Sanki

844 83 265
                                    

Hehe.
***

- Patrz tylko na mnie.- mruknął cicho.
Przełknęłam głośno ślinę i kiwnęłam delikatnie głową. Na policzkach po raz kolejny wykwitł rumieniec. Puścił moją twarz, a ja słuchając jego rady, wypatrywałam się w jego szkarłatne, błyszczące oczy. Zaczęliśmy się kołysać w rytm melodii. Diluc uśmiechnął się delikatnie, obrócił mną w tańcu i z powrotem przyciągnął do siebie. - Dobrze ci idzie.

- Dziękuję. - wymamrotałam i spuściłam odrobinę spojrzenie.
Czułam się dziwnie, nie potrafiłam utrzymać z nim ciągłego kontaktu wzrokowego. Zacisnęłam wargi, a następnie przez głupią chwilę nieuwagi, potknęłam się. Gdy już myślałam, że pożegnam się z przednimi zębami, Diluc objął mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie, tak że odzyskałam równowagę. Odchrząknęłam i posłałam mu nerwowe spojrzenie.

- Mówiłem ci, żebyś patrzyła na mnie. - powiedział cicho i odsunął zbłąkany kosmyk z mojej twarzy. Wydawało mi się, że w tamtym momencie byłam tak samo czerwona jak jego włosy.

- Przepraszam. - wymamrotałam. Diluc nie odpowiedział. Na jego twarzy pojawił się drobny krzywy uśmiech.

Czerwonowłosy dodał kilka kroków do naszego tańca, ale gdy chciałam zacząć panikować i patrzeć pod nogi, chrząknął delikatnie, przez co spojrzałam z powrotem na niego. Posłałam mu niezręczny uśmiech.

Po jakimś czasie zaczęłam łapać układ. Diluc obrócił mną w tańcu dwa razy, po czym złapał w pasie i przechylił do tyłu. W tle rozbrzmiały ostanie dźwięki piosenki. Byliśmy blisko siebie, tak że nasze drżące oddechy wymieszały się. Odchrząknęłam delikatnie, a chłopak jakby otrząsnął się z letargu. Przechylił mnie z powrotem do pionu, po czym puścił. Odsunął się na bezpieczną odległość i mogę przysiąc, że jego policzki delikatnie się zarumieniły.

-Dziękuję pani za taniec. - powiedział i ukłonił się przede mną elegancko. Ja zaś dygnęłam przed nim tak jak mi pokazał, co skwitował delikatnym uśmiechem.

- Cała przyjemność po mojej stronie. - zachichotałam. Diluc spojrzał na mnie z dziwną miną. Gdy przestałam się śmiać zrobiło się trochę niezręcznie. Podrapałam się po karku, po czym wpadłam na świetny pomysł. - Idź się ciepło ubrać. - zażądałam stanowczo. Czerwonowłosy spojrzał na mnie z zdziwieniem. Zmarszczył brwi i posłał mi pytające spojrzenie. - Po prostu to zrób.

Westchnął przeciągle. Udaliśmy się razem w kierunku drzwi, przy których mignęła mi czarna smuga. Spojrzałam na chłopaka z zaskoczeniem, ale on najwidoczniej nie zauważył niczego dziwnego. Wzruszyłam ramionami. Najwidoczniej coś mi się przewidziało.

Diluc włożył na siebie ciepły, czarny płaszcz, który zapiął po samą szyję. Na ręce nałożył swoje ulubione dwukolorowe rękawiczki. Spojrzałam na niego sceptycznie.

- Nie masz żadnej czapki? - spytałam. - Niedawno byłeś chory. - wymamrotałam, a chłopak westchnął przeciągle. Przewrócił oczami i ubrał jakieś ciepłe nakrycie głowy. Spojrzałam na niego z zadowoleniem. Diluc podał mi moją kurtkę, a gdy ją zapięłam, spojrzał na mnie oczekująco.

Wyszliśmy z budynku, a ja czym prędzej ruszyłam w kierunku sanek. Złapałam za sznurek i spojrzałam na niego a radością. Diluc skakał wzrokiem raz na mnie, a raz na przedmiot. W końcu pokręcił przecząco głową.

- Proszę. - spojrzałam na niego błagalnie. Czerwonowłosy westchnął cierpiętniczo.

- Tylko na chwilę. - ostrzegł mnie. Pokiwałam zadowolona głową i wspólnie ruszyliśmy w kierunku najbliższej górki.

Już po chwili staliśmy na szczycie pagórka. Wszystko wygadało niemal magicznie. Winiarnia przykryta była grubą, warstwą śniegu, który błyszczał w świetle słońca. W oddali było widać rzekę, teraz pokrytą cienkim lodem. Gdzies w tle, za delikatną mgłą widać było miasteczko. Westchnęłam, oczarowana tym widokiem.

Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz