Wyznania

785 28 35
                                    

Podczas gdy majowe słońce coraz bardziej rozgrzewało twarze mieszkańców Avonlea, a właściwie całej Wyspy Księcia Edwarda, pewien brunet właśnie zapinał swoją nową koszulę, przeglądając się w lustrze.

-Jak wyglądam?- skierował pytanie do przyjaciela, siedzącego w fotelu z córeczką na kolanach.

-Ach, dla niej we wszystkim jest ci do twarzy!- odpowiedział, a młodzieniec zrugał go za to.

-Poważnie pytam.

-A co? Oświadczasz się? Ostatnio byłeś taki spięty w podobnych okolicznościach.

Gilbert zatrzymał się w bezruchu na ułamek sekundy. Na szczęście Sebastian nie zauważył tego, więc postanowił pokierować rozmowę na inne tory.

-Nie mogę dobrze wyglądać, kiedy pierwszy raz idę do niej w odwiedziny po tak długim czasie?- odgryzł się -I to na własnych nogach!- dodał z przekąsem.

-Wuja jest psystojny- usłyszał nagle dziecięcy głos mulatki, bawiącej się palcami ojca.

-Dziękuję, kochanie.

Wszyscy rozpromienili się na dźwięk słów małej. "Wuja" potargał czule włoski na jej głowie i ruszył do drzwi.

-Uff... Myślałam, że nigdy nie wyjdzie- z kuchni wyłoniła się Muriel, jeszcze w nieładzie, ale za chwilę miało się to zmienić.

-Ja też. Wystroił się ten nasz gagatek- roześmiał się Bash.

-Ty również powinieneś. Wyprasowałam ci koszulę. A ja idę do siebie. Spotykamy się na...

-Zaczekaj, zaczekaj, gdzie się tak śpieszysz?

-Jak to gdzie? Przecież...

-Myślisz, że oni... No wiesz... tak jak my...

-Ach, im starszy, tym głupszy...

-Co masz na myśli?

-Lepiej się przebierz i się nie spóźnij.

-Moment, ubrudziłaś się- mężczyzna podszedł do niej i starł opuszkiem palca odrobinę lukru z czoła -Jesteś specjalistką od pączków z lukrem, którym powoli ja się staję. To znaczy pączkiem... A nie lukrem... Ty jesteś słodka jak lukier.

-Oj ty, mój Sebastianie...- pokręciła ironicznie głową, lecz nie zdążyła wykonać ani jednego ruchu więcej, ponieważ na jej ustach spoczął gorący pocałunek.

-Bądź na czas!- rzuciła jeszcze na pożegnanie.

***

Gilbert Blythe przemierzał miasteczko w poszukiwaniu znajomych twarzy. Wielu ludzi tak dawno nie widział. Niektórzy zostali w Avonlea, inni wyjechali na studia lub do pracy. Tyle się zmieniło...

Mijając tak dobrze znajome budynki, zastanawiał się, jak bardzo kręta będzie ich droga w przyszłości? Tyle razy już szedł tędy i zawsze towarzyszyły mu inne emocje. Ojciec posyłał go na zakupy, a wcześniej chodzili razem, przechadzał się również z kolegami, przyjaciółmi, Sebastianem, a także z Anią, która była swego czasu mu bardziej lub mniej przychylna. Raz płakał po stracie ojca, innym razem skakał ze szczęścia, wracając z informacją, że pomyślnie zdał egzaminy. Mnóstwo wzlotów i upadków niosła ta ścieżka. Ciekawe co jeszcze pamięta? Tutaj rodziła się historia. Historia ludzi pochodzących z różnych światów. On był spokojny i opanowany. Ona wybuchowa i spontaniczna. Ale łączyło ich wiele. Ambicja, pracowitość oraz chęć niesienia pomocy. Pomocy i troski o najsłabszych i odrzuconych. 

***

-Idzie?

-Nie.

Płacz, lecz zawsze kochajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz