- Muszę przyznać, że zastaję was w coraz dziwniejszych sytuacjach. - zachichotał Kaeya z szerokim uśmiechem i dziwnym błyskiem w oczach. Z noszalancją oparł ręce na biodrach.
Diluc ścisnął mocniej moją dłoń, przez co się skrzywiłam delikatnie. Szarpnęłam ręka, starając się poluzować chwyt.
- Aww, jakie to urocze.- zachichotał. - Braciszku, w końcu sobie kogoś znalazłeś. - otarł niewidzialną łzę spod oka. Poczułam jak moja twarz zamienia się w pomidora.
- Ale ty jesteś głupi. - stęknął czerwonowłosy. Wyglądał na niemal załamanego. Jego ramiona lekko opadły, a twarz wyrażała głębokie rozczarowanie.
- Ranisz mnie. - złapał się za dramatycznie za klatkę piersiową. - Lumine, uspokój swojego chłopaka. - zaśmiał się.
- Nie jesteśmy razem. - mruknęłam. Śmiech zamarł, a Kaeya zrobił komicznie dziwną minę. Nie wiem czy bardziej rozczarowaną czy zdumioną.
- Jak to nie jesteście? - wykrztusił zaskoczony. Chyba pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Zmarszczył brwi i przestąpił z nogi na nogę. - Myślałam, że jak się ciągle ze sobą spotykacie i zastaję was w takich sytuacjach to jesteście parą.
- Czyli wychodzi na to, że ty i Venti już dawno jesteście małżeństwem. - parsknął Diluc, a Kaeya posłał mu oburzone spojrzenie.
- Wychodzę. Nie będę przebywał w takim towarzystwie. - powiedział dramatycznie i zarzucił szal na plecy i wyszedł z pomieszczenia. Spojrzałam z zdumieniem na Diluca, a ten wzruszył ramionami.
- Nie patrz tak na mnie, też go nie rozumiem.
- Słyszałem to! - zawołał, a po chwili wyjrzał zza drzwi. - Diluc, będę w swoim starym pokoju, dobrze? - oznajmił i nawet nie czekał na odpowiedź. Czerwonowłosy westchnął ciężko.
- Hm, możesz już puścić moją rękę. - powiedziałam po chwili niezręcznego milczenia. Diluc zamrugał z zdumieniem i spojrzał na nasze dłonie. Z dziwnym wyrazem twarzy pogładził ostani raz moją bliznę i puścił mnie.
- Uhm, przepraszam za tę całą niezręczną sytuację. - podrapał się po karku i uśmiechnął kwaśno.
- Nie ma problemu. - odchrząknęłam nerwowo i wróciłam do robienia ciasta. Pochyliłam głowę w dół, starając się ukryć rumieniec.
Diluc westchnął przeciągle.
- Lumine, nie chce żeby między nami było niezręcznie, tylko dlatego, że ten pajac coś sobie ubzdurał. - oparł się o blat i spojrzał na mnie uważnie. Nie wytrzymałam i zaśmiałam się cicho. Zmarszczył brwi. - Coś cię bawi?
- Po prostu nie umiem traktować cię poważnie z tym kucykiem. - chłopak prychnął i wymamrotał coś pod nosem. Sięgnął ręka do do gumki, starając się ją zdjąć. - Nie, zostaw. Pasuje ci. - zachichotałam. Zastygł zdumiony i powoli opuścił dłoń na dół. Odchrząknął delikatnie.
- Może wróćmy do pieczenia? - zaproponował.
- Świetny pomysł.
***
Po kilku godzinach prawie skończyliśmy. Gdy wysypałam ciasteczka do miski, westchnęłam zadowolona. Zostało jeszcze tylko kilka w piekarniku. Duża część pierniczków była już udekorowana i nieskromnie muszę przyznać, że nam wyszły.
- Szybko się uczysz.- powiedziałam i posłałam czerwonowłosemu szeroki uśmiech.
- Mam dobrego mistrza. - parsknął, a ja mimo rozbawienia przewróciłam oczami.
CZYTASZ
Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact)
FanficModern Au! Diluc od zawsze nie lubi świąt, a Lumine je kocha. Lub gdzie Lumine pomaga Dilucowi w Święta. Można czytać bez znajomości fabuły gry.