Praca, Zupki I Prezenty

1K 103 217
                                    

Gdy zadzwonił budzik jęknęłam cierpiętniczo i wyłączyłam urządzenie. Wstałam powoli i zaspanym krokiem udałam się do łazienki, by doprowadzić się do tak zwanego użytku.

Nakarmiłam kota i pobawiłam się z nim trochę. Nałożyłam na siebie płaszcz, ciepłą czapkę i szal, po czym wyszłam z budynku. Po drodze znowu kupiłam sobie jakieś drożdżówki i udałam się powolnym krokiem do mojej kochanej pracy. Dzisaj było tam zdecydowanie mniej osób. Przywitałam współpracowników i ruszyłam w kierunku strychu, gdzie znajdowały się ozdoby świąteczne.

Otworzyłam stare drzwi, a do mojego nosa dotarł kurz, przez co kichnęłam głośno. W pomieszczeniu panował delikatny chaos, ale wbrew pozorom było tam dość, hm, malowniczo. Przez stare okna do wnętrza dostawały się snopy światła, które oświetlały leżące na podłodze przedmioty. Dzięki instrukcji Karen nie miałam problemów, by znaleźć odpowiednie pudła. Zabrałam to wszystko na dół, a później w mojej głowie zaczął kiełkować pomysł.

Diluc co prawda zabronił mi stroić inne pomieszczenia niż wybraną przez klientów salę, ale parę ozdób nie powinno zaszkodzić. Jednak tym zajmę później, najpierw moje główne zadanie.

Popatrzyłam na dużą, piękną salę. Kremowo-białe ściany pokrywały stare obrazy. Kilka  kolumn, podpierało sufit, na którym znajdowały się złote zdobienia. W rogu stała duża, zielona choinka. Czarna marmurowa posadzka niemal błyszczała w świetle starych lamp. Całość prezentowała się bardzo okazale.

Stanęłam na środku i zaczęłam układać w głowie plan strojenia. Najpierw oczywiście muszę wymienić obrusy, posprzątać podłogę i zetrzeć kurze, później jakieś ozdoby i choinka.

***

Gdy skończyłam prace porządkowe, musiałam wybrać kolorystykę, w jakiej ozdobię wnętrze. Z jednej strony kusił mnie standardowy zestaw Mondstad czyli odcienie turkusu i niebieskiego, ale z drugiej strony coś mi nie grało. Pstryknęłam palcami, gdy do głowy przyszło mi rozwiązanie. Czerwień i złoto będzie odpowiednim wyborem, a przynajmniej taką mam nadzieję. Na stołach położyłam bordowe obrusy w złote gwiazdki i wygładziła je, tak by nie było żadnych zmarszczek. Ułożyłam równo drewniane krzesła
po czym obwiązałam je czerwonymi wstęgami i zrobiłam małe kokardki. Na stoły dodatkowo położyłam złote świeczniki.

Spojrzałam zadowolona na całość i podwinęłam rękawy. W oknach zawiesiłam złote gwiazdki, a następnie zawiesiłam świąteczne girlandy. Jeszcze tylko choinka.

Zawiesiłam na niej lampki, które świeciły na żółto. Następnie odruchowo zaczęłam nucić pod nosem kolendy i wieszać ozdoby. Gdy zapełniłam dół drzewka, doszłam do wyższych partii, niestety mój niski wzrost okazał się w tym momencie jeszcze bardziej irytujący. Bennett zabrał jedyną drabinę i nie zdążył jej jeszcze oddać.

W końcu odczułam irytację, gdy mimo faktu, że stanęłam na palcach ciągle nie potrafiłam dosięgnąć.

- Jeśli już musisz śpiewać kolendy, to przynajmniej nie fałszuj aż tak. - Odwróciłam się w kierunku, z którego dobiegł mnie głos Diluca i zauważyłam, że stał oparty o ścianę. Zaczerwieniłam się lekko i prychnęłam oburzona.

- Nie fałszuje. - burknęłam i założyłam ręce na piersi. Chłopak spojrzał na mnie kpiąco, po czym rozejrzał się po sali. W jego szkarłatnych oczach błysnęło coś.

- Nawet okay ci to wyszło. - przyznał jakby niechętnie. Wyszczerzyłam się w jego kierunku, a ten przewrócił oczami. Przyglądał się choince przez chwilę, po czym z lekkim wahaniem odkleił się od ściany i podszedł bliżej.

- Dziękuję. - powiedziałam i wzięłam do ręki jedną bombkę. Diluc spojrzał z powątpieniem na mnie i na choinkę, po czym westchnął. Wyjął mi z ręki ozdobę i sam umieścił ją na drzewku. Spojrzałam na niego zszokowana.

Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz