- To jaki mamy plan? - zapytał Finn patrząc jak Sokół odlatuje z Chewiem na pokładzie. Stali we trójkę obok Y-Winga, którego silniki już rozgrzewały się przed odlotem.
- Najpierw chciałbym sprawdzić, która ze starych bibliotek z mojej mapy jeszcze istnieje - zaczął ostrożnie Ben, patrząc na Rey, która stała obok z założonymi rękami. - Potrzebujemy też znaleźć jakieś miejsce do treningów. Mam kilka pomysłów.- Tak - potwierdziła, obdarzając go przelotnym spojrzeniem.
- Obiecajcie mi, że się nie pozabijacie i dacie mi znać gdy traficie na coś ciekawego - polecił z rodzicielską troską w głosie. Nie otrzymał żadnej odpowiedzi. - Oookej, rozumiem, że mam pozdrowić od was Poe? - na dźwięk tych słów oboje niemal jednocześnie posłali mu niezadowolone spojrzenia.
- Leć ostrożnie, widziałam tu w okolicy niezłych cwaniaków - powiedziała w końcu Rey, przytulając go na pożegnanie.
- Bez obaw. Macie kredyty na paliwo? - zapytał patrząc na Bena. Mężczyzna przytaknął. Rey spojrzała na niego zdziwiona.
- Damy sobie radę. Do zobaczenia niedługo - zapewnił, jednocześnie wyciągając rękę na pożegnanie.- Trzymajcie się - Naprawdę miał nadzieję, że nie pozabijają się pod jego nieobecność.
***
- Dalej jesteś na mnie zła? - zapytał Ben, gdy zatrzymali się przed wejściem do hangaru.
- Czego chciał od ciebie Chewie? - zaczęła ignorując jego pytanie.
- Powiedzmy, że rodzinne sprawy - odpowiedział marszcząc brwi. Może nie było to najlepsze określenie, ale nie znalazł bardziej odpowiedniego. Zerknęła na niego kątem oka.
- Ach tak?
- Coś w tym stylu - mówiąc to obrócił się by stanąć naprzeciw niej. Wsparł dłonie na biodrach i wpatrywał się w nią wyczekująco.
- Jestem zła...
- Przepraszam.
- ...bo mnie nie uprzedziłeś. Wystarczyło jedno zdanie, a ja nie czekałabym jak zamartwiając się! - już chciał kontynuować przeprosiny, gdy jedno z jej słów wydało się kluczowe.
- Martwiłaś się? - wykazał spore zainteresowanie.
- Trochę - odburknęła speszona.
- Dziękuję - jego głos zdradzał niezręczność jaką odczuwał. - Dziękuję za wszystko.Rey zamrugała kilka razy nie mogąc zdecydować, co właściwie odpowiedzieć. Właśnie teraz uświadomiła sobie, że nikt nigdy za nic jej nie dziękował z taką powagą.
- Zrobiłbyś to samo dla mnie - odpowiedziała w końcu. Ben otworzył usta by coś powiedzieć jednak szybko je zamknął. Wzrokiem przemierzył dzielącą ich odległość. Była tak blisko.Zapadła między nimi cisza. Z rodzaju tych, co to człowiek nie wie, czy lepiej ją zakończyć, czy może pozwolić jej trwać. Rey nie lubiła takiej ciszy.
- Lepiej pokaż mi ten złom. Pewnie przyda się szybki przegląd - rzuciła w końcu podnosząc z ziemi swój niewielki tobołek rzeczy, które zabrała ze sobą. Ben z ulgą przyjął jej propozycję.
- Tylko się nie przestrasz...***
Po wyprowadzeniu Nocnego Myszołowa z hangaru Rey aż gwizdnęła gdy zobaczyła jego solidny kadłub. Znała model Oubliette, ale od razu było widać, że nowi właściciele solidnie go poprzerabiali. W szczególności napęd, który w oryginale był mocny ale nie tak dynamiczny. Obecne silniki musiały dawać naprawdę niezłe możliwości. zakasała rękawy i zabrała się do sprawdzania stanu podzespołów.
Ben tymczasem postanowił zająć się przejrzeniem i wyrzuceniem z pokładu wszelkich prywatnych rzeczy swoich dawnych towarzyszy. Wkrótce na korytarzu zebrał sporą kolekcję przedmiotów mniej lub bardziej obskurnych. Od różnych rodzajów uzbrojenia i ubrań bojowych, przez resztki jedzenia, aż po skrzynkę z trofeami zebranymi z ciał ofiar. Nigdy nie rozumiał do końca tego ostentacyjnego stylu bycia rycerzy.
![](https://img.wattpad.com/cover/246644530-288-k171466.jpg)
CZYTASZ
Pomiędzy | Reylo
FanfictionCiemne spojrzenie tych znajomych oczu przewiercało ją na wylot, unieruchamiając i odbierając mowę. Czy on też ją widział? /// Star Wars po ep. IX #4 w Reylo - 31.01.2020