Rey przestąpiła z nogi na nogę, uważnie taksując Rakatan wzrokiem.
- Ostrożnie, mistrzyni Rey, to potężni użytkownicy Mocy - zawołał zaniepokojony C-3PO, jednocześnie cofając się o krok. Rey opuściła puste dłonie po bokach i odetchnęła głęboko.
- Zapytaj czego ode mnie chcą - poprosiła, jednocześnie mierząc wysokie postacie wzrokiem. Zastanawiała się jak do cholery ma z nimi walczyć?
- Przedstawiają się jako Rycerze Matki i przybyli na jej wezwanie. Potrzebują twojej pomocy.
- Mojej? - Rey zmarszczyła brwi. Słowo Matka ostatnio pojawiało się zbyt często i prawie nigdy nie oznaczało nic dobrego.
- Rey, chodzi o ich bóstwo - szepnął Finn, podchodząc do niej blisko, gotów walczyć wręcz, gdyby było to potrzebne. - Myślę, że powinniśmy ich wysłuchać - dodał, przełykając ciężko. Dziewczyna zerknęła na przyjaciela przez ramię, zaskoczona. Bledszy z Rakatan odezwał się znów, po czym zgiął się w głębokim ukłonie. Drugi poszedł jego śladem.
- Rey, grajmy na czas - syknął Poe, który również skrócił dystans. Stali tak we trójkę, zbici w małą przestraszoną grupkę. Nie mieli wyboru.
- Mistrzyni Rey, proszą o rozmowę tylko z tobą - Rey poczuła jak zimny lęk oblewa ją od stóp do głów. Nie wiedziała jeszcze jak, ale wiedziała, że musi wykręcić się z tej sytuacji jak najszybciej. - Nie bój się, pani. Pomogę ci - dodał C-3PO.
Gdziekolwiek jesteś, przydałbyś mi się tutaj. Jak cholera - pomyślała zaciskając pięści, unosząc dumnie podbródek i występując o krok do przodu.
- Powiedz im, że mają puścić moich przyjaciół wolno, a ja pójdę z nimi.
Finn i Poe patrzyli bezsilni jak ich przyjaciółka wchodzi na pokład piramidalnego statku w eskorcie dwóch rosłych Rakatan. Poe warknął pod nosem. Nienawidził bezsilności.
- Sami nic nie zrobimy - mruknął w końcu, spluwając na ziemię i ruszając w stronę Sokoła.
- Gdzie idziesz? - Finn wyraźnie zaniepokoił się tym nagłym odwrotem Poego. Oczami śledził znikającą za podnoszącym się trapem sylwetkę przyjaciółki, aż zupełnie stracił ją z oczu.
- Leci do nas wsparcie, to zwiększy nasze szanse w dyskusji z tymi żabiakami - rzucił krótko.
- O tak, na pewno - sarknął Finn, ruszając jego śladem.
***
Lecę do ciebie - usłyszała, gdy wrota statku zamknęły się za nią. Całe jej ciało odrobinę się rozluźniło na dźwięk tych słów i tego głosu. Wystarczyło, że nie da się zabić wystarczająco długo. Pestka.
Na ułamek sekundy zagłębiła się w swoje myśli i wysłała do niego projekcję swojej lokalizacji. Wiedziała, że ją znajdzie.
Poprowadzili ją wąskim korytarzem w głąb bardzo jasnego i trójkątnego pomieszczenia. Wskazali jej miejsce. Ten, który cały czas przemawiał, usiadł naprzeciw niej, drugi zaś stanął w głębi, z rękami schowanymi za plecami. Za nim zauważyła pokrytą drobnymi symbolami i znakami ścianę, podzieloną w pionie i poziomie na wiele symetrycznych pól. Wyczuwała coś dziwnego, coś obcego zza niej.
Siedzący Rakatanin dotknął długą, trójpalczastą dłonią swojej odzianej w skórzany kubrak piersi i wydał z siebie niski, przeciągły dźwięk:
- Meleek - usłyszała.
- To jego imię - wytłumaczył stojący obok niej droid. Rey kiwnęła głową i powtórzyła gest.
CZYTASZ
Pomiędzy | Reylo
FanfictionCiemne spojrzenie tych znajomych oczu przewiercało ją na wylot, unieruchamiając i odbierając mowę. Czy on też ją widział? /// Star Wars po ep. IX #4 w Reylo - 31.01.2020