Z góry mówię, że wszystko się wyjaśni w kolejnym rozdziale! Dzisiaj trochę z innej perspektywy, mam nadzieję, że Wam to nie będzie przeszkadzać. Miłego czytania!
***
Diluc całował Donnę.
Wpatrywałam się w nich tępym spojrzenie, a wszystkie bodźce jakie do mnie docierały, były przytłumione. Donna złapała chłopaka za poły płaszcza i przyciągnęła go bliżej siebie.
Sok wyleciał mi z rąk i cichym łoskotem upadł na śnieg. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam z powrotem w kierunku miasteczka.
W głowie mi szumiało prawie tak, jak po najlepszym winie, a wzrok delikatnie się zamazał. Czułam jakąś dziwną pustkę wypełniającą moje serce. Czemu mi nie powiedział, że z nią jest? Westchnęłam ciężko, widziałam, że nie jest między nami najlepiej, ale mimo wszystko myślałam, że się przyjaźnimy.
Jednak jedna rzecz nie dawała mi spokoju: dlaczego to aż tak bolało? Powinnam się cieszyć jego szczęściem, ale nie potrafiłam. Włożyłam dłoń w kieszeń, a następnie wyjęłam zdjęcie brata. Spojrzałam na nie z bólem i odruchowo przejechałam po fotografii palcem. Uśmiechnęłam się z smutkiem i westchnęłam.
- Ile bym dała żebyś był tu teraz ze mną. - wychrypiałam. Miałam ochotę się rozpłakać, ale udawało mi się ignorowac pieczenie pod powiekami.
- Cześć Lumine! Co tutaj robisz? - spytał zaskoczony Kaeya. Przystanął przy mnie i spojrzał na mnie badawczo. Venti wyjrzał zza jego ramienia i przywitał się miło. Uśmiechnęłam się do nich sztucznie. Venti posłał mi dziwne spojrzenie.
- Och, hm... Byłam na spacerze.
- A nie wracasz może od Diluca? - zachichotał Kaeya, a moja marna próba uśmiechu zszedła mi z twarzy. Wpatrywałam się w nich tępo, a oni spojrzeli po sobje zaskoczeni.
- Wszytko w porządku? - spytał niepewnie Venti drapiąc się nerwowo po karku.
- W jak najlepszym. - powiedziałam wesoło. - Wybaczcie, spieszę się. - mruknęłam i ich wyminęłam. Czułam jak odprowadzają mnie spojrzeniami. Gdy zniknęłam im z oczu, westchnęłam, a pozorna radości spełzła mi z twarzy.
Miałam dość tych bezsensownych uczuć i właśnie dlatego w tamtym momencie podjęłam decyzję.
Musiałam wyjechać z Mondstadt.
***
- Co ty zrobiłeś Lumine? - spytał Kaeya wchodząc do pomieszczenia. Zmarszczył brwi i spojrzał na czerwonowłosego z drobną irytacją.
- O co ci chodzi? - spytał zdziwiony. Podniósł swój wzrok znad stołu i posłał mu długie, pytające spojrzenie.
- Jak o co mi chodzi? Coś ty jej powiedział?
- Nie widziałem się z nią. - burknął pod nosem. Wyprostował się, założył ręce na piersi i spojrzał wyzywająco na drugiego chłopaka.
- Uważaj, bo ci uwierzę. - prychnął.
- Mówię serio, nie widziałem się z nią.
- W takim razie, dlaczego gdy spotkaliśmy ją niedaleko Winiarni wyglądała tak smutno?
- To nie moja sprawa. - burknął pod nosem. Kaeya wziął głęboki, uspokajający wdech.
- Diluc, ty jesteś takim kretynem, czy tylko udajesz?
Czerwonowłosy westchnął, a następnie podrapał się po brodzie. Chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu dźwięk telefonu bruneta. Kaeya posłał mu ostanie złe spojrzenie, po czym odebrał połączenie. Na jego twarzy odmalowało się zdziwienie, smutek, a na końcu zrozumienie. Westchnął ciężko.
CZYTASZ
Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact)
FanfictionModern Au! Diluc od zawsze nie lubi świąt, a Lumine je kocha. Lub gdzie Lumine pomaga Dilucowi w Święta. Można czytać bez znajomości fabuły gry.