Złoto Kontra Złoto

1.1K 92 371
                                    

Dzisiejszego dnia wyjątkowo zaczynałam później pracę. Zostały ostanie, drobne przygotowania, a później miałam pomóc w kelnerowaniu podczas bankietu.

Po chwili bezczynnego leżenia w łóżku i rozmyślaniu nad jakimkolwiek sensem istnienia, podniosłam się leniwie i westchnęłam. Przygotowałam sobie zupkę chińską, a w międzyczasie nakarmiłam Paimon. Po jakże sycącym posiłku spakowałam czarne elegancie spodnie i białą koszulę do plecaka. Po chwil myślenia dodałam też wodę i przygotowane na szybko kanapki. Ubrałam ulubioną bluzę i spodnie, po czym narzuciłam na siebie płaszcz, szal i czapkę. Wyszłam z pokoju i zakluczyłam drzwi.

Po dotarciu do Winiarni powitałam nielicznych pracowników i zajęłam się ostatecznymi poprawkami w sali. Poukładałam sztućce, szklanki i talerze, a następnie wyłożyłam napoje. Omiotłam wzrokiem salę, by upewnić się czy aby na pewno wszytko jest dopięte na ostani guzik. Poprawiłam kilka kokard przy krzesłach, po czym poszłam pomóc Xiangling w kuchni.

- Och, Lumine! Cieszę się, że cię widzę. Weź fartuch i szybko zaczynajmy. - powiedziała wesoło. Krzątała się po kuchni niemal w zawrotnym tempie.

- Tak jest!- wykonałam szybko jej polecenie. Związałam jeszcze włosy i stanęłam przed nią w pełnej gotowości. - Co mam robić?

- Zrób czekoladową polewę do ciasta, później opróżnij zmywarkę i przygotuj kilka sałatek. Tu masz przepisy. - wytłumaczyła i pokazała mi palcem na stół, gdzie leżało kilka papierów.

Zabrałam się do pracy. Rozpuściłam trochę czekolady w rondelku, dodałam kakao, mleko, masło i odrobinę cukru, po czym całość zagotowałam. Gdy masa trochę ostygła, polałam nią ciasto tworząc przy okazji fantazyjne wzory. Spojrzałam na nie z zadowoleniem i ruszyłam do dalszej pracy.

***
Skończyłyśmy pracę po jakiś dwóch godzinach. Spojrzałam na zadowoloną z siebie Xiangling i uśmiechnęłam się lekko.

- Wyszło nam to, nie? - spytałam i popatrzyłam na jej rozpromieniona twarz. W tamtym momencie przypominała mi trochę słońce. Posłała mi szczęśliwy uśmiech, a jej oczy błysnęły.

- Zdecydowanie. - powiedziała i popatrzyła na potrawy, które wyglądały naprawdę zachwycająco. Pozostało nam jedynie włożyć niektóre dania do lodówki. Zauważyłam, że jej mina stężała odrobinę, gdy skierowała swoje spojrzenie na zegar. Poszłam za jej przykładem i poczułam, że mój uśmiech bladnie. - Lumine, lepiej leć się przebrać.

Potaknęłam i pobiegłam do łazienki, by się przebrać. Złapałam sa torbę w biegu i po chwili byłam już w łazience dla pracowników. W pomieszczeniu z zdziwieniem zauważyłam Amber. Szatynka pomachała mi wesoło i się przywitała.

- Przyszłam ci dzisiaj pomóc. - oznajmiła i poprawiła ukochaną, czerwoną kokardę. Uśmiechnęła się szeroko, a ja poczułam, że mimowolnie odwzajemniam gest. Z Amber właśnie tak było, zawsze swoją osobą potrafiła rozweselić każdego człowieka. Chyba, że jest on Diluciem. Wtedy sprawa wygląda inaczej.

- Cieszę się. - powiedziałam szczerze, a ta przytuliła mnie mocno. Gdy odsunęła się, weszłam do kabiny i przebrałam się w przygotowane rano ubrania. Wygładziłam koszulę i włożyłam ją spodni. Po chwili wyszłam z kabiny i rozczesałam zwirzchnione włosy. Przygładziłam je delikatnie i zauważyłam w lustrze, ze Amber uśmiecha się delikatnie. Podeszła bliżej i spojrzała na moje jasne kosmyki z zachwytem.

- Ale ci szybko rosną! - pisnęła. Gdy przyjechałam do Mondstad byłam obcięta na krótko, jedynie dwa przednie pasma były dłuższe. Teraz włosy sięgały mi do ramion. Zaśmiałam się cicho z jej zachwyconej miny. - Dobra, lepiej już chodźmy. Zaraz się zacznie!- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę. Niemal wywróciłam się przez siłę z jaką mnie szarpnęła, posłałam jej złe spojrzenie, a ta pokazała mi język.

Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz