Braciszek

1K 88 120
                                    

- Co tu robisz? - spytał z irytacją.

- Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz.

Zapadła cisza. Kaeya jak zawsze niczym nie skrępowany usiadł w drugim fotelu. Diluc zmierzył go złym spojrzeniem, a ten posłał mu w odpowiedzi szeroki uśmiech. Brunet założył ręce na ramiona i przyjrzał się czerwonowłosemu.

- Nie wyglądasz za dobrze. - stwierdził w końcu. - Jesteś pewny, że się pogodziliście? Może Lumine cię chce otruc?

Parsknęłam śmiechem.

- Ta robota w policji chyba kompletnie mózg ci wyżera. - Kaeya zaśmiał się i założył nogę na nogę.

- Obraza funkcjonariusza policji! - zawołał oskarżycielsko i wskazał na mnie palcem. - To może być rok więzienia!

W odpowiedzi pokazałam mu język i poszłam po kolejny kubek. Gdy wychodziłam, usłyszałam za sobą szepty. W kuchni zostałam trochę dłużej, chciałam im dać trochę prywatności, jednak po pięciu minutach zaczęło mi się nudzić. Złapałam za naczynie, po które przyszłam i wróciłam do pokoju.

Diluc siedział nabuzowany z założonymi rękami na łóżku i posłał brunetowi piorunujące spojrzenie, a ten siedział nadzwyczaj spokojnie, jakby zadowolony z siebie. Wzruszyłam ramionami i nalałam do kubka herbaty, po czym podałam go Kaeya.

- Dziękuję, Lumine. - powiedział z uśmiechem i wziął łyka naparu. Jego oczy błysnęły z zadowoleniem. - Pierwszy raz piję taką dobrą herbatę.

- Cieszę się, że ci smakuje. - zaśmiałam się cicho.

- Chyba też się zastanowię czy się nie pochoruje. - zachichotał i spojrzał na mnie uśmieszkiem. Diluc prychnął.

- Aktualnie to u mnie pracuje. - stwierdził i strzyknął palcami. Rozwirzchnione włosy wpadały mu na oczy, więc odgarnął je niedbale dłonią.

- Pracuję? - spytałam i uniosłam brwi. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na niego z niezrozumieniem. Posłałam ukradkowe spojrzenie brunetowi, który wyglądał jakby się dobrze bawił.

- A nie? - przerzucił swój wzrok z Kaeya na mnie. Założył ręce na piersi i przekrzywił delikatnie głowę.

- Uhm, no nie...- wymamrotałam i poczułam delikatny uścisk w żołądku. Poczerwieniałam delikatnie na wspomnienie wydarzeń z bankietu. Odwróciłam wzrok.

- To w takim razie co tu robisz? - spytał. Zmrużył delikatnie oczy i chrząknął cicho.

- Uhm, pomagam koledze? - zmarszczył brwi. - Nie pracuję już u ciebie, nie pamiętasz bankietu? - zadałam pytanie, po czym po raz kolejny poczułam ciepło malujące moje policzki na kolor czerwony. - Po prostu chciałam ci pomóc.

Kaeya zaśmiał się cicho. Oboje spojrzeliśmy na niego z irytacją.

- Sorry, uroczy jesteście. Kontynuujcie. - powiedział, machnął ręka i rozsiadł się wygodniej. Wlepił w nas spojrzenie swoich bystrych, niebieskich oczu. Diluc syknął cicho i przewrócił oczami. - Dobra, widzę, że chyba nie jestem tu na razie mile widziany. Zajmij się dobrze moim braciszkiem, dobrze Lumine? - powiedział, po czym poklepał mnie przyjaźnie po plecach i wyszedł z pokoju.

- Braciszkiem? - wymamrotałam. Kaeya użył te słowo już drugi raz, więc to nie jest żaden przypadek. Diluc zaczął wpatrywać się w podłogę. - Wszytko w porządku?

Czerwonowłosy westchnął ciężko, przetarł dłońmi oczy.

- Kaeya to mój brat. - wytłumaczył cicho. - Przybrany, ale brat.

Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz