XIX

310 20 0
                                    

Nastał dzień powrotu Johna. Nie spałem całą noc. Przez ten tydzień kontaktowali się ze mną jeszcze Greg i Microsoft. Nie chciałem ich wysłuchiwać. Coś tam gadali o tym, że musimy się spotkać i wogule, ale nie zgadzałem się. Starałem się cieszyć mieszkaniem z chłopakiem, wychodzeniem z nim na dwór i pokazaniem światu, że mam kogoś.
Coś nieprawdopodobnego! Znany nam dobrze łamacz londynskich serc w związku? Były detektyw przyłapany na namiętnych pocalunkach z mężczyzna i trzymaniem go za ręki. Zdjęcia wykonano przed domem jego chłopaka. Mieszkają razem. Młody z Holmesow nie ma już innych gości. Czyżby znalazł miłość swojego życia.
- Za każdym razem dają coraz gorszy wpis. - powiedziałem rzucając gazetę na stół.
- Haha. Przynajmniej nie wpisali twojego numeru z napisem KOCHANEK NA GODZINY.
- Moze i racja. - Miałem zmarnowany głos. Nie spalem całą noc myśląc tylko o Johnie
- Chyba się tym nie przejmujesz? - powiedzial Jake siadając mi na kolanach.
- Oczywiscie, że nie. - położyłem dłonie na jego biodrach. - Teraz wiedz, że jestea mój. - uśmiechnąłem się podnosząc brwi.
- Strasznie targales się w nocy. Nie mogłeś spać? - spytał kładąc dłonie na moich ramionach.
- Przeze mnie nie mogłeś się wyspać? Przepraszam.
- Nie przepraszaj. - objął moja twarz. - Powiedz co się stało?
- Nic. Tylko jakoś nie byłem zmęczony. Czasem tak mam. Nie będzie Ci to przeszkadzać?
- Oczywiscie, że nie. - pocalowal mnie. - To dobrze. - posłałem mu lekkiego całusa.
- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie. - trochę się spiął.
- Jakie? - naprawdę byłem zaciekawiony.
- Kiedy poznam twoich przyjaciół i brata? - zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Przecież wiesz, że jestem z nimi poklucony.
- Slyszalem jak z nimi rozmawiasz. Wybacz. Nie chciałem podsłuchiwać, ale rozmawiasz dość głośnk.
- To prawda, że z nimi gadałem, ale nie było to za miłe. Poza tym wątpię by chcieli mnie zobaczyć. - unikalem jego wzroku.
- To twoji najbliżsi. Na pewno chcą. - moja twarz przesunąl tak, aby nasze oczy się spotkały. - Proszę. Zrób to dla mnie. - mówił to swoim słodkim głosem.
- Jake. - powiedziałem wrogo. Zrobił niezadowolona mine. Już chcial ze mnie zejść, ale go przytrzymałem. - Zgoda pod warunkiem, że bede mógł pić. Na trzeźwo tego nie przeżyje. - spojrzał na mnie z bananem na twarzy.
- Zgoda. - przytuli się dom nie. Także go objalem. Wkopalem się w nieźle gówno, ale nie miałem wyboru.
Zadzwoniłem do wszystkim - Molly, Grega i Microfta. Zdziwił ich mój telefon, ale się zgodzili. Umowilismy się na ogrodzie u mojego brata. Tam było dużo miejsca i duży zapas alkoholu.
- Co mam ubrać? - spytał Jake stojąc przy szafie - Koszula czy sweter? - był podekscytowany.
- Obojetnie. W tym i wtym wyglądasz dobrze. - powiedziałem zapinając guzik garnituru.
- Koszula. To będzie eleganckie. - zaśmiałem się. - No co?
- Za bardzo się stresujesz. Spokojnie.
- Jak mam być spokojny. Spotkam twoich bliskich.
- Będzie dobrze. - podeszłem do niego z mucha w ręku. - Nałóż koszule. - szybko wykonal polecenie. - Z tym... - wskazałem na rzecz w mojej dłoni -... Bedziesz wyglądał cudownie. - nałożyłem mu muche namiętnie całując.
- Dziękuję Sherlock. - uśmiechnął się.
- Idziemy? - podalem mu dłoń.
- Oczywiscie. - złapał mnie za nią. Wyszliśmy z mieszkania wprost do taksowki. Udawałem pewnego siebie, ale w głębi byłem przerażony. Pocieszałem się tym, że to tylko parę godzin. Nie miałem pojęcia co może się tam stać.

Johnlock Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz