Historia zna więcej niż mnóstwo spraw, w których to przełom następował po wielu, wielu latach. Często dopiero wtedy śledczy znajdowali odpowiedzi na podstawowe pytania, bez których nie da się przeprowadzić poszukiwań sprawcy do końca i wsadzić kogoś do więzienia. Czasem musi minąć dziesięć, dwadzieścia, a nawet trzydzieści lat nim odkryjemy, czyje ciało przed sobą mieliśmy. Tak było chociażby w przypadku Brezentowej Panny.
Ciało Brezentowej Panny w listopadzie 1968r. w Georgetown w stanie Kentucky — przez prawie trzydzieści lat nikt nie wiedział, że należało ono do Barbary Ann Hackman Taylor.
SIŁA INTERNETU
W 1968r. nie marzono o tak prostej wymianie wiedzy, jak jest to możliwe w naszych czasach. Mimo szczerych chęci Wilburda Riddle'a, który odnalazł ciało młodej kobiety, identyfikacja jej zwłok była wręcz niemożliwa. Przez lata mężczyznę prześladowała sprawa Brezentowej Panny — ciężko było mu zapomnieć widoku rozkładającego się ciała. Fakt, że nie wiadomo, kim była ta kobieta, nie dawał mu spokoju przez długie lata.
Historię o Brezentowej Pannie musiał usłyszeć też jego zięć — los zaginionej kobiety bardzo zainteresował Toda Matthewsa, który zaangażował się w jej sprawę. Brezentowa Panna stała się jego obsesją.
Początkowo studiował pożółkłe wycinki z gazet. Korzystając z nowych technologii, jakie dano jego pokoleniu, mężczyzna przejrzał mnóstwo stron i baz danych, które wówczas funkcjonowały, starając się odnaleźć zgłoszenie kobiety. Jego poszukiwania nie przynosiły jednak oczekiwanych efektów - w 1997r. założył więc własną stronę internetową poświęconą Brezentowej Pannie.
Dopiero w 1998r. mężczyźnie udało się odnaleźć właściwe zgłoszenie. Rodzina Barbary Taylor umieściła informacje o zaginionej pod koniec 1967r. w Kentucky krewnej, której opis pasował jak ulał do Brezentowej Panny. Todd Matthews zaryzykował i wysłał e-mail do siostry zaginionej, a późniejsza ekshumacja i badania DNA potwierdziły, że znalezione ciało Brezentowej Panny należało do Barbary Taylor.
BREZENTOWA PANNA
Na ciało Brezentowej Panny natknął się Wilburd Riddle, przechodząc wzdłuż polnej drogi nieopodal nowej czteropasmowej autostrady. W pewnym momencie dostrzegł długi pakunek zawinięty w stary, zielony brezent. Zainteresowany tym widokiem, podszedł i rozerwał materiał - natychmiast poczuł okropną woń, którą mogły wydzielać tylko rozkładające się zwłoki.
W tamtym czasie koronerowi udało się stwierdzić, że była to młoda dziewczyna - miała ledwie od szesnastu do dziewiętnastu lat. Za wszelką cenę starał się znaleźć jakąś truciznę albo toksyczny materiał w jej ciele, które zabiłyby dziewczynę, ale kolejne sekcje zwłok nie wykazywały żadnej określonej przyczyny śmierci.
Wreszcie stwierdził, że Brezentowa Panna najpewniej straciła przytomność w wyniku uderzenia w głowę, a następnie została uduszona.
Stworzono wówczas szkic przedstawiający to, jak dziewczyna mogłaby wyglądać za życia. Obraz młodej, atrakcyjnej kobiety obiegł Kentucky i szybko zaczęły zgłaszać się kolejne osoby z poszlakami. Brezentowa Panna zdawała się przypominać zaginioną córkę wszystkich, ale nie udało trafić się na właściwy trop.
KTO ZABIŁ BREZENTOWĄ PANNĘ?
Barbara Taylor zniknęła w grudniu 1967r., jako dwudziestoczteroletnia matka małej córeczki, pracownica w restauracji Lexington oraz żona George'a Taylora. Zaginięcie dziewczyny zgłoszono na Florydzie, rodzina Barbary nie wiedziała bowiem, że kobieta przeniosła się do Kentucky.
Mąż Barbary powiedział rodzinie, że uciekła z innym mężczyzną.
George Taylor zmarł na raka jeszcze zanim zidentyfikowano ciało jego żony. Dziś dużo mówi się o tym, że to właśnie on mógł stać za jej śmiercią.
______________________________
Źródła:
wikipedia.org
www.TentGirl.com
______________________________
Cześć wszystkim! Dziś nowa, przerażająca sprawa. Jak widzicie, internet ma wielką siłę. Jak sądzicie, kto stoi za śmiercią Brezentowej Panny?
CZYTASZ
(Nie)wyjaśnione |ZAKOŃCZONE|
RandomGęste powietrze wdziera się do płuc. Dostaje się do organizmu, penetruje go. Im głębszy wdech, tym mniej tlenu. Niebieskie błyski policyjnych syren pojawiają się między samochodami i za nimi znikają. Wyją, krzykiem wyrywając ze snu. Gdzieś w oddali...