Dodatek Nr. 1- Czyli Jak Powstał Zabójczy Duet

883 63 137
                                    

W sumie stwierdziłam, że może będą pojawiać się tu Oneshoty związane z tym uniwersum. Oczywiście jeśli macie jakieś propozycje, to chętnie je wysłucham!

Małe ostrzeżenie: Oneshoty dzieją się na przestrzeni różnych lat, więc zachowania postaci mogą ulec zmianie.
****

Kaeya przeklinał cały dzisiejszy dzień. Żałował, że w ogóle wyszedł z cieplutkiego i milutkiego łóżka. Westchnął i uśmiechnął się z nostalgią na myśl, o swojej jedynej, prawdziwej miłości. Znaczy teraz jedynej, bo z samego rana jego długoletnia dziewczyna rzuciła go. Zwiesił smętnie głowę.

Podsumowując: w pracy dali mu niesamowity wycisk(w końcu trzeba wykorzystywać świeżaka), musiał rozstać się z łóżkiem (i dziewczyną), a ma dodatek Klee wyprosiła go, by poszedł z nią na bal przebierańców, a jako, że było halloween, to każdy musiał być przebrany.

Na szczęście okazało się, że Lisa była na miejscu. Miała się zaopiekować  córką starej znajomej, więc po długich i poniżający błaganiach z jego strony, zdecydowała się zająć dziewczynką. Jednak przez jej skłonności do wszelkiego rodzaju wybuchów, musiał być stale na miejscu, by w razie potrzeby przejąć nad nią opiekę.

Tak więc krążył po Mondstadt w przebraniu Wiedźmina jak ostani kretyn. Westchnął ciężko, po czym do głowy przyszedł mu genialny pomysł. Na jego zmęczona twarz, wpłynął diabelski uśmieszek. Potarł dłonie w złowieszczym geście i tanecznymi krokiem ruszył w stronę Winiarni Diluca. Stale ignorował zdziwione i rozbawione spojrzenia ludzi.

" W głębi siebie na pewno mi zazdroszczą." - pomyślał i uśmiechnął się pewnie. "Każdy chciałby wyglądać w czymś tak głupim, tak dobrze."

W końcu lekko zdyszanych stał pod Winiarnią. Poprawił sztuczny miecz, który zwisał u jego pasa i odchrząknął, by oczyścić gardło. Wyjął telefon, sprawdził, czy Lisa nie napisała żadnej wiadomości na temat Klee i uśmiechnął się zadowolony.

Otworzył ciężkie drzwi do lokalu i zmarszczył ciemne brwi, gdy usłyszał dźwięki dobiegającej muzyki. Spojrzał zaskoczony w głąb pomieszczenia i wytrzeszczył oczy, gdy na malutkiej scenie zauważył postać z gitarą, niestety stała za daleko, by mógł dojrzeć szczegóły.

- Last Christmas I gave you my heart
But the very next day you gave it away. - nucił wesoły, miękki głos. Kaeya zmarszczył brwi i rozejrzał się zaskoczony.

Diluc wyglądał jakby miał ochotę wszystkim rzucić. Spojrzał z rezygnacją na scenę i z głośnym stuknięciem odstawił polerowanych kieliszek na blat. Jego czerwone włosy zakołysały się, gdy pokręcił z zrezygnowaniem głową. Kaeya podszedł do niego powoli.

- Czy ona wie, że to halloween, a nie święta? - spytał zaskoczony brunet. Usiadł wygodnie na krześle i zamówił ulubionego drinka.

- A czy ty wiesz, że to chłopak? - spytał z kpiną. Zdziwiony Kaeya zamrugał oczami.

- Serio? - gdy Diluc przytaknął, pokiwał ze smutkiem głowa. - A szkoda, chciałem cię z nią- urwał i poprawił się. - znaczy z nim zapoznać.

Gdyby wzrok mógł zabijać, Kaeya byłby martwy już ze sto razy.

- Nikogo nie szukam, za to ty mógłbyś się rozejrzeć za jakimś mózgiem. - powiedział i spojrzał znacząco na jego strój.

- Podoba ci się? To ostani krzyk mody. - zachichotał, a czerwonowłosy spojrzał błagalnie w sufit. - Swoją drogą... - tu spojrzał na dobrze bawiących się klientów. - Widzę, że dobrze się bawią.

- Mhm. Tylko dlatego mu nie kazałem mu zejść z sceny. - mruknął, a ludzie zaczęli śpiewać wesoło wraz z muzykiem. Niektórzy z nich, również byli przebrani za fantazyjne postacie.

Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz