-Czy widzisz tę jaskrawą biel, pokrywającą całą wyspę?
-Owszem, nieskazitelnie czysty puch zasypał nas tej zimy- westchnął Gilbert, rozglądając się wokół. Stali właśnie na stromym klifie, z którego można było dostrzec najodleglejsze zakamarki pięknej okolicy, w której mieszkali. Lubił tutaj przychodzić zawsze wtedy, kiedy miał jakiś problem, kłopot, coś, nad czym był zmuszony dłużej pomyśleć. To właśnie w tym miejscu dotarło do niego, co czuje do Ani. Wówczas już wiedział, że nie może oświadczyć się kobiecie, której nie kocha. Teraz nie śpieszno mu było jednak do podejmowania tak poważnych decyzji. Wystarczyła mu jedynie obecność dziewczyny, która posiadała klucz do jego serca.
Ania również często zjawiała się na klifie w chwilach zadumy. Kiedy była smutna, zrozpaczona, cierpiała. Teraz jednak daleko jej było do tego. Czuła się szczęśliwa, a jej jedyną troską było zdrowie Maryli i Mateusza.
Spacerowali tak jakiś czas. Rozmawiając lub w ciszy. Dziwne to było dla Ani, ale być może już dojrzała do tego, że wcale nie ma potrzeby, aby nieustannie zalewać kogoś potokiem swoich słów. Znali się niemal na wylot. Zdążyli już nadrobić utracony czas rozłąki. Największy smutek sprawiała myśl o rychło zbliżającym się dniu kolejnego rozstania.
-Czy my oby nie powinniśmy się o coś kłócić?- wyrwał ją z zamyślenia towarzysz.
-Hmm- roześmiała się dziewczyna -Zapewne, ale chyba nie zapomniałeś jeszcze, że stanowimy niezły duet.
-D-U-E-T- przeliterował ze śmiechem, jak to miał w zwyczaju i mocniej uścisnął jej dłoń -Pamiętam.
W istocie nie wiedzieli, kiedy ostatnio miał miejsce między nimi jakiś spór. Ale w ciągu kilku ostatnich miesięcy też nie widywali się zbyt często, a nie wypadało się sprzeczać podczas świąt.
Przeszli wzdłuż i wszerz całe Avonlea, po drodze spotykając starych znajomych i zatrzymując się, aby uciąć sobie z nimi krótką lub dłuższą pogawędkę. Wielu z nich nie mogło uwierzyć, że są razem.
-Gratuluję- roześmiał się Moody, którego noga już dawno się zagoiła, ale znając jego szczęście do nieszczęścia, święta spędzał ze złamaną ręką.
-Co ci się stało?- zainteresował się Gilbert, a stary szkolny kolega opowiedział im historię, jak to spadł z drabiny, podczas ubierania choinki w swoim ogródku.
-Aniu- zwrócił się do niej jeszcze na koniec -A jak się miewa Ruby? Dawno jej nie widziałem...
-Myślę, że dobrze, ale dlaczego sam jej o to nie spytasz?
-Mógłbym, ale...- zmieszał się nieco -Nie wiem, czy mnie wypada...
-Oczywiście, że tak- zachęcała go dziewczyna, przeczuwając jego zamiary -Ona również za tobą tęskni.
Po tych słowach młodzieniec rozpromienił się znacząco. Pożegnali się i ruszyli dalej przed siebie.
Postanowili zobaczyć, jak wygląda teraz ich szkoła. Budynek po podpaleniu musiał zostać odbudowany, a panna Stacy ciężko nad tym pracowała, nadzorując prace remontowe. Teraz szkoła prezentowała się już naprawdę dobrze. Była nieco wyższa niż wcześniej i pomalowana białą farbą, zlewającą się ze śniegiem.
Wracając już na Zielone Wzgórze, szli przez las, w którym spotkali się po raz pierwszy.
-Ach, pamiętam, jak bardzo byłaś wystraszona- rzekł Gilbert, zatrzymując się na ścieżce.
-Billy nieźle mnie nastraszył- westchnęła -Zresztą nie miałam łatwo na początku. Wiedziałam, że nikt mnie nie lubi. Byłam sierotą, która musiała podporządkować się innym...
-Wcale nie musiałaś...
-To nie takie proste. Czułam się gorsza. W końcu przestałam chodzić do szkoły- spojrzała w jej stronę podczas wypowiadania tych słów -Nie pomyślałabym wtedy, że przeżyję w tym miejscu najcudowniejsze chwile w moim życiu.
-Wszystko przed nami- młodzieniec objął ją ramieniem, a ona poczuła bijące od niego ciepło. To w końcu on był jej wybawcą. Co by się stało gdyby nie zjawił się wówczas przy niej?
-Czy ja ci wtedy w ogóle podziękowałam?- zaczęła się zastanawiać na głos -Nie pamiętam.
-Zbyt chętna do rozmowy nie byłaś...
-Ach, jakaż ja byłam niemiła!
-Ale teraz możesz to zrobić- odwrócił się w jej stronę i objął w talii.
-Masz rację. Dziękuję- powiedziała i zbliżyła się do jego ust, ale zanim ich wargi się spotkały, musiała jeszcze coś dodać -Nie ma tutaj na szczęście żadnych smoków!
***
Hej, hej! Czy wy również tak dokładnie pamiętacie przeszłość naszych bohaterów? Jeśli nie, to tutaj krótka przypominajka. Paa!!

CZYTASZ
Płacz, lecz zawsze kochaj
FanfictionAnia to najbardziej urocza, a jednocześnie najbardziej szalona bohaterka jaką poznałam. Pragnę przedstawić 4 sezon zakończonego już niestety serialu "Ania, nie Anna", którego pokochałam. Będzie to moja inwencja twórcza. W głębi duszy mam jeszcze nad...