Bardzo niefortunny przypadek, okrutny, ale przemyślany plan porywacza czy też paskudny błąd rodzica? Ciężko jest powiedzieć, co właściwie stoi za przyczyną porwań małych dzieci, które nie są w stanie o siebie same zadbać, a ich rodzice właściwie nie spuszczają ich z oczu. Kilkumiesięczne maleństwo nie zostanie zabrane przez niebezpiecznego człowieka ani nie wsiądzie do samochodu obcego, co mogłoby skończyć się tragedią. Nie postanowi też samo uciec, nikt nie zwiedzie go cukierkami, czy perspektywą spełnienia marzenia. Ale można je zabrać z łóżeczka.
Nie można sobie nawet wyobrazić przerażenia matki, która o poranku weszła do pokoju ledwie czteromiesięcznej Sabriny Aisenberg i zauważyła, że jej maleństwa nie ma w łóżeczku. Marlene musiała stracić córkę w nocy — ostatni raz bowiem zaglądała do niemowlęcia o północy, nad ranem zaś brakowało dziecka oraz należącego do dziewczynki kocyka. Był to listopad 1997r. I do dziś nie widziano ani Sabriny Aisenberg, ani ręcznie robionego niebiesko-żółtego kocyka z podobiznami zwierzątek.
WŁAMANIE?
Rezydencja na Florydzie okazała się nie być szczególnie bezpiecznym miejscem — jak potwierdzili śledczy, w domu nocą musiał kręcić się ktoś nieznajomy. Udało się znaleźć kilka poszlak, które nie mogły być pozostawione przez rodziców ani niemowlę, a wskazywały na to, że ktoś obcy wtargnął do budynku i odebrał Marlene jej córeczkę. W pobliżu łóżeczka Sabriny odnaleziono chociażby kosmyki blond włosy, a także odcisk buta, a w całym domu natrafiono na siedem odcisków palców, których nie udało się przypisać do nikogo.
Cała okolica zresztą żyła w strachu przed niebezpieczeństwem — już kilkukrotnie wcześniej zdarzały się tam incydenty, których skutkiem mogłoby być włamanie, gdyby nie odpowiednio wczesna interwencja, a działo się to właśnie w domach, w których mieszkały małe dzieci.
Nocą ciężko o to, aby znalazł się jakiś świadek zdarzenia, ale od czego są zwierzęta? To właśnie pies sąsiada zaszczekał nagle o pierwszej w nocy, jakby zbudzony nagłymi dźwiękami. Jego właściciel postanowił wypuścić go na zewnątrz, a po zniknięciu Sabriny powiedział policji, że dobiegł go wówczas płacz małego dziecka. Czy należał on do Sabriny? Ciężko powiedzieć.
RODZICE POZBYLI SIĘ CÓRKI?
To nie byłby pierwszy przypadek, w którym rodzice dzwonią na policję, aby ta znalazła ich dziecko, choć doskonale wiedzą, co się z nim wydarzyło. W większości takich sytuacji rola rodziców jest jednak wyłącznie przypuszczeniem i nigdy nie udaje się uzbierać odpowiednich dowodów na to, że matka, czy ojciec, którzy przez kilka miesięcy wychowywali własne dziecko, mogli zrobić mu krzywdę. A jednak Marlene oraz jej mąż Steve trafili na celownik śledczych.
Wszystko wskazuje jednak na to, że oszustami byli nie rodzice Sabriny, a śledczy, którzy wówczas prowadzili tę sprawę. Może skorumpowani sami chronili porywacza, a może po prostu zależało im na jak najszybszym zamknięciu sprawy, co pewnie wiązałoby się ze swego rodzaju premią? Chcąc koniecznie znaleźć dowody na Marlene i Steve'a, policjanci ubiegali się o to, aby założyć w ich domu podsłuch — w jednej rozmów pomiędzy małżonkami Aisenbergowie miel powiedzieć, że Sabrina nie żyje. W lutym 2001r. sąd stwierdził jednak, że śledczy oszukiwali podczas starania się o pozwolenie na umieszczenie podsłuchu w ich domu, a same taśmy nie zawierały nic, co w swoich protokołach wymienili śledczy. Sprawa skończyła się karą nie dla rodziców Sabriny, ale dla prokuratora zajmującego się ich sprawą.
JAKIEŚ POMYSŁY, CO SIĘ STAŁO Z SABRINĄ?
Jedna z możliwości na temat losów dziewczynki pojawiła się dopiero w 2003r., kiedy zostało wznowione śledztwo, a zupełnie nowi śledczy zajmujący się sprawą Sabriny doszli do wniosku, że być może dziewczynka stała się Palomą. Mowa była o sprawie niemowlaka porzuconego w maju 1998r.
Paloma była małą dziewczynką, która właściwie przechodziła z rąk do rąk i trudno jest stwierdzić, jaka tak naprawdę była jej historia. Jako niemowle miała zostać zabrana przez meksykańską granicę d Teksasu na rękach nastolatki, która podawała się za jej mamę, jednak już na terenie USA dziewczyna oddała dziecko pewnej Hiszpance. Molly Garza przez jakiś czas zajmowała się Palomą, jednak w końcu została deportowana od Hiszpanii, gdzie nie mogła zabrać maleństwa, oddała więc dziewczynkę znajomej pielęgniarce.
Pielęgniarka postanowiła oddać dziecko swojej siostrze, która wraz z mężem bardzo chcieli zostać rodzicami, sami jednak nie mogli. Okazało się to nie łatwym zadaniem — Paloma nie miała wraz z sobą aktu urodzenia, brak też było jakichkolwiek informacji, które wskazywałyby pochodzenie niemowlaka. Małżeństwo nie mogło jej adoptować, ale zostało wyznaczone na jej opiekunów. W 2003r. Pewna kobieta, która znała Palomę i opiekujące się nią małżeństwo natrafiła na plakat, który przedstawiał zaginioną Sabrinę — zauważyła uderzające podobieństwo pomiędzy niemowlętami. Rodzice Sabriny również zgodzili się, że Paloma bardzo przypominała ich córkę, jednak tego już nie udowodniły badania DNA.
Kolejny przełom nastąpił już w 2008r. i był on związany z niejakim Scottem Overbeckiem. W jego sprawę zaangażowany był jego współlokator Dennis Byron, który to właśnie doniósł na mężczyznę na policję — wedle jego słów, Overbeck twierdził, że zna pewne fakty na temat zaginionego dziecka. Miał na myśli Sabrinę. Z pewnością nie była to rzecz, z której Scott Overbeck był dumny, a wręcz przeciwnie, wstydził się i nie chciał rozmawiać na ten temat nawet z przyjacielem. Dennis Byron potrzebował setek godzin rozmów, aby wyciągnąć od Overbecka, że ten porąbał na kawałki ciało Sabriny, a następnie wrzucił je do pułapek na kraby w wodzie zatoki Tampa.
Postać Scotta Overbecka ponownie powiązano z Aisenbergerami — mężczyzna twierdził bowiem, że został zatrudniony przez prywatnego detektywa, który z kolei pracował dla firmy prawniczej prawnika Marlene i Steve'a. Zgodnie ze zleceniem, poszedł do domu rodziców Sabriny, w którym to znajdowała się mała łódka, a w niej czekało już na niego martwe ciało dziecka. Marlene i Steve znów znaleźli się na policji, jednak i tym razem sprawa pozostała w martwym punkcie.
Rodzice Sabriny są wciąż pewni tego, że ich córka żyje, ale zajmują się nią zupełnie obcy ludzie. Być może jest szczęśliwa, wyrosła na ludzi i powodzi jej się dobrze. Czy kiedyś pozna swoją historię? Śledczy zaś wciąż obstają za tym, że dziewczynka padła ofiarą własnych rodziców i nie znajdą już nic poza jej martwym ciałem.
_______________________________
Źródła:
www.charleyproject.com
www.originol.com
_______________________________
Witam w Walentynki! Idealna okazja do kolejnej przerażającej sprawy? Co o niej sądzicie?
CZYTASZ
(Nie)wyjaśnione |ZAKOŃCZONE|
De TodoGęste powietrze wdziera się do płuc. Dostaje się do organizmu, penetruje go. Im głębszy wdech, tym mniej tlenu. Niebieskie błyski policyjnych syren pojawiają się między samochodami i za nimi znikają. Wyją, krzykiem wyrywając ze snu. Gdzieś w oddali...