Rozdział 10

654 21 19
                                    

~Michał wyszedł z pokoju i powiedział~

-Dajcie mi spokój ją idę tylko się zwymiotować i wracam spać, a ty możesz sobie stąd iść- powiedział i wskazał na mnie palcem.

-Wiesz co pójdę sobie ale zalecam ci zadzwonić do Szczepana- uśmiechnęłam się złowrogo i zaczęłam się zbierać.

-Maja nie idź przecież on sobie nie poradzi zostań tu, on jest jeszcze pijany- powiedział Mateusz.

-Boże zostanę, ale jak wytrzeźwieje to zobaczy- powiedziałam wkurzona.

-Japierdole jest z nim tragedia- powiedział White.

Pierwszy raz słyszałam żeby ktoś tak wymiotował. Byłam wręcz przerażona że coś mu się stanie.

-Jejku może zaniosę mu szklankę wody- powiedziałam i szybko nalałam wody i poleciałam do łazienki.

-Jezu trzymaj wodę napij sie chociaż troszkę- powiedziałam wchodząc do łazienki. Tak smierdziało że aż mi się zachciało wymiotować ale wyszłam szybko z łazienki bo Michał nawet nie kontaczył.

-Kurde jest tragedia tak wymiotuje że nie wiem czy by się nie przydało płukanie żołądka po tym alkoholu- powiedziałam do chłopaków.

-Nie no nic mu nie będzie połóż go spać i rano niech wstanie normalnie tylko weź serio zostań bo on bez Ciebie nie da rady- powiedział Sebastian. 

Usłyszałam że Michał skończył wymiotować i spuścił wodę w toaleci, postanowiłam pójść i mu pomóc w przejściu do pokoju. Chłopaki też wstali żeby mi pomóc ale Michał tak ledwo szedł że cudem nam się udało go położyć.

-Maja przepraszam i zostań ze mną dziś- wymamrotał Michał.

-Dobrze nie martw się zostanę z tobą- odpowiedziałam.

-Zrobisz mi coś szybko do jedzenia, nie usnę- powiedział Michał.

-No leć mu zrób chłop musi coś zjeść- powiedział Mati.

-Ale jeść od razu po wymiotowaniu? To nie jest dobry plan- powiedziałam.

-Nic mu nie powinno być, ale zrób bo chyba pił na pusty żołądek- powiedział Mati.

-Dobra to lecę- powiedziałam.

-No to dobra to my nie będziemy ci zawracać gitary bo i tak bardziej ci przeszkadzamy niż pomagamy więc lecimy- powiedział White.

-Nooo będziemy spadać- przytaknął Mateusz.

-Nie no co wy gadacie nie przeszkadzacie mi ani trochę- powiedziałam.

-Dobra ale i tak spadamy- powiedział Żabson. Zaczęli zakładać buty.

-To paaa uważajcie na siebie- krzyknęłam.

-Narkaaaa weź tego swojego narzeczonego chłopaka jutro opanuj- zaczął się śmiać żaba.

Wyszli. Zamknęłam drzwi i poleciałam do kuchni żeby szybko coś zrobić Michałowi do jedzenia.

Jak już zrobiłam zadzwoniła do mnie mama:

-Jesteś w domu?- zapytała.

-Nie mam nie ma mnie, jestem u Michała bo strasznie źle się czuje i wymiotuje- odpowiedziałam.
-
To może przywiozę jakieś proszki witaminowe- zaproponowała.

-Mamo nie jestem już dzieckiem dam radę. Muszę kończyć pa- rozłączyłam się.

Wzięłam talerz i poszłam do pokoju Michała, tak jak myślałam śpi boziu nie wytrzymam ze śmiechu jak komicznie on wygląda. Postanowiłam że postawię mu talerz przy twarzy i cykne mu zdjęcie.

Pamiętasz? | MATA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz