował z wynajęcia prywatnego kucharza, ponieważ uwielbiał gotować, wyciszało go to, jak i relaksowało. Postanowił zagrzać wodę na herbatę, a z pomysłem na jedzenie poczekać na hybrydę, która przyszła niecałe 10 minut później od zalania herbat przez Taehyunga.

Yoongi miał na sobie jeansowe spodnie do kolan. Na szczęście miały one sznurki, dzięki którym po mocnym zaciśnięciu i zawiązaniu spodnie nie spadały mu z bioder. Na górną partię ciała ubrał duży, czarny T-shirt z białym nadrukiem w płonące czaszki. Taehyung miał sentyment do tej koszulki, ponieważ to ostatki pozostałe z jego stylu, gdy był jeszcze w liceum.

"Czym jest życie?" | TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz