- Czy ktoś mi powie o co tu do cholery chodzi?- spytał Diluc. Zhongli i Childe puścili mnie i stanęli odrobinę przede mną. Aż mi się przypomniało dzieciństwo. Parsknęłam cicho na stare wspomnienia. - Coś cię bawi? - syknął.
- W sumie to dość skompilowana sytuacja. - wyjaśnił po chwili myślenia Zhongli. Podrapał się w zamyśleniu po brodzie i westchnął. - Ale niczego nie będę mówił, jeśli Lumine sobie tego nie życzy.- Posłałam mu słaby uśmiech, który odwzajemnił.
- Ale jednak wyjaśnienia nam się należą. - stwierdziła Lisa, która nie wiadomo kiedy się obudziła. Ziewnęła delikatnie i zmierzyła mnie zmartwionym spojrzeniem.
- Dzisiaj jest już późno, dajcie jej odpocząć. - zaoponował Zhongli. - Jutro porozmawiacie.
Diluc warknął.
- Dobra, ci którzy nie mają się gdzie udać, mogą dzisiaj zostać. - zmierzył nas pytającym spojrzeniem.
- Ja i Jean nocujemy u niej, bo mieszka niedaleko, więc śnieżyca nie będzie problemem. Przy okazji odprowadzimy Amber.
- Ja i Zhongli mamy wynajęty pokój w pobliskim hotelu.
- A ty Lumine? - spytał Diluc, a wzrok wszystkich spoczął na mnie. Spiełam się delikatnie.
- Hm, pójdę do domu...
- Radziłabym żebyś została. - zaoponowała Jean. - Jesteś cała przemoczona, a przecież niedawno byłaś chora.
- Zgadzam się z Jean. - dodała Amber i spojrzała na mnie współczująco.
- My już pójdziemy. - stwierdził Zhongli. - Widzimy się jutro, Lumine. - powiedział i delikatnie mnie przytulił.
- Nie znikaj nam znowu, dobrze? - spytał Childe z ciepłym uśmiechem objął mnie na pożegnanie i wspólnie ruszyli w stronę wyjścia. - Do zobaczenia wszystkim!
W ślad po nich poszły dziewczyny i nim się obejrzałam zostałam sam na sam z Diluciem. Atmosfera zgęstniała, a ja znowu czułam się tak, jak na początku naszej znajomości.
- Więc... - zaczęłam, ale czerwonowłosy mi przerwał.
- Chodź, pokaże ci twój pokój. - powiedział wymiajająco i udał się na pierwsze piętro, westchnęłam cicho. - Idziesz? - zawołał z schodów.
-Idę. - mruknęłam. Z zdziwieniem zauważyłam, że nie zostaliśmy na pierwszym piętrze, tylko ruszyliśmy na drugie, gdzie znajdowały się apartamenty dla najbliższych Diluca. Stanęliśmy przed drzwiami, a ja wzdryrgnęłam się delikatnie z zimna. Otworzył mi drzwi i pokazał pokój.
-Rozgość się, ja zaraz wrócę. - mruknął i skierował się do pokoju naprzeciwko.
Weszłam do pomieszczenia i rozejrzałam się po nim. Wyglądało niesamowicie. Błękitne ściany z złotymi zdobieniami idealnie zgrały się z ciemnymi panelami i meblami. Biurko stało przed dużym oknem, z którego rozciągał się widok na rzekę i klify. Półki były zapełnione przeróżnymi książkami.
Moje rozglądanie się przerwało wejście czerwonowłosego
Trzymał w dłoniach jakieś ubrania.- Przebierz się w to, tu jest łazienka. - powiedział i wskazał mi na drzwi, których wcześniej nie zauważyłam. Potaknęłam i zabrałam ubrania.
Weszłam do pomieszczenia, po czym zamknęłam drzwi. Zdjęłam przemoczoną odzież i wskoczyłam pod prysznic, by się trochę rozgrzać. Otarłam się ręcznikiem i szybko naciągnęłam przygotowane ubrania. Czarna, ciepła bluza była na mnie zdecydowanie za duża, podobnie jak ciemne dresowe spodnie. Odgarnęłam mokre kosmyki z twarzy i westchnęłam żałośnie. Odkluczyłam drzwi i z zdziwieniem zauważyłam, że chłopak nadal tu siedzi. Posłał mi dziwne spojrzenie.
CZYTASZ
Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact)
FanfictionModern Au! Diluc od zawsze nie lubi świąt, a Lumine je kocha. Lub gdzie Lumine pomaga Dilucowi w Święta. Można czytać bez znajomości fabuły gry.