Otworzyłam oczy i podniosłam się odrzucając miękka kołdrę. Odchrząknęłam, czując wielką gulę w gardle. Nos miałam cały zapchany, podobnie jak gardło. Zachciało mi się siedzenia i podziwiania widoków.
Wstałam pociągając nosem i spojrzałam na zegar. 8:30. Pobladłam, cholera, o tej porze powinnam szukać zleceń. Ruszyłam gwałtownie w stronę komody, płosząc przy okazji kotkę. Prychnęła obrażona, a ja z lekkim śmiechem zaczęłam się ubierać.
Wybrałam czarne spodnie i gruby sweter, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Przy drobnym szczęściu zakryją moją opuchniętą twarz. Nałożyłam Paimon porcję jej karmy, wymieniałam wodę i na przeprosiny dalam jej parę przysmaków.
Przypomniało mi się jak dzięki niej poznałam Amber. Było to z 5 miesiący temu. Podczas drugiego dnia mojego pobytu w Mondstad, zdecydowałam się pójść nad pobliską rzekę. Usiadłam na pomoście, nie minęło dużo czasu, gdy usłyszałam przeraźliwe miauczenie. Zeskoczyłam z pomostu i ruszyłam w poszukiwaniu źródła dźwięku. Po chwili, między zaroślami znalazłam stary, brazowy worek. Rozwiązałam go, a moim oczom ukazały się małe kocięta. Pisnęłam cicho i złapałam za mój plecak, po czym wyjęłam z niego kanapki z szynką. Podzieliłam je na malutkie kawałeczki i wręczyłam kociakom. Wyglądały już na dość duże, więc uznałam, że raczej nie zaszkodzi. Usłyszałam szelest między zaroślami, gdy nagle wyskoczyła z nich dziewczyna. Mierzyła we mnie palecm w oskarżającym geście.
- Więc to ty pozbywasz się zwierząt! - krzyknęła, a jej bursztynowe oczy błysnęły gniewem. Brązowe, długie włosy opadały na czerwoną bluzkę ma ramiączkach. Czarne spodenki zgrały się kolorystycznie z trampkami, a na jej włosach widniała czerwona kokardka. - Kaeya! Mamy sprawcę!
- O co chodzi? - spytałam zdziwiona podnosząc się z kolan. Poczułam nagły ból w nodze, gdy zauważyłam jak biało-czarne kocisko wdrapuje mi się na nogę. Uśmiechnęłam się lekko i wzięłam zwierzę na ręce.
- Kim ty jesteś? - spytała mrużąc oczy. - Pierwszy raz cię tu widzę.
- O to samo mogłabym się spytać. - mruknęłam. - Nazywam się Lumine, jestem tutaj przejazdem.
- I przejazdem wyrzucasz tu zwierzęta? - spytała.
Parsknęłam cicho.
- To nie moje koty, zresztą, gdybym chciała się ich pozbyć, to raczej bym ich nie dokarmiała. - odpowiedziałam, wskazując na poszarpane jedzenie.
- Co się dzieje Amber? - o, czyli tak się nazywa. Z gęstwiny wyszedł wysoki chłopak, miał ciemne, wpadające w granar włosy i niebieskie oczy, na jednk z nich opadała grzywka z jaśniejszym pasemkiem. Zmierzył mnie spojrzeniem i skrzyżował swoje opalone ramiona. Wyglądał, hmm, egzotycznie. W jego oczach błyszczały łobuzerskie ogniki. - Ona raczej nie wygląda na kogoś, kto mógłby porzucać zwierzęta. Jestem Kaeya, a to Amber. Miło cię poznać.
Do teraźniejszości przywróciło mnie pukanie do drzwi, odkluczyłam je, a moim oczom ukazała się Amber, Jean i Lisa.
- Lumine! Co z tobą?! - spytała się zła Jean. - Nigdzie nie dało się ciebie znaleźć!
- Szukałyśmy wszędzie! O tej porze przecież już dawno pracujesz. - dodała Amber. Lisa tylko zmierzyła mnie spojrzeniem, po czym dotknęła mojego czoła chłodną ręką. Zmrużyłam oczy czując kojący chłód.
- Jesteś cała rozpalona. - mruknęła. - Mówiłam ci wczoraj, żebyś nie siedziała za długo. - dodała zmartwiona.
Spojrzałam na nią z skruchą wymalowaną na twarzy.
- To nic takiego, przejdzie mi do jutra- odpowiedziałam i złapałam za ciepłą kurtkę.
-O nie, nie, nie. Ty dzisaj zostajesz. - wyburczała Jean. Czasami zachowuje się jak mama całej grupy.
CZYTASZ
Świąteczne Mondstadt (Genshin Impact)
FanficModern Au! Diluc od zawsze nie lubi świąt, a Lumine je kocha. Lub gdzie Lumine pomaga Dilucowi w Święta. Można czytać bez znajomości fabuły gry.