Od imprezki w ogródku Microfta minęły 3 dni. Przez ten czas stał się nie ufny. Powiedziałem mu, że uderzyłem go, bo gadał bzdury. Wtedy spytał się mnie czemu wogule wyjechal. Milczałem. Wtedy się poklucilismy. Zaczął gadać o tym, że wie jak mi na nim zależy i, że to był powód jego wyjazdu. Tak domyslil się co czuje do Johna. Zrozumiał w barze, ale miał nadzieję, że o nim zapomniałem. Wkońcu przyznałem mu się, że to prawda, ale powiedziałem też, że to przeszłość i to, że chce tylko jego. Niby mi wybaczyła, ale widzę i czuję, że nie jest zadowolony.
- Spytasz się Johna kiedy przyjdzie Rose? Obiecał mi coś. - powiedziałem do telefonu trzymając go przy uchu i opierajac się o blat w kuchni.
- Nie możesz zrobić tego sam? - spytał jak zawsze niezadowolony Microsoft.
- Nie. Zrobisz to czy nie? - Miałem zmarnowany głos choć starałem się to ukryć.
- Pod warunkiem, że się później spotkamy. - do kuchni wszedł Jake. Było koło 9, a z pracy wrócił rano, bo miał nocna zmiane. Zmęczony przyglądał mi się.
- Zgoda. - odpowiedzialem kierując się w stronę chłopaka. - Napisz jeśli się dowiesz.
- Dobrze. - rozłączył się.
- Idź dalej spać. - telefon schowałem do szlafroka - Na pewno się nie wyspałeś. - powiedziałem obejmując go w biodrach.
- Nie było cie. Chciałem zobaczyć gdzie jestes. - miał nie za mily głos. Udawałem, że tego nie zauważam.
- Musiałem zadzwonić do braciszka. - poslalem mu niewinnego całusa. - Nie chciałem cie obudzić. - uśmiechnąłem się jedna ręka poprawiając mu włosy.
- O czym?
- Ma się dowiedzieć kiedy przyjdzie Rose. Później chce jeszcze o czymś pogadać.
- Przecież on nie jest jej ojcem. Zadzwoń do Johna. - pozbył się mojej reki z włosów.
- Myślisz, że po tym jak go uderzyłem będzie chętny do rozmowy!?- powiedziałem lekko oburzony.
- Nie wiem. Już nic nie wiem! - odsulunal się ode mnie. - A o czym chce pogadać twój brat?!
- Nie wiem. Powiedział tylko, że chce się spotkać. - dłon agresywnie położyłem na blacie.
- Jasne. - wyszedł z kuchni kierując się do sypialni. Poszedłem na nim. Gdy się położył z szafki z moją bielizna wyjalem pudełko. Po wyjęciu go położyłem się obok mężczyzny obejmując go i pokazując pudełko.
- Wszystkiego najlepszego Jake. - pocalowalem go w plecy.
- Co to? - powiedział obojetnie, ale wiedziałem, że chce naprawdę znać odpowiedź.
- Zobacz. - wziął ode mnie prezent. Odsunal powoli moje ręce, aby móc usiąść. Zrobiłem to co on patrząc na niego. Delikatnie otworzył pudełko i spojrzał na prezent.
- Myślisz, że możesz mnie kupić? - spytał powoli wyjmując znajdujący się w środku prezent.
- Myślę, że choć trochę moge cie uszczęśliwić. - uśmiechnąłem się lekko.
- Skad widziałeś, że potrzebuję nowy? - w dłoniach trzymał aparat fotograficzny. Jake lubial robić zdjęcia. Naprawdę byly nieźle.
- Nie raz widziałem jak z nerwów uderzasz w stary. Podoba Ci się?
- Oczywiście, że tak, ale Sherlock... - posmutnialem -... On jest za drogi.
- Dla mojego chłopaka okradł bym bank. To jest drobnostka. - jedna dłoń położyłem na jego ramieniu. Uśmiechnal się szczerze.
- W takim razie pozuj. - jednym przyciskiem właczyl sprzęt.
- Żartujesz? Nie! Widzisz jak wyglądam? - chciałem schować się pod kołdra. Miałem na sobie tylko szlafrok.
- Mam urodziny. - uśmiechnął się wystawiając zęby.
- Ciesz się. - powiedziałem odrzucając przykrycie. - Jak? Nigdy tego nie robiłem? - naprawdę nie wiedziałem jak się ułożyć. Chłopak się tylko ze mnie smial. - No co? - nachylił się do mnie by złączyć nasze usta. Pocalowal mnie namiętnie.
- Bez sztuczności. Z uśmiechem. Możesz nawet sie położyć. - nie pewnie położyłem się kładąc jedna rękę pod głowę, a druga na łóżku. Zrobiłem szczery uśmiech. Jake zaczął cykać mi fotki. Po chwili zmieniłem pozycje na siad po turecku. Nawet nie wiem kiedy na nim usiadłem i zacząłem go calowac. Wtedy też zrobił parę zdjęć. Potem odłożył sprzęt na ziemię i zdjął ze mnie szlafrok. - Dziękuję Sherlock. - powiedzial uśmiechając się od ucha do ucha.
- Proszę bardzo. - powiedziałem całując go po brzuchu. Miał na sobie tylko bokserki.
- Mam jeszcze jedną prozbe. - spojrzalem mu w oczy. - Czy ten jeden raz ja mogę mieć kontrolę? - trochę mnie tym zdziwil. Nigdy nie byłem uległy. Jake'owi to nie przeszkadzało. Trochę się bałem, ale wykonalem prozbe. Zeszlem z niego i położyłem się obok.
- Jestem twój. - powiedziałem poważnie. Pozbył się bokserek i od razu na mnie wylądował.
- Dziękuję. - powiedzial zaczynając całować mnie po torsie. To była Euforia. Nigdy będąc z nim nie czułem czegos mocnego, ale bylo coś, a nie jak u reszty. Teraz się rozpływałem. Jęk za jękiem. Nie mogłem się nim oprzeć. - Jest dobrze? - spytał.
- Idealnie. - odpowiedzialem przez oddech. Po seksie chcieliśmy odłączać. Wtulilem się w mężczyznę. Wtedy coś zrozumiałem. Wolałem jak ktoś miał nade mną kontrolę. Tak samo było z Johnem. Uległem mu. Powtórzyłbym to bez wahania. Przerażał mnie ten fakt. Jednak nie mogłem się tym przejmować tamtego dnia. Nie wtedy.
CZYTASZ
Johnlock
Short StorySocjopatyczny detektyw i jego najlepszy przyjaciel doktor Watson. Przeżyli razem wiele, ale czy to oznacza, że przeżyją wszystko? Opowieść Johna i Sherlocka po 4 sezonie.