Pov.Deku
7:30
Szykowałem się do szkoły gdy usłyszałem głos mojej rodzicielki
- Izuku z blacie leży śniadanie dla ciebie-powiedziała szukając czegoś w torebce- widziałeś moje klucze? – rozejrzałem się dokoła i zobaczyłem zgubę, wziąłem kluczę w rękę i pobiegłem do mamy podając jej je
- były w kuchni- powiedziałem
- dzięki Izuku idę do procy pa- odparła i wyszła
-papa- wróciłem do kuchni i wziąłem moje śniadanie włożyłem je do żółtego plecaka schowałem telefon i klucze do kieszeni po czym wyszedłem z budynku. Droga do szkoły minęła spokojnie, do czasu. Zobaczyłem z daleka Kachana chciałem przejść obok niego obojętnie ale on zaczął mi dogryzać
- I co Deku jeszcze cię nie wywalili ze szkoły. Szkodabyło by tu milej bez ciebie nerdzie- starałem się iść dalej- no co!? Nawet nieodpowiesz!?- od razu ode chciało mi się iść do szkoły, do oczu napłynęły mi łzyi obróciłem się w przeciwnym kierunku do szkoły i pobiegłem w stronę mojegodomu. Blondyn pobiegł za mną ale chyba go zgubiłem. Wjechałem windą na 15wieżowca gdzie mieszkam z moja mamą ( powiedzmy ze deku mieszka w wieżowcu)odłożyłem plecak i usiadłem na łózko. Który to już dzień kachan mnie obraża, wsumie który rok. Czemu on mnie tak nienawidzi! Co ja mu zrobiłem zawszechciałem być miły i pomocny i wciąż taki chce być ale... czy to ma w ogóle sens rzeciemnie tylko krzywdzi. Moja mama ostatnio też coraz mniej się mną interesujeciągle chodzi do pracy. Niby liga i Uraraka są moimi przyjaciółmi ale nie umiemin zaufać nie wiem czemu, po prostu nie potrafię tak samo Todorki niby mu na mnie zależy ale rozmawiamy tylko w szkole. O Bakugo nawet nie wspomnę on mnie nie nawiedzi a ja... ja się w nim zakochałem jak ostatni debil. Łzy spływały strumieniami po moich policzkach spojrzałem na okno od balkonu, lekko chwiejnym krokiem podszedłem tam i otworzyłem je. Chwyciłem się barierki wspiąłem się lekko po niej i przeszedłem na drugą stronę. Już chciałem to skończyć w końcu być wolnym nie czuć bólu, smutku, miłości po prostu nie czuć nic, nagle poczułem nocne szarpniecie do tyłu cosa raczej ktoś wciągnął mnie zpowrotem na balkon. Spojrzałem na osobę która stoi za tym że leże teraz na balkonowych kafelkach, był to... Kachan!?
- Debilu co ty robisz!? chciałeś się zabić?!- powiedział i pomógł mi wstać
- tak.- odpowiedziałem cicho chłopak nic nie powiedział tylko przyciągną mnie do siebie i przytulił
- nie strasz mnie tak nigdy więcej- po chwili odkleiliśmy się od siebie i weszliśmy do pomieszczenia, usiadłem na kanapie a czerwono włosy stał nadepną po chwili poszedł do mojego pokoju z którego przyniósł koc i mnie nim okrył. Mimo że to nie jest jego mieszkanie wie dokładnie gdzie co się znajduje. Chłopak poszedł jeszcze do kuchni a parę minut później wrócił z kubkiem gorącej herbaty.
- Kachan nie trz- nie dał mi dokończyć
-Trzeba, a teraz pij- powiedział i usiadł naprzeciwko mnie, po chwili niezręcznej ciszy powiedział- dlaczego?- westchnąłem wiedziałem że to pytanie kiedyś nadejdzie odłożyłem kubek z napojem a moje oczy lekko się zaszkliły
-bo... nie mam dla kogo rzyć i po co rzyć moja mam ciągle teraz pracuje a ty mnie ciągle wyzywasz i mnie pewnie w sumie na pewno mnie nie nawiedzisz i-i – do moich oczu napłynęło więcej łez- i tobie mnie i wszystkim było by łatwiej gdybym znikną nie zawadzał bym ci już w-wię-więc l-lepiej b-by by-było gdybym umarł
~ to mój pierwszy fanfic więc jak coś mam poprawić to piszcie w komentarzach
CZYTASZ
Może jednak cię lubię ~ Bakudeku ~
FanfictionBaku co powstrzymuję midoryję przed samobójstwem, sytuacja zbliża ich i postanawiają odnowić przyjaźni ale po woli się w sobie zakochują. W odnowieniu relacji przeszkadza im dwóch uczniów UA...