Z góry przepraszam za ten rozdział, ale słuchałam bubblegum od Mariny i Toxic podczas pisania sceny go i tak wyszło XDD. W sumie myślę, że zostały góra dwa rozdziały(,a może nawet jeden do końca) , później będę robić wyścig z czasem, żeby kolejne opowiadanie napisać do świąt. Ostateczny rozdział prawdopodobnie pojawi się 24 grudnia
***
- Możemy porozmawiać?Zamarłam. Otworzyłam z zaskoczenia usta i przyglądałam mu się w niemym zdziwieniu. Nad moim ramieniem pojawił się zaciekawiony Zhongli, a gdy ujrzał gościa, spiął się delikatnie. Zacisnęłam usta ze stresu, gdy poczułam narastające napięcie. Brunet uśmiechnął się krzywo, po czym położył dłonie na moich ramionach. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem, a ten mrugnął do mnie porozumiewawczo. Diluc wpatrywał się w nas z swoim typowym pustym, znudzonym spojrzeniem.
- Będę się już zbierał. - powiedział Zhongli przerywając otaczającą nas ciszę. Skinęłam sztywno głową, a chłopak uśmiechnął się ciepło. Przytulił mnie na pożegnanie, posłał czerwonowłosemu ostrzegawcze spojrzenie i wyszedł. Zostałam sama z Diluciem. Odchrząknęłam nerwowo i zaczęłam bawić się palcami. W końcu przepuściłam go w drzwiach i już po chwili byliśmy w moim pokoju. Usiadłam sztywno na łóżku, a chłopak stał w miejscu jakby nie wiedział co ze sobą zrobić.
Zaczęłam się bawić się szalikiem od Zhongli, który najwidoczniej zapomniał go zabrać.
- Po co przyszedłeś? - mruknęłam pod nosem.
- Chciałem porozmawiać.
- To już zdążyłam zauważyć.
Diluc westchnął ciężko.
- Dziękuję, że zaopiekowałaś się Klee. - wydusił z siebie i podrapał się po karku. Wzrok miał wbity w podłogę.
- Mhm, żaden problem. Jest przeurocza. - uśmiechnęłam się delikatnie w momencie, gdy wspomniał o mojej nowej koleżance. Diluc spojrzał na mnie, a gdy zauważył szalik mojejgo przyjaciela, zmarszczył brwi w dziwnym grymasie. Jego szkarłatne oczy błysnęły i przez chwile wpatrywałał się we mnie tępo. Następnie otrząsnął się, a na jego twarz wpłynął spokój. Wyjął zza pleców papierową torbę i wręczył mi. - Co to?
- Zobacz. - mruknął. Otworzyłam torbę, w której leżał mój szalik. Wyjęłam go, a pod nim znalazłam moje ulubione słodycze i zupki chińskie. Spojrzałam na niego zaskoczona, a chłopak odwrócił wzrok. - Ja, uhm. Dziękuję. Ale za co to?
- Za zajęcie się Klee. - wytłumaczył spokojnie. - Chciałem kupić coś innego, ale Donna stwierdziła, że jeśli to tylko dla ciebie, to może być. - wzruszył ramionami, a mnie wprost zatkało. Nie chodziło mi już o prezent, bo akurat na nic nie liczyłam, ale o fakt w jaki sposób się o mnie wyraził. Brzmiało tak, jakby się zgadzał z dziewczyną. Coś ścianęło mnie w gardle.
- Tylko dla mnie? - powtórzyłam za nim spokojnie. Diluc spojrzał na mnie zaskoczony.
- Ehm, no tak? - prychnęłam. Na twarzy czerwonowłosego pojawiło się zrozumienie, a później również zakłopotanie. - Znaczy nie miałem niczego złego na myśli. - zaczął się tłumaczyć.
- Możesz już sobie pójść? - spytałam nagle, a on zastygł z dziwnym grymasem wymalowanym na twarzy. Westchnął.
- Wiesz, że nie o to mi chodziło. - powiedział i ścisnął dłonią nasadę nosa. Atmosfera znowu zaczęła gęstnieć.
- Skąd mam wiedzieć co ci siedzi w głowie? - syknęłam.
- Lumine... - jęknął cierpiętniczo. - Przestań. - zmarszczyłam brwi ze złością. Podniosłam się gwałtownie z łóżka i podeszłam jego kierunku. Dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową.
CZYTASZ
Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact)
FanfictionModern Au! Diluc od zawsze nie lubi świąt, a Lumine je kocha. Lub gdzie Lumine pomaga Dilucowi w Święta. Można czytać bez znajomości fabuły gry.