– Wyjeżdżasz gdzieś? – Yoongi patrzył niepewnie na Taehyunga, który pakował swoją walizkę. Nic wcześniej nie mówił o żadnym wyjeździe służbowym, dlatego poczuł niemały stres.
– Wyjeżdżamy. – poprawił go z uśmiechem. – Chyba mogę sobie zrobić tydzień wolnego? Postanowiłem zaplanować nam krótkie wakacje, więc mój zastępca przejął chwilowo moje firmowe obowiązki
– Dlaczego mówisz mi to dopiero teraz? – naburmuszył się, niepotrzebnie się martwił. Taehyung uśmiechnął się szerzej, siadając na łóżku, a następnie poklepał się po kolanach, dając znak hybrydzie. Yoongi niepewnie wgramolił się na niego.
– Ponieważ chciałem to utrzymać jak najdłużej w tajemnicy, wyjeżdżamy jutro. Nie cieszysz się? – po skwaszonej minie chłopaka nie wnioskował niczego dobrego. Bał się, że ten nie chce z nim nigdzie jechać.
– To nie tak, po prostu nigdy wcześniej nie miałem takich wyjazdów wakacyjnych. Gdzie jedziemy? – otrząsnął się, aby nie martwić więcej Taehyunga. Każda chwila, którą mógł z nim spędzić, była cudowna, więc naprawdę podobała mu się wizja wspólnych wakacji.
– Zobaczysz, nie zdradzę ci teraz więcej.
– Jak to nie? To w takim razie skąd mam wiedzieć, jakie ciuchy powinienem zabrać? – spojrzał się krzywo na Kima. Zawsze wolał być wszystkiego świadom, w innym wypadku ciekawość zżerała go od środka.
– Weź to, co uważasz za słuszne. – wzruszył ramionami, pozostając nieugiętym.
– Co, jeśli ja spakuje kurtki, a wywieziesz mnie na jakąś Saharę? Albo letnie stroje, a pojedziemy na Alaskę? – dramatyzował, czym wywołał śmiech u Taehyunga.
– Weź letnie rzeczy, żadnych kurtek. – pokręcił głową, nie przestając się uśmiechać, gdy Yoongi zrobił oburzoną minę.
– Naprawdę mi nie powiesz...? – mruknął przeciągle.
– Prędzej zwiąże się z jakąś kocią hybrydą, a nie, przepraszam, to zły przykład. – zażartował, na co Min przewrócił oczami.
– Czasami jesteś okropny. – niespokojnie kręcił ogonem.
– Zapamiętam to sobie.
– Uważaj, bo w twoim wieku łatwo zapomnieć proste rzeczy. – odgryzł mu się z chytrym uśmiechem, lecz jego triumf nie potrwał długo, gdy skończył przygwożdżony do materaca. Spanikowany patrzył prosto w pewne siebie oczy Taehyunga, który przyglądał się mu z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Gdyby tylko mógł już go dotknąć, myślał Kim. Niczego nie pragnął bardziej. Powstrzymywał się już tak długi czas, że nie wiedział, kiedy pęknie jego granica wytrzymałości. Zdawał sobie sprawę, że ma go na wyciągnięcie ręki i może to zrobić, ale to nie był ten czas. To musiał być najodpowiedniejszy moment, który miał zamiar wywołać właśnie na ich wyjeździe. Chciałby, aby Yoongi doznał przełomu w odbieraniu takich rzeczy, żeby poczuł, że jest w teraz rękach osoby, która go kocha. Dlatego to odkładał, zaczynając z czasem wariować, ale opanowywał się w porę. Patrzenie na niego bez możliwości dotknięcia było niemożliwe, więc cieszył się, chociaż drobnym dotykiem między nimi. Szczególnie, że teraz mógł robić to otwarcie. Nie kończąca się przyjemność.
Mógł pogłaskać go po policzku, przeczesać mu włosy, spojrzeć głęboko w oczy i nachylić do tych lekko otwartych ust. Uwielbiał go całować, chociaż całowali się już nie raz, to zawsze robił to, jak za pierwszym razem. Teraz też nic się nie zmieniło. Złączył ich usta, zatracając się w swoim Yoongim. Nikt nie mógł mu go zabrać. Ciałem i duszą byli powiązani.
CZYTASZ
"Czym jest życie?" | Taegi
FanfictionTaehyung pewnego razu dostaje w prezencie hybrydę o imieniu Min Yoongi. BTS nie istnieje Przekleństwa Sceny +18 Bottom -Yoongi Top -Taehyung Hybryda ff