Dekorowanie Ciąg Dalszy

998 101 85
                                    

Dziękuję bardzo _Misano_ za wykonanie ślicznej okładki!

***
Sprzątałam właśnie korytarz, gdy dopadła do mnie Karen. Otarłam czoło i odgarnęłam blond włosy z twarzy.

- Lumine proszę pomóż mi! - zawoła z paniką w głosie. Wyprostowałam się i oparłam o drążek. Miała przerażoną minę, a jej rozwirzchnione włosy wpadały jej na oczy.

- Co się stało? - zapytałam z lekką ciekawością. Wlepiłam w nią spojrzenie, a ta przygarbiła się lekko.

- Nie wyrobię się ze sprzątaniem kilku pokoi. - wyjaśniła z skruchą i wbiła wzrok w ciemną podłogę. - A zaraz przyjedzie po mnie mąż, pan Diluc dodał mi trochę pracy i teraz nie zdążę.

- I mam teraz je posprzątać, tak? - och matko.

- Jakbyś mogła... Oczywiście odwdzięczę ci się! - spojrzała na mnie błagalnie i wzniosła ręce jak do modlitwy.

Westchnęłam.

- Niech będzie. - powiedziałam z ociąganiem. - Które pokoje?

- Dwójka, trójka i czwórka. - pisnęła i wręczyła mi klucze do pokoi, a następnie odeszła szybko w kierunku drzwi wejściowych, tak jakby bała się, że się rozmyślę. Westchnęłam cicho. - Wesołych świąt, Lumine!

Skończyłam myć podłogę i ruszyłam w kierunku schodów. Przygotowałam wszystkie potrzebne środki do sprzątania i zabrałam się za pracę.

***

Skończyłam po jakiś dwóch godzinach. Przeciągnęłam się i poczułam jak strzyka mi w plecach, a ma mojej twarzy pojawił się błogi wyraz. Zadowolona, że to prawie koniec, odniosłam środki czystości. Oczywiście znając moje szczęście musiałam na kogoś wpaść.

- Lumine, cieszę się, że cię widzę!- krzyknął blond włosy chłopak. Zielone oczy błysnęły lekko.

- Co się stało? - spytałam już delikatnie zirytowana.

- Możesz pomóc w kuchni? Bardzo cię proszę! - złapał mnie gwałtownie za ręce i spojrzał na mnie błagalnie. Wyglądał jak mały szczeniak.

- Bennett...

- Proszę, proszę, proszę. - z każdym proszę potrząsał naszymi rękami.

- Dobra, dobra już, spokojnie. - powiedziałam i jęknęłam w myślach. Czemu zawsze muszę wpakować się w takie coś? Chłopak pisnął szczęśliwy i mnie przytulił.

- Dziękuję Lumine! Ratujesz mi życie. Siostra skopałaby mi tyłek, gdybym się spóźnił! Wesołych świąt! - krzyknął i odbiegł wesoło podskakując.

- Ta, wesołych. - mruknęłam i trzasnęłam drzwiami.

- Co ci zrobiły te biedne drzwi? - usłyszałam za sobą cichy śmiech. Odwróciłam się powoli, a moim oczom ukazała się Lisa. Jej kocie, zielone wpatrywały się we mnie z zainteresowaniem. Wzdyrgnęłam się lekko. - Diluc daje ci w kość?

Zamyśliłam się na chwilę i skołowana podrapałam się po karku.

- W sumie nie jest źle. - wzruszyłam ramionami i zakluczyłam drzwi. - Płaci dobrze, nie wtrąca się zbytnio do mojej pracy, a ostanio mi nawet trochę pomógł.

- Pomógł ci? - spytała zdziwiona, a jej duże oczy błysnęły.

- Cos w tym dziwnego? - zapytałam i automatycznie zmarszczyłam brwi. Za niedługo dorobię się zmarszczek.

- Nie, nie, wszytko w porządku. - zaśmiała się serdecznie.

- Wybacz Lisa, obowiązki mnie wzywają.

Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz