"Drogi Gilbercie,
Jak się miewasz? Czy studia w Toronto spełniły Twoje oczekiwania? Czy nie żałujesz swoich decyzji? Otóż ja żałuję...
Wydawało mi się, że o wszystkim zapomniałam. Powiedziałam rodzinie i choć nie obyło się bez skandalu, to jakoś to przeżyłam. Nie obraź się, ale wszyscy lamentowali nad tym, jak bardzo pomylili się w stosunku do Ciebie. Każdy liczył na wielki ślub, a Twoje studia były już niemal opłacone. Ja jednak nie byłam szczególnie wzruszona. Pogodziłam się już wcześniej, a jedynym, co u mnie ucierpiało to własna duma. Nie chcąc się mieszać do Twoich spraw sercowych, nie zadawałam sobie wielkiego trudu, aby w jakikolwiek sposób Ci pomóc. Dziwiła mnie Twoja decyzja, zwłaszcza po Twoich słowach. Powiedziałeś, że Ania Cię nie kocha...
Nieświadomie przyczyniłam się jednak do Waszego spotkania. Nie ukrywam, że mimo że byłam na Ciebie zła, to życzyłam Ci szczęścia, a Twoja nieodwzajemniona namiętność wydawała mi się dość przykra. Zdawało mi się jednak to tak bardzo oczywistym, że przestałam się przejmować i zajęłam wyłącznie sobą. Ale wtedy, gdy zobaczyłam ją na ulicy... Gdybyś widział wówczas jej twarz. Choć starała się być uprzejmą, widziałam w jej oczach ból. I wtedy zrozumiałam. Ona Cię kochała! Nie mam pojęcia, jakie nieporozumienie zaszło między Wami, ale to, co działo się z nią, kiedy wyjaśniałam jej przyczyny mojego wyjazdu jest nie do opisania! Tylko kobieta potrafi tak dobrze zrozumieć drugą kobietę. Nie odzywała się niemal w ogóle, a gdy skończyłam, odbiegła.
Starałam się o tym nie myśleć. Nie było łatwo. Wtedy poczułam ogromną stratę. Jak mogłam na to pozwolić! Zaczęłam tęsknić. Długo zbierałam się do napisania tego listu. Nie wiem, co u Was? A może nic z tego nie wyszło? Nie da się ukryć, że mimo wielkiej skruchy jestem naprawdę zazdrosna. Jeszcze do niedawna uważałam Twoje postępowanie za głupotę. Ale kiedy zobaczyłam wówczas jej oczy wiedziałam, że nie jesteś jej obojętnym. Myślałam, że się doigrasz i skończysz koniec końców sam, a teraz? Jestem bardzo ciekawa. Wybacz proszę moją bezpośredniość. Chciałabym się spotkać. Proszę. Porozmawiamy jak starzy dobrzy przyjaciele, ponieważ chyba Cię potrzebuję. Nawet bardzo.
Nie zwlekaj z odpowiedzią.
Winifred"
Gilbert odłożył list na stół i wyjrzał przez okno. Pierwsze pączki zakwitały na drzewach, dało się słyszeć świergot ptaków i czuć coraz mocniejszą woń nadchodzącej wiosny. Trwały roztopy, a to oznaczało, że od rozstania z Winnie minął już prawie rok.
Przeczytał list kilka razy, zastanawiając się, czy dobrze go rozumie. Czy w końcu dziewczyna tęskni za nim tak bardzo, że chciałaby do niego wrócić? Jednocześnie podkreśla przecież, że zawsze szanowała jego decyzję i nie ucierpiało wówczas zanadto jej serce. Coś się jednak zmieniło. Za sprawą jednej rudowłosej osóbki.
Młodzieniec westchnął na jej wspomnienie. Co Ania musiała wtedy czuć? Czy sądziła, że ją oszukał? Ach, wszystko możliwe.
Nie mniej jednak odpowiedział twierdząco na zapytanie Winnie. Nie chciał w końcu pokazać się jej od gorszej strony. I tak przypuszczał, że nadal uważa, że zachował się co najmniej niestosownie swego czasu. Absolutnie jednak nie żałował swojej decyzji. Teraz był szczęśliwy i właśnie to miał zamiar jej powiedzieć.
Po kilku tygodniach do drzwi jego stancji, zapukała urocza blondynka. Wyraz twarzy miała dość nieoczywisty. Nie była ani wesoła ani smutna. Trochę zdenerwowana, ale starająca się bardzo to przed nim ukryć. Miała podkrążone oczy. Wyglądała na zmęczoną i jakby mniej zadbaną niż kiedyś. Gilbert nie zamierzał jej jednak w żaden sposób oceniać. Nieco przestraszona, co w ogóle nie było w jej stylu, weszła do środka.
CZYTASZ
Płacz, lecz zawsze kochaj
FanficAnia to najbardziej urocza, a jednocześnie najbardziej szalona bohaterka jaką poznałam. Pragnę przedstawić 4 sezon zakończonego już niestety serialu "Ania, nie Anna", którego pokochałam. Będzie to moja inwencja twórcza. W głębi duszy mam jeszcze nad...