Pomiędzy X

101 10 1
                                    


Banicja.
Wykluczenie. Słowo to odbijało się echem w jego głowie. Niewidzialny narrator powtarzał mu je bez końca, aż zaczęło tracić swoje pierwotne znaczenie.

Wykluczenie, to jedno z głównych rodzajów jego relacji z ludźmi i światem. Zawsze z dala od innych, zawsze odmienny, indywidualny, poza schematem, wynaturzony. Wykluczony. Po prostu niewygodny i niepotrzebny. Zbędny, nadmierny, do odrzucenia.

Ten wyrok był cięższy do spełnienia niż się wydawało. Akurat teraz gdy wiedziony do światła zapragnął zrobić coś dobrego dla przyszłych pokoleń i współpracując z Ruchem Oporu, nadać przyszłości Republiki ciekawszy kształt. Dać jej od siebie coś unikalnego. Swoją wiedzę, swoje umiejętności, swoje poświęcenie. Naprawdę uważał, że jego szkoła, ich szkoła mogłaby być początkiem ruchu, który objąłby całą galaktykę.

Wiedział, że chciał tego tak samo jak Rey. Wiedział, że gdyby tylko dostali szansę, nic nie stanęłoby im na drodze. Jednak wyrok był wymierzony wprost w jego plan. Widział to w ciemnych oczach Poe Damerona. Wiedział, że ten mężczyzna zrobi wszystko aby odseparować go od swoich. Widział w nim tylko problem.

Trudno było mu się dziwić. Mieli za sobą niechlubną przeszłość. Oboje niezliczone razy życzyli sobie śmierci.

To nie zmieniało faktu, iż był gotów na różne wymiary kar. Jednak ta jedna była okrutna w swej łagodności.

- Powinienem zostawić cię na najbliższej planecie spoza układu i po prostu wracać - poinformował go Finn.

- Więc tak zrób - odpowiedział mu bacznie go obserwując.

- Nieee. Ty na pewno dokładnie wiesz gdzie chcesz lecieć - odparł rozpierając się w fotelu. - ale przemyśl to dobrze, bo nie będę latał w kółko.

- Nie wiem gdzie to jest, ale wiem czego szukam - zaczął Ben, nagle doznając jasności. Potrzebował porządnego statku. Wiedział, gdzie taki znajdzie.

 - Nie wiem czy mamy czas na takie zagadki...

- Mogę? - zapytał wskazując na panel nawigacyjny skutymi dłońmi. - Szukam pewnego statku.

- Jasne, śmiało - Finn rozkuł go, po czym odsunął się, wpuszczając go na fotel. - Ale... ekhm... wiesz, że wszystkie okręty Najwyższego Porządku zostały zniszczone, prawda?

- Wiem - powiedział posyłając Jedi zabójcze spojrzenie. Finn uniósł dłonie w obronnym geście.

- Upewniam się tylko.

***

Nie mogła uwierzyć, że tak po prostu odleciał. Bez jednego słowa, bez kontaktu, bez znaku. Była wściekła. Nienawidziła być pomijana.

Z narastającą złością miotała się po swojej wąskiej komorze sypialnej. Nerwowo pstrykała palcami, w głowie popędzając swoje myśli. Szybko. Potrzebowała coś ustalić, zdecydować, coś zrobić. Próbowała nawiązać z nim kontakt przez Moc, ale najwidoczniej akurat linia Bena Solo była zajęta. Na jego szczęście nie mogła zostawić mu holowiadomości na sekretarce, bo nie należałaby ona do najmilszych.

- Przebiegły wąż, tak mu się spieszyło do odlotu! - warknęła zatrzymując się przy materacu. Po chwili poczuła jak złość powoli zmienia się w inne uczucie. Nawet gorsze. Oparła ciężko na łóżko.

Żal i zawód. Czy nie rozumiał, że ona naprawdę potrzebowała jego nauk? Potrzebowała go i tyle. Kropka. Już. Przyznała to przed sobą samą. Potrzebowała go. Może nie do przetrwania, może nie na własność, nie cały czas i nie na zawsze. Jednak potrzebowała z nim tej rozmowy, którą jej odebrano.

Pomiędzy | ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz